– Mam wrażenie, że część działaczy PiS myślała, że Orlen będzie zawsze ich, tak samo jak prasa czy telewizja. Tak to jednak nie działa – mówi w rozmowie z naTemat dr Mirosław Oczkoś, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego i wizerunku. Powstaje pytanie, czy Daniel Obajtek zafundował opozycji Polskę Press?
Reklama.
Reklama.
Jaka przyszłość czeka Polska Press? To pytanie zadają sobie zapewne nie tylko pracujący tam dziennikarze, ale także czytelnicy lokalnych gazet, które należą do Olrenu.
– Możliwości są tak naprawdę dwie – tłumaczy w rozmowie z naTemat dr Mirosław Oczkoś, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego i wizerunku. – Daniel Obajtek zapowiedział, że się poda do dymisji. Co za tym idzie, nowy prezes przejmie tę "masę upadłościową", jak ja to nazywam. To pierwsza opcja, która będzie jednak sprzeczna z głoszonym PR-em, że "Orlen nie jest od tego, by wydawać gazety" – mówi Oczkoś, podkreślając, że drugi wariant jest znacznie bardziej prawdopodobny.
– Inna opcja to znalezienie kupca i odsprzedanie tych dzienników, czy to całego pakietu, czy poszczególnych tytułów. Skoro można na tym skorzystać, to będzie też pokusa, by tak zrobić. Chociaż tutaj warto mieć jednak na uwadze, że obecna naczelna położyła raczej czytelnictwo tych dzienników – kwituje Oczkoś.
Początek "dobrej zmiany" w lokalnych dziennikach
W grudniu w 2020 roku media informowały o procesie przejęcia Polska Press przez Orlen. Konsekwencją tego w rękach państwowej spółki znalazło się 20 lokalnych dzienników docierających łącznie do ponad 17 mln odbiorców.
– Spółka skarbu państwa będzie miała do dyspozycji znaczący podmiot medialny. Tytuły lokalne zostaną uzależnione od władzy, bo przecież to ona obsadza państwowe spółki. Jeśli władza podejmie decyzję, by z tej zależności korzystać, to w konsekwencji obok TVP i PR może powstać kolejny ośrodek, który będzie powielał narrację partii rządzącej… – ostrzegał Paweł Nowacki, ekspert rynku mediów i prezes Digital Flow o transakcji w wywiadzie dla naTemat.
Takich obaw nie miała natomiast Dorota Kania, która 1 kwietnia 2021 roku została nową członkini zarządu wydawnictwa zajmując miejsce zdymisjonowanego Pawła Fąfarę.
– Stawiam przed sobą zadanie doprowadzić do tego, żeby Polska Press była najważniejszym opiniotwórczym ośrodkiem medialnym w Polsce – oznajmiła Dorota Kania. Jak pisaliśmy o tym wcześniej w naTemat – Kania zapewniła ponadto, żePolska Press pozostanie bezstronna. – Będziemy dalej patrzeć na ręce władzy – mówiła wtedy.
Rok później serwis Press.pl informował, że "Polska Press pod skrzydłami Orlenu przez rok straciła na wartości 33 mln zł".
Z kolei w lipcu 2023 roku OKO.press cytowało raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dotyczącej sytuacji w wydawnictwie. "Przejęcie przez Orlen będącej największym wydawcą mediów regionalnych w Polsce firmy Polska Press negatywnie wpłynęło na swobodę działalności dziennikarskiej w należących do niej mediach" – oceniono w konkluzji działania Orlenu.
Jak podała "Wyborcza.biz" dzień po wyborach: "rządy Daniela Obajtka w Orlenie mogą się skończyć jeszcze w tym roku. Z dnia na dzień może go odwołać minister nadzorujący Orlen".
"Dziękuję panie Obajtek, dobra robota!"
W sieci można znaleźć krótkie nagranie, które stało się już memem. To wypowiedź "przypadkowego przechodnia", którą pokazano w wydaniu "Wiadomości".
W tym wypadku był to klient Orlenu, który zachwycał się obniżeniem cen oleju napędowego o 20 gr.
– Super, nawet nie wiedziałem. Jaka miła niespodzianka. Dobra robota, panie Obajtek – mówi we wspomnianym nagraniu uśmiechnięty mężczyzna, patrząc bezpośrednio w obiektyw kamery.
