Mateusz Morawiecki zwołał konferencję, na której prezentował - jego zdaniem - szczere informacje na temat stanu budżetu. Jak wskazywał, sytuacja w Polsce po ośmiu latach rządu PiS jest w znacznie lepszym stanie, niż za czasu rządów PO-PSL, a informacje o tym, że część wydatków była wyprowadzona poza budżet, to fikcja.
Reklama.
Reklama.
Trudno określić, jaki faktyczny cel miała powyborcza konferencja premiera. Jak twierdził Mateusz Morawiecki, chciał przedstawić sytuację gospodarczą Polski, która jego zdaniem jest demonizowana przez polityków opozycji.
– Okłamać Polaków, że stan finansów publicznych jest niedobry, to jest strategia odłamów części dzisiejszej opozycji. Czyli pokazać, drodzy rodacy, że 'no niestety nie stać nas na to, co oni obiecywali'. Dlatego, drodzy rodacy, chcę dziś pokazać, jaki jest faktyczny stan finansów publicznych państwa – powiedział.
Uwagę zwracało jednak jego zachowanie. Podczas konferencji był dość nerwowy, co Objawiało się to między innymi chaotycznymi ruchami rąk. Premier miał też momenty, w których tracił rytm wypowiedzi. Przed wyborami nigdy tak się nie zachowywał.
Tonący Morawiecki brzytwy się chwyta
Całość konferencji wyglądała jak medialny teatr. Premier strzelał jak z rękawa określeniami, których większość Polaków nie była w stanie z miejsca zrozumieć. Ekonomiczne zagadnienia miały jednak ten sam wydźwięk - jest znacznie lepiej, niż za rządów poprzedników.
Było sporo o długu, który się zmniejszył, a także zapewnienia, że "żadna złotówka nie jest ukrywana".
Warto zaznaczyć, że premier nie kierował zarzutów pod adresem całej opozycji, lecz jak powiedział "odłamów części dzisiejszej opozycji". To z kolei może wskazywać, że próby "wyrywania" polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego, nadal są prowadzone.
Ta kwestia została zresztą także poruszona podczas jednego pytań. Jak wskazał Morawiecki, nadal nie wyklucza koalicji z opozycją.
– Możliwości koalicyjne PiS sięgają wszędzie tam, gdzie jest wola do współpracy dla Polski, dla kontynuacji spraw społecznych w takich sposób jak my je poukładaliśmy, dla bezpieczeństwa (...) a nie dla szaleństw – dodał.
Morawiecki zapytany o Tuska i pieniądze z KPO
Dziennikarze nie mieli pytań na temat skomplikowanego wywodu Morawieckiego, ale padło jedno o Donalda Tuska. Jak podawaliśmy w naTemat, lider KO pojechał do Brukseli, by podejmować działania dotyczące uruchomienia zablokowanych pieniędzy dla Polski.
Morawiecki wytknął, że Tusk powiedział, że o KPO pojedzie zawalczyć na drugi dzień po wyborach, natomiast robi to "dopiero" teraz.
– On obiecał, że już dzień po wyborach, to załatwi. Zobaczymy, z czym wróci za kilka dni. Wówczas będziemy bogatsi o tę wiedzę" – skwitował krótko.
Donald Tusk odbył już w Brukseli szereg spotań, w tym z Ursulą von der Leyen, a także wygłosił oświadczenie. Jak powiedział aby "ratować pieniądze, które Polsce się należą", trzeba "użyć wszystkich, nawet niestandardowych metod".