Oscarowa noc to największy na świecie pokaz mody. O tym, w jakiej sukni zaprezentują się gwiazdy, mówi się z taką samą uwagą jak o ich ewentualnym oscarowym sukcesie. Dlatego takie zainteresowanie wzbudziła Helen Hunt, która zamiast kosztownej sukni z wielkiego domu mody wybrała kreację uszytą przez popularną markę H&M. Po ubrania z tej samej półki sięga wiele osób publicznych. Sukienki z sieciówek zakłada księżna Kate czy amerykańska Pierwsza Dama Michelle Obama. Kaprys znudzonych celebrytek czy odzieżowy manifest?
Przez czerwony dywan wyłożony przed Hollywood Dolby Theatre przelała się wczoraj modowa fala. Gwiazdy kina oszałamiały wymyślnymi kreacjami z największych domów mody. Wśród tłumu aktorek odzianych w suknie od Diora czy Armaniego pojawiła się aktorka Helen Hunt. Gwiazda prezentowała się w dopasowanej, szafirowej sukni z trenem. To nie krój ani kolor kreacji przykuły uwagę mediów. Aktorka nominowana za najlepszą rolę drugoplanową w filmie "Sesje" pojawiła się na gali w sukni z popularnej sieciówki H&M. Suknia została uszyta przez szwedzką firmę na specjalne zamówienie aktorki.
Gwiazda nie nadszarpnęła jednak zbyt poważnie swojego budżetu. Ubranie, w którym pokazała się na Oscarach, kosztowało zaledwie 100 dolarów. Efekt skromności udało się jej jednak wyrównać kosztowną biżuterią. Aktorka miała bowiem na sobie diamentową kolię i bransoletki warte 700 tys. dolarów.
H&M? Nie żartuję!
Odpytywanie gwiazd o metki ich kreacji to jedna z tradycji czerwonego dywanu. Ryan Seacrest, dziennikarz kanału rozrywkowego E! nie krył zaskoczenia odzieżowym wyborem aktorki. - Wcale nie żartuję - odpowiedziała Hunt zdziwionemu rozmówcy.
Sukienka z popularnej sieciówki to nie tylko wybór ekonomiczny. Trudno bowiem podejrzewać, że słynnej hollywoodzkiej aktorki nie stać na kosztowną kreację od znanego projektanta. Tym bardziej, że gwiazdy przechadzające się po czerwonym dywanie prezentują kreacje podarowane im przez wielkich krawców. Pokazanie się znanej aktorki na Oscarach w sukni Diora czy Chanel to dla takiej marki dodatkowy splendor. Wielcy projektanci wręcz zabiegają, by gwiazdy na ten wyjątkowy wieczór wybrały jeden z ich projektów. Gwiazda filmu "Sesje" założyła suknię od H&M głównie ze względów ideologicznych. Helen Hunt jest bowiem ambasadorką organizacji ekologicznej Global Green, walczącej z globalnym ociepleniem. Firma H&M zdecydowała się wesprzeć grupę ekologów i razem Global Green przygotowała projekt recyklingowy, w którym zachęca do ekologicznej utylizacji zużytych ubrań. - To była najładniejsza sukienka, jaką udało mi się znaleźć. Poza tym jest ekologiczna, a jej producent jest partnerem Global Green - tłumaczyła Hunt w wywiadzie dla E!. Pytana, czy czuje się w tej kreacji komfortowo, zaznaczyła, że jest bardzo wygodna, chociaż może nie aż tak jak sportowy dres.
Wybór aktorki był bardzo gorąco komentowany na Twitterze. - Helen Hunt udowodniła, że nie trzeba się wykosztować, by wyglądać oszałamiająco - napisała Oprah Winfrey. - Helen Hunt nosi H&M? Idę tam dzisiaj na zakupy - napisała popularna amerykańska dziennikarka Katie Couric. - Mam coś wspólnego z wielką gwiazdą Helen Hunt. Obydwoje mamy teraz na sobie coś od H&M - napisał użytkownik Kevin Cahoon.
