Mieszkańcy gminy Konopnica w województwie lubelskim zmagają się z agresywnym mężczyzną, którego groźby brzmią coraz bardziej przerażająco. Lokalne media przekazały, że mężczyzna wtargnął do szkoły, później krzyczał coś o zamordowanym dziecku, a na stacji paliw ogłosił, że "szuka księdza". W jakim celu? Stwierdził, że musi go ukrzyżować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Brak dokładnych informacji na temat tego, kim jest agresywny mężczyzna grasujący po Konopnicy, ale jasne jest, że mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo. Jak donosi lokalny portal Lublin112.pl mężczyzna wtargnął do jednej ze szkół podstawowych, skąd został usunięty siłą przez policję.
W sklepie krzyczał, że ktoś w okolicy zabił dziecko, a on jest już na tropie mordercy. Do żadnego zabójstwa na szczęście nie doszło. Najdziwniejszą jednak groźbą była ta, że mężczyzna "musi ukrzyżować księdza".
Sytuacja nabrała znamion realnie niebezpiecznej w sobotę, gdy 37-latek ubrany w strój przypominający wojskowy mundur i uzbrojony w wiatrówkę wtargnął na jedną z posesji i zaczął celować w ludzi.
Krzyczał przy tym, że jest uczestnikiem tajnej misji i wzywał "desant śmigłowcowy". Przerażeni mieszkańcy uciekli i powiadomili o zajściu służby policyjne. Jak podał lokalny portal, po aresztowaniu mężczyzny ponownie przewieziono go do szpitala neuropsychiatrycznego. Nie ma jednak pewności, czy po wypisaniu nie pojawi się ponownie w swojej miejscowości.
Nożownik z Poznania 2 lata wcześniej groził śmiercią
Warto zauważyć, że sytuacji takich jak z Konopnicy nigdy nie powinno się bagatelizować, na co dowodem jest ostatnia tragedia, która wydarzyła się w Poznaniu. Przypomnijmy, że 71-letni Zbysław C., który nożem zabił 5-letniego Marcela, również leczył się psychiatrycznie i wcześniej groził wielu ludziom, co było jednak bagatelizowane.
Już 2 lata temu zrzucił ze swojego balkonu list o makabrycznej treści, o czym opowiedziała anonimowo mieszkanka Poznania. Kobieta podniosła kartkę, którą Zbysław C. wyrzucił, myśląc, że być może starszy człowiek znajdujący się na balkonie wzywa pomocy. Po jej przeczytaniu jednak przeraziła się.
– Było na niej napisane: dzisiaj kogoś zabije. Nie zdążyłam nic z tym zrobić, bo akurat do kamienicy wchodziła kobieta, której pokazałam tę kartkę. Powiedziała, że jest córką i zabrała mi tę kartkę – wspominała w rozmowie z Faktem.
Co więcej, Zbysław C. groził ekspedientce pobliskiej Żabki, że ją zabije, miał też rzucać ze swojego balkonu doniczkami w przypadkowych przechodniów. Jego groźby i zachowania nie miały jednak swoich konsekwencji, aż pewnego dnia mężczyzna wybuchł.