Jarosław Kaczyński obiecał ostatnio zatrudnienie pracownikom dzisiejszej TVP. Zobowiązał się, że "za podjęty trud", zapewni pracę wiernym ludziom z Woronicza i Placu Powstańców Warszawy. Ta ma na nich czekać w mediach, które zamierza uruchomić. Wyciągnięcie partyjnej ręki do pracowników TVP, skomentował były prezes tej telewizji w latach 1998-2004 Robert Kwiatkowski. – W końcu Jarosław Kaczyński weźmie się za coś, co ostatecznie udowodni jego niekompetencję – powiedział.
Reklama.
Reklama.
O tym, że w TVP nastroje są nieciekawe, informowaliśmy już jakiś czas temu. Wirtualnemedia.pl cytowały nawet pracowników, którzy mówili, że "atmosfera jest jak na Titanicu".
Tonącej załodze mediów postanowił pomóc Jarosław Kaczyński. To zresztą oficjalnie ogłosił po wyborach, w których PiS uzyskał niewystarczający wynik, by dalej rządzić.
– Stoi przed nami ogromne wyzwanie, żeby stworzyć (...) media dużo większe niż obecna Strefa Wolnego Słowa. I doprowadzić do tego, że jednak ten nasz przekaz medialny będzie funkcjonował – mówił podczas spotkania w Spale prezes PiS.
Ostra krytyka pomysłu zakładania mediów przez Kaczyńskiego
Do pomysłu Jarosława Kaczyńskiego odniósł się w rozmowie z Onetem poseł Robert Kwiatkowski, który rządził TVP między 1998 a 2004 rokiem. Nie krył przy tym ironii.
– Telewizja specjalnie od podtrzymania przekazu PiS? Cudownie. W końcu Jarosław Kaczyński weźmie się za coś, co ostatecznie udowodni jego niekompetencję – odniósł się do pomysłu.
– Do tej pory prezes PiS robił za geniusza, który to przewiduje na co najmniej 15 kroków do przodu. Strateg wszech czasów. Cóż, niech zobaczy, jak się "łatwo" robi telewizję. I będzie musiał rozwiązać odwieczną łamigłówkę: za co? Bo jak zabraknie państwowej kasy, na której tuczyła się TVP, to nagle pojawi się problem – sarkastycznie komentuje.
Jak dodał, pensje to tylko ułamek kosztów. Wskazał, że telewizja potrzebuje całego zaplecza, w tym studia, infrastruktury i dużej liczby ludzi, którzy będą w stanie telewizję zbudować.
– Oczywiście, zawsze można "zrobić telewizję" na kanale na YouTube, gdzieś w kuchni, między lodówką a kuchenką. Pytanie, kto taki paździerz będzie chciał oglądać – dodał.
Politycy nie są od robienia telewizji
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat, poziom dziennikarstwa, który prezentowany był w TVP po przejęciu władzy przez PiS, szorował po dnie. Doszło do tego, że przedstawiciele niezależnych mediów odcięli się od nazywania pracowników TVP "dziennikarzami", bo wielu z nich było zwyczajnie powiązanych z partią.
Takim przykładem był Michał Rachoń, który, zanim trafił na antenę publicznego nadawcy, gdzie potrafił np. obrazić gości, był rzecznikiem prasowym sopockich struktur Prawa i Sprawiedliwości.
Zarówno Rachoń, jak i wielu innych przedstawicieli TVP w dotychczasowym kształcie, wykazywało się także niekompetencją na innych poziomach, tymczasem jak mówi Robert Kwiatkowski, "telewizję powinni robić ludzie, którzy się na tym znają"
– Prezes PiS jest politykiem, teoretycznie zna się na polityce, a nie na robieniu telewizji. Podobnie te "gwiazdy" w TVP znają się na tym, jak porządnie się prezentować na ekranie za państwowe pieniądze. Gdyby było inaczej, to nikt w TVP nigdy by nie wyemitował takiego gniota, jak słynny "Reset" – mówi były prezes TVP.
Na koniec rozmowy Kwiatkowski dodał, że "życzy powodzenia" Kaczyńskiemu, który będzie musiał zmierzyć się z wolnym rykiem.
– Niech spróbuje zmierzyć się z wolnym rynkiem, niech spróbuje zarobić na swoją wymarzoną telewizję. Nie tylko na siebie i kota, ale też na rzesze ludzi, którzy mu zaufają – czytamy.
Ludzie, którzy podjęli trud, ale jednocześnie i ryzyko funkcjonowania w polskich mediach, będą mieli i zatrudnienie, i możliwość przekazywania prawdy o tym, co dzieje się w Polsce.
Jarosław Kaczyński
prezes PiS
Prezes Kaczyński zadeklarował beztrosko, że w tej nowej telewizji, którą on niby stworzy, swój przyczółek znajdą dotychczasowe "gwiazdy" TVP, jak choćby Danuta Holecka czy Michał Rachoń. Cóż, ja nieśmiało przypomnę, że oni mieli kontrakty gwiazdorskie, co oznacza comiesięczne pensje po kilkadziesiąt tys. zł. Skąd je prezes PiS weźmie? Dobre pytanie.