W taniej sukience, z koroną na głowie
Helen Hunt nie jest pierwszą gwiazdą, która na oscarową galę założyła ubranie z taniej sieciówki. Tę ścieżkę przetarła wcześniej Sharon Stone, która w 1996 roku na oscarową uroczystość założyła ubrania amerykańskiej marki Gap.
Noszenie ubrań z tanią metką stało się modne. W odzieży takich marek jak H&M, Mango czy Zara chodzą celebrytki, aktorki, a nawet koronowane głowy. Prekursorką mody na ogólnodostępną modę jest Michelle Obama. Amerykańska Pierwsza Dama nawet podczas oficjalnych uroczystości zakłada sukienki H&M czy popularnej w USA marki J Crew. Z oferty hiszpańskiej firmy Zara korzysta chętnie księżna Kate czy hiszpańska księżna Letizia. Kate Middleton była często krytykowana za swoje odzieżowe wybory. Sceptycy twierdzili bowiem, że żonie przyszłego następcy tronu Wielkiej Brytanii nie wypada pokazywać się na oficjalnych uroczystościach w skromnej i taniej garderobie. Brytyjska opinia publiczna przyjęła jednak styl Kate z wielkim entuzjazmem. Księżna jest chwalona za klasę, dobry gust i oszczędności w wydatkach na garderobę. Część komentatorów uznała nawet brytyjską księżną za ikonę mody, a wiele kobiet na całym świecie stara się kopiować jej elegancki i klasyczny styl.
Odzieżowe marki często wykorzystują wizerunek swoich słynnych klientek. Siostry Monica i Penelope Cruz są ambasadorkami hiszpańskiej marki Mango. Piękne gwiazdy pozują do sesji popularnej sieciówki, wypuściły linię ubrań sygnowanych swoim nazwiskiem. W ciuchach z Mango pojawiają się też chętnie na oficjalnych bankietach.
Bez cienia szczerości
Moda na sieciówki to coś więcej niż kaprys znudzonych celebrytek. Trudno bowiem podejrzewać, że gwiazdy tak silnie dotknął kryzys, że muszą oszczędzać na wydatkach na garderobę. Ubieranie się w odzież tanią i ogólnodostępną to także dowód, że znani i bogaci nie oderwali się od rzeczywistości. Sukienka z H&M ma przypominać, że gwiazdy to ludzie tacy sami jak my. To postaci z krwi i kości, które zamiast otaczać się dworem asystentów i sztabem stylistów same chodzą na zakupy i wybierają rzeczy dostępne dla przeciętnego klienta. Takie stylizacje to też wymarzona reklama dla popularnych firm odzieżowych. Na sukienkę od Zary, w której pokazała się znana aktorka, łatwiej sobie pozwolić niż na podobną kreację od Chanel. - Gwiazdy są uwielbiane przez ludzi, dlatego od czasu do czasu muszą zrobić ukłon w ich stronę - twierdzi stylista Tomasz Jacyków. Przypomina, że w ostatnich latach moda się zdemokratyzowała i większość konsumentów może pozwolić sobie na masowo produkowane ubrania z tanich sklepów.
Zobacz także: Dyktatura trendu. Czy w modzie mamy jeszcze szansę na oryginalność?
Jacyków nie ma jednak złudzeń co do intencji Helen Hunt. Sukienka z metką szwedzkiego potentata odzieżowego to według niego tylko chwyt reklamowy. Jego zdaniem założenie kreacji tej marki na tak wielkie wydarzenie na pewno musiało zostać opłacone sowitym honorarium. - Taka decyzja robi dobrze obu stronom. Gwiazda zarabia na kontrakcie reklamowym, a firma ma świetną promocję i na dodatek poprawia swój wizerunek - tłumaczy. Stylista przypomina też, że proekologiczne zaangażowanie H&M kłóci się z prawdziwym sposobem działania tej firmy. Szwedzka sieciówka szyje bowiem swoje ubrania w krajach Trzeciego Świata, a do ich produkcji używa trujących barwników. - Nikt nie mówi o tym, że przez działania takich marek chorują mieszkańcy wiosek w Bangladeszu. W takich zabiegach marketingowych nie widzę cienia szczerości - dodaje Jacyków.