– Ateiści powinni mieć takie samo prawo do odpisu podatkowego, jak obywatele skupieni w którymś z kościołów. Chodzi mi tylko o zachowanie w Polsce równości obywateli wobec prawa – mówi Marcin Biardzki z KLPS o pomyśle odpisu przedstawionym przez ministra Michała Boniego.
Rafał Jaros, psycholog społeczny, ostro skrytykował na swoim blogu pomysł wprowadzenia odpisu podatkowego na kościoły i związki wyznaniowe, przedstawiony niedawno przez ministra Boniego.
Jaros dodał też, że zgodnie z nowym prawem niewierzący obywatele nie będą mogli dokonać odpisu w takiej samej wysokości na inny, niezwiązany z żadną religią cel. O propozycji przedstawionej przez Boniego rozmawiamy z Marcinem Biardzkim z Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, związku wyznaniowego, który stara się obecnie o rejestrację, a w przyszłości zamierza też korzystać z odpisu podatkowego.
Jak ocenia pan przedstawiony przez ministra Boniego pomysł półprocentowego odpisu podatkowego na kościoły i związki wyznaniowe? Czy Kościół Latającego Potwora Spaghetti będzie korzystał z tego mechanizmu wsparcia ?
Marcin Biardzki: Jak na razie wciąż nie mamy decyzji o tym, czy KLPS w ogóle zostanie zarejestrowany, a tylko wtedy będzie mógł korzystać z mechanizmu podatkowych odpisów swoich wyznawców. Niestety sposób, w jaki nasz wniosek był dotychczas rozpatrywany, świadczy o tym, że rząd z premedytacją stara się utrudniać nam życie. Ale nie tylko nam, chodzi również o inne wciąż niezarejestrowane związki wyznaniowe.
Jakie związki ma pana na myśli? Naprawdę jest ich tak dużo?
Nie potrafię panu powiedzieć, ile jest takich związków wyznaniowych, ponieważ skupiam się na działalności KLPS. Ale myślę, że każdego, kto będzie starał się naruszać obowiązujący w dziedzinie religii status quo, spotkają podobne do naszych problemy. Niech pan zauważy, że na świecie są tysiące wierzeń, a w Polsce zarejestrowanych związków wyznaniowych jest raptem 130. Nietrudno sobie wyobrazić, że znajdzie się 100 osób, które mogłyby chcieć zarejestrować kolejny. I nie zdziwiłbym się, gdyby rząd im to utrudniał.
No dobrze, ale załóżmy, że uda się wam pomyślnie zarejestrować KLPS. Czy wtedy korzystalibyście z odpisu?
Z pewnością tak.
Nasz bloger Rafał Jaros stwierdził, że odpisy to jawna dyskryminacja ateistów, którzy nie mogą przekazać 0,5 proc. swojego podatku na żaden cel.
Ateizm również jest, moim zdaniem, swoistą formą wiary, z tym że w tym przypadku mamy do czynienia z wiarą w nieistnienie Boga. Dlatego też myślę, że ateiści powinni mieć takie samo prawo do odpisu podatkowego, jak obywatele skupieni w którymś z kościołów. Chodzi mi tylko o zachowanie w Polsce równości obywateli wobec prawa. Działania Kościoła Latającego Potwora Spaghetti skupione są również wokół walki o taką równość.
Ale korzystając z odpisu, jako zarejestrowany związek wyznaniowy, będziecie przykładać rękę do dyskryminacji ateistów.
To nie tak. Choć powiedziałem, że będziemy korzystali z odpisu podatkowego, generalnie jesteśmy przeciwko finansowaniu związków wyznaniowych z publicznych pieniędzy. Uważam, że odpisy powinny zostać zlikwidowane.
Nie widzi pan sprzeczności w takim stawianiu sprawy?
Nie. Ponieważ od początku konsekwentnie dążymy do rozdziału kościołów od państwa, chcemy zniesienia odpisów. Ale dopóki takie rozwiązanie obowiązuje, będziemy z niego korzystać tak samo, jak np. Kościół katolicki. Być może nasza kontrowersyjność uświadomi władzom, że ten mechanizm jest zły i należy go zmienić.
I będziecie gotowi zrezygnować z pieniędzy przekazywanych wam przez wyznawców?
W momencie, w którym ustawodawca zmieni reguły gry i wszystkie związki oraz kościoły zostaną pozbawione dopływu de facto publicznych pieniędzy, od razu zrezygnujemy.
Dlaczego uważa pan, że kościoły nie powinny być wspierane przez państwo? Czy naprawdę w pana opinii nie pełnią one absolutnie żadnych społecznie istotnych funkcji, które powinno się promować?
Nie o to chodzi. Myślę po prostu, że państwowe pieniądze nie służą żadnemu związkowi wyznaniowemu. Proszę zwrócić uwagę, że takie wsparcie nie jest żadną gwarancją lepszej “kondycji” danej religii czy kościoła. Kościół katolicki w czasach PRL nie cieszył się sympatią władz, jak ma to miejsce dzisiaj. Wręcz przeciwnie – stosunek państwa do religii był co najmniej niechętny. A jednak Kościół rozwijał się i miał społeczne poparcie. Dziś, choć zarówno w sferze prawnej, jak i np. ceremonialnej, jest przez państwo faworyzowany, przeżywa kryzys. To dowód na to, że państwowe pieniądze szkodzą związkom wyznaniowym.
Wróćmy do decyzji Boniego. Zgodzi się pan z Rafałem Jarosem, który stwierdził, że odpis podatkowy na kościoły oznacza, że ateiści zapłacą wyższy podatek?
Jak by więc pan rozwiązał tę sprawę? Być może ateiści mogliby przekazywać dodatkowe 0,5 proc. podatku na jakieś inne, wybrane przez siebie cele, np. organizacje pożytku publicznego?
Nie byłby to zły pomysł, ale chciałbym podkreślić, że poszukiwanie optymalnych rozwiązań nie jest obowiązkiem ateistów czy nie zarejestrowanych jeszcze pastafarian. To skomplikowane zagadnienia i rozwiązywać je powinien rząd, proponując lepsze a nie gorsze od dotychczasowych rozwiązania.
Warto zwrócić uwagę, że umożliwienie osobom wierzącym dokonywania odpisu podatkowego na Kościół pomniejszy podatek odprowadzany na cele ogólnospołeczne. Jest to dyskryminacja ateistów, agnostyków i wszystkich osób nieprzynależących do żadnego związku wyznaniowego. Będą oni płacili podatki o 0,5% wyższe od osób wierzących na utrzymanie służby zdrowia, edukacji, służb porządkowych itp. CZYTAJ WIĘCEJ