Maja Staśko skrytykowała na swoim Instagramie walkę pomiędzy matką Daniela Magicala oraz jego byłą dziewczyną Nikitą, która została ogłoszona przez federację Clout MMA. Szybko wytknięto jej, że jeszcze niedawno sama walczyła w freak fightach w ramach High League.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Aktywistka skrytykowała Clout MMA. Wytknięto jej hipokryzję
Na profilu Mai Staśko pojawił się krytyczny post wobec walki matki Daniela Magicala, czyli tak zwanej "Gohy Magical" i byłej dziewczyny patostreamera Nikity, która ma się odbyć już w ten weekend.
Aktywistka nie tylko skrytykowała pomysł wystawienia w oktagonie schorowanej 50-latki z wysportowaną nastolatką, ale także samą federację Clout MMA, której transmisje z wydarzeń trafiają również do najmłodszych.
"Dzieci nigdy nie powinny być narażane na treści przemocowe i seksualne – a jednak na YouTubie i w sieci to się dzieje od lat. Twarzą tych wydarzeń jest idolka dzieci [Lexy Chaplin, będąca uczestniczką Teamu X - przyp. red.], a zawodnikami – także niepełnoletni chłopcy – pisała Staśko.
Post Staśko miał również krytyczny wydźwięk wobec wszystkich freak fightów. Internauci szybko jednak przypomnieli jej, że jeszcze do niedawna sama walczyła w ramach federacji High League i wytknęli jej hipokryzję. "Czy ty sama nie walczyłaś dla tego typu federacji?" – pytają.
"Staśko o tym pisze, szkoda, że nie napisała, że sama brała w tym udział... Himalaje hipokryzji, wielkiego szeryfa internetu", "Przecież sama brałaś udział w podobnej gali. Promowałaś ją swoim nazwiskiem. Przez Twoje zasięgi federacja zarobiła i może dalej robić takie g**no. Więc o czym Ty p***dolisz za przeproszeniem" – czytamy w komentarzach pod wpisem.
"Kiedyś promowałaś takie wydarzenia, usprawiedliwiając się, że idziesz po pieniądze na szczytny cel, fajnie, że zwracasz uwagę na takie rzeczy, może trafi to do rodziców tych dzieci, no ale jednak zostaje pewien niesmak, kiedy zobaczyłaś, że można skorzystać i zarobić pieniądze to sama w to poszłaś" – podsumował ktoś inny.
Maja Staśko w High League
Udział Mai Staśko w freak fightach wzbudzał wiele kontrowersji ze względu na jej poglądy polityczne i działalność aktywistyczną. Informacje o tym, że zawalczy w oktagonie w ramach High League pojawiły się w sierpniu ubiegłego roku. Nie szczędzono wówczas pod jej adresem gorzkich słów.
"Ale że u Malika? Serio?"; "Dziewczyno, twórca tej organizacji jest seksistą"; "Jaką ideologię można dorobić do bicia się w klatce. Powinnaś pracować w marketingu"; "I nagle wszystko, co pisałaś stało się dla mnie takie zakłamane... Hajsik robi z ludzi marionetki"; "Po prostu żal Majka"; "Największa polska hipokrytka oficjalnie" – pisali jej zawiedzeni fani na Instagramie pod postem, w którym ogłosiła dołączenie do federacji.
Staśko tłumaczyła decyzję wejścia do oktagonu tym, że zdobyte w ten sposób pieniądze przeznaczy na "szczytny cel". "To po prostu dorabianie ideologii do tego, że Staśko chce w kilka minut zgarnąć spory hajs, czyli zrobić dokładnie to, za co od dawna krytykuje na przykład Roberta Lewandowskiego" – podsumowała w swoim felietonie dla naTemat Anna Dryjańska.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.