Nagranie oczywiście zostało szybko zmemizowane. W sieci natknąłem się też na żart, że to sam Obajtek wystąpił przed kamerą. Po prostu zmodulowano mu głos i doklejono bródkę dla niepoznaki. Myślę, że ta skala absurdu humoru doskonale współgra z jakością niektórych materiałów informacyjnych TVP.
Wspominam o tym jednak dlatego, że powstaje pytanie, czy opozycyjna większość dziękuje teraz Obajtkowi za dobrą robotę, bo zakupił im prasę?
– Bumerang rzucony pod złym kątem wraca i uderza w głowę osobę rzucającą. Niektóre osoby z Prawa i Sprawiedliwości zachowywały się przez ostatnie cztery lata tak, jakby po PiS mógłby być już tylko PiS. Mam wrażenie, że część działaczy PiS najwyraźniej myślała, że Orlen będzie zawsze ich, tak samo jak prasa czy telewizja. Tak to jednak nie działa. Jeżeli sami korzystamy z jakichś trików, to nie mamy żadnej gwarancji, że gdy zmieni się układ władzy, nie wykorzysta ona tego na swoją korzyść – zauważa drOczkoś.
To się może naprawi, ale czy ktoś to kupi?
Oczywiście pozostaje jednak jeszcze kwestia dziennikarzy, którzy pracowali w dziennikach pod skrzydłami Orlenu. Nie brakuje opinii, że kwestia "rozliczeń" powinna spocząć na barkach samego środowiska dziennikarskiego.
Uważa tak np. Wiesław Godzic, profesor nauk humanistycznych i medioznawca. – Powinniśmy podejść do tematu zmian powoli – a przynajmniej nie tak szybko, jak zrobiła to np. Telewizja Publiczna, która nagle zmieniła się o 180 stopni i zaczęła mówić do ludzi per "kochani". Oczywiście są tu też rzeczy ewidentne, które działy się na szkodę dziennikarstwa. To jednak musi załatwić środowisko dziennikarskie. Najgorzej byłoby jednak wtedy, gdyby Donald Tusk lub jakiś inny polityk zacząłby mówić, jaka gazeta może zostać, a jaka nie – tłumaczy dla naTemat prof. Godzic.
– Na pewno zmienią się tam naczelni, bo to byli nominaci partyjni – nie ma wątpliwości dr Oczkoś. Jednocześnie zauważa on też, jak wielką krzywdę przez te ostatnie lata wyrządzono tym lokalnym dziennikom, które zostały upartyjnione.
– To jest straszne, bo niektóre z tych dzienników były bardzo silne. Miały swoich czytelników. Teraz odbudowanie czytelnictwa jest niemożliwe. Tym bardziej, że czytelnictwo w ogóle spada. Jakąś szansę mają może niektóre portale w internecie – dodaje dr Oczkoś.
Przyszłość tych gazet pozostaje więc pod znakiem zapytania. Nawet jeżeli rzeczywiście w grę będzie wchodzić ich sprzedaż, to czy z marketingowego punktu widzenia będzie to lukratywna oferta? Dr Oczkoś sugeruje, że może wyjściem z sytuacji będzie sprzedanie tych tytułów za symboliczną złotówkę samorządom lub lokalnym wspólnotom i NGO'som.
To przynajmniej dawałoby szansę na odbudowywanie ich marki u źródła, niekoniecznie z udziałem centralnego przekazu spływającego od politycznych urzędników.
Inną kwestią, o której zdaje się, że kolektywnie zapominamy, jest fakt, że od momentu wyborów minęło bardzo mało czasu i niespecjalnie jeszcze cokolwiek się zmieniło.
Serwis Press.pl przeanalizował powyborcze czołówki tytułów Polska Press. Dało się zauważyć "niewiele entuzjazmu" i zachowawczość, a także "skłonność do jednoznacznego wskazywania zwycięzcy".
– Na pierwszych stronach tytułów prasowych daje się zauważyć pewną skłonność do jednoznacznego wskazywania zwycięzcy wyborów, który w istocie nie zdobył większości parlamentarnej, a zatem nie ma zdolności formowania rządu ani realnych możliwości stworzenia koalicji, aby móc dalej sprawować władzę – skomentowała sytuację dla Press.pl dr hab. Mirosława Wielopolska-Szymura, medioznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego.
Wciąż mamy jeszcze ten sam rząd, tego samego prezydenta i premiera. No może tylko Danuta Holecka uśmiecha się na wizji TVP już nie tylko do prezesa Kaczyńskiego.