Media obiegła informacja, że politycy opozycji, szczególnie Trzeciej Drogi mogli być m.in. podsłuchiwani przez CBA. Służby mają taką możliwość, by przez pięć dni uruchomić mechanizmy, które pozwolą na inwigilację i nie jest do tego potrzebna decyzja sądu. Takie działania miały zostać podjęte właśnie wobec lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. To kluczowy polityk dla aktualnych "przełożonych" CBA, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Od niego może bowiem zależeć zbudowanie nowego rządu.
Wojtunik zadał szefowi MSWiA Mariuszowi Kamińskiemu kilka pytań na forum, w tym: – Czy prawdą jest, że podczas odprawy w Lucieniu dwa dni przed wyborami zapadły decyzje, dyspozycje, wydano zalecenia, aby w kontekście wyborów parlamentarnych masowo stosować kontrolę operacyjną wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych?
Sprawa ma dotyczyć Waldemara Pawlaka, Michała Kobosko i właśnie Władysława Kosiniaka-Kamysza. W środę "Wyborcza" opublikowała materiał, który wskazuje, że dotarła do konkretów.
Zenon Kosiniak-Kamysz pretekstem do podsłuchiwania lidera PSL
Informacje podane w środę przez "Wyborczą" wskazują, że Władysław Kosiniak-Kamysz miał być poddany działaniom operacyjnym. Na te pozwala polskie prawo.
Chodzi o prowadzenie pięciodniowych działań operacyjnych, bez zgody sądu. Wśród takich działań jest dopuszczane zakładnie podsłuchów, kontrola SMS-ów, przesyłek czy treści korespondencji pocztowej lub mailowej.
Mogą stosować je policja, Straż Graniczna, Służba Ochrony Państwa, Żandarmeria Wojskowa i Służba Celno-Skarbowa, a także właśnie Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA), ABW, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Biuro Nadzoru Wewnętrznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (BNW) i Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej (IWSW).
Jak wynika z ustaleń "Wyborczej", to właśnie nim miał być poddany lider ludowców, a zastosowania ich wykorzystano pretekst, jakim była uśpiona sprawa jego stryja, prowadzona przed ponad dekadą.
Dziennikarz wyborczej Wojciech Czuchnowski pisze, że stryj lidera ludowców był podejrzewany o "przestępcze kontakty z Michaelem Bullem, lobbystą izraelskiego przemysłu zbrojeniowego i właścicielem spółki Impart".
Obciążające miało być nagranie z wręczania pieniędzy za pośrednikiem pracownika hotelu. Dowody miały być niewystarczające, ale sprawy nie umorzono. Śledztwa także nie prowadzono dalej.
Taka sytuacja "zawieszenia" pozwoliła wrócić do sprawy w wygodnym politycznie momencie. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że odkąd PiS w wyborach nie zyskał większości, która pozwalałaby mu na stworzenie rządu, szuka ewentualnych koalicjantów właśnie w Polskim Stronnictwie Ludowym.
Trzecia Droga na celowniku CBA
Z informacji przekazanych przez Wojtunika wynika, że szczególny nacisk w działaniach inwigilacyjnych kładziony jest na polityków Trzeciej Drogi. O sprawie mówił także Krzysztof Brejza, który jednoznacznie skomentował, że z jego informacji wynika, że część podsłuchów może zostać uruchomiona właśnie po tym jak PiS przegra wybory.
Do sprawy odniósł się koordynator służb specjalnych Stanisław Żaryn. Skomentował on słowa Pawła Wojtunika.
"To nieprawda. Służby specjalne działają w granicach prawa i w oparciu o przepisy" – zapewnił Żaryn w rozmowie z Polską Agencją Prasową, na którą powołuje się Gazeta.pl. Wcześniej na X napisał, że "nie było żadnej decyzji o tym, żeby prowadzić nielegalne działania przeciwko polskiej opozycji".
"Dość kłamstw. Ani CBA, ani żadna inna podległa mi służba nie inwigilowała opozycji. W związku z tymi insynuacjami CBA kieruje zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przez P. Wojtunika przestępstwa z art. 212 KK" - napisał z kolei adresat pytań Wojtunika Mariusz Kamiński.