Sprawa makabrycznego zabójstwa 5-letniego Maurycego wstrząsnęła całą Polską. Sprawca od razu po obywatelskim zatrzymaniu trafił do szpitala, a prokurator potwierdził, że Zbysław C. leczył się neurologicznie. Nieoficjalnie mówi się, że mężczyzna ma guza mózgu, który powoduje zmiany neurologiczne.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiadomo już, co grozi Zbysławowi C. Jak już informowaliśmy w naTemat, prokurator wydał w czwartek postanowienie o przedstawieniu 71-latkowi zarzutu zabójstwa. Mężczyzna nadal jednak przebywa w szpitalu, a biegli lekarze nie wydali decyzji pozwalających na przesłuchanie.
– Czekamy na oświadczenie lekarzy, pan leczył się neurologicznie i nie mamy oświadczenia, czy jego stan zdrowia pozwala na przeprowadzenie czynności. Tak, chodzi o zaburzenia somatyczno-psychiczne. Czekamy na oficjalne stanowisko, co pozwoli nam na podjęcie decyzji w kwestii tego mężczyzny – wskazał w czwartek prokurator ukasz Wawrzyniak.
Jak donosi portal epoznan.pl, z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna ma guza mózgu, który spowodował zmiany neurologiczne. Żeby być uznany za poczytalnego, musi zostać przebadany przez biegłych lekarzy psychiatrów. Prokurator potwierdził też sekwencję zdarzeń chwilę przed atakiem na 5-latka.
Napastnik pilnowany w szpitalu
Prokurator w czasie ostatniej konferencji uspokajał również, że fakt, iż mężczyzna przebywa w szpitalu, nie oznacza, że nie jest tam pilnowany. – Jest zatrzymany na 48 godzin od chwili podjęcia akcji obywatelskiej jego zatrzymania – wskazywał 19 października, ale czas ten już minął.
Jak wyjaśnił prokurator, jeśli nożownik nadal będzie niezdolny do czynności procesowych, wtedy prokuratura wyda opinie o zatrzymaniu mężczyzny w celu zastosowania środków zapobiegawczych. Aktualnie mężczyzna nie może opuścić szpitala. Przesłuchanie mężczyzny może się tam odbyć, jeśli pozwoli na to jego stan zdrowia i opinia biegłych lekarzy.
Prokurator odpowiedział również na pytanie, czy wychowawczynie przedszkolne miały czas na decyzje, czy negocjowały z napastnikiem. – To były sekundy, dynamiczne zdarzenie, nagle zaatakował grupkę dzieci. Wszystko wskazuje, że ofiara była przypadkowa.
Prokurator wskazał również, że podczas przeszukania mężczyzny odnaleziono kolejny nóż. Jasne jest również, że mężczyzna jest niekarany i nienotowany. Stwarzał problemy swoim zachowaniem – to mówią świadkowie i sąsiedzi, ale nie było to zgłaszane na policję. Przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia, zabezpieczony został monitoring.
Jak podawaliśmy w naTemat, nożownik dwa lata temu wyrzucił z balkonu list o przerażającej treści. Szłam wtedy ulicą, i z balkonu na piętrze starszy mężczyzna wyrzucił kartkę – wspominała pani Maria, z którą rozmawiał "Fakt".