I chociaż
Przemysław Saleta, według ekspertów, raczej dominował – choć nieznacznie – to w piątej rundzie przez chwilę wydawało się, że padnie pod ciosami Andrzeja Gołoty. "Endrju" jednak nie wykorzystał swojej szansy i nie znokautował wówczas rywala. Niestety, chociaż widowisko było nie najgorsze, trudno było nie odnieść wrażenia, że Przemysław Saleta po prostu lepiej przygotował się do pojedynku i był sprawniejszy niż swój rywal. Szczególnie, że Andrzejowi Gołocie kilka razy wypadał ochraniacz na zęby, groziła mu z tego powodu nawet dyskwalifikacja. Publiczność kwitowała to gwizdami, a Saleta uśmiechami, gdy w rogu ringu czekał na powrót przeciwnika do walki.