Już prawie dwa tygodnie służby szukają Grzegorza Borysa, wojskowego, który podejrzany jest o zabicie 6-letniego syna. 44-latek ma ukrywać się, według ustaleń policji, w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. W środę (1.11) około południa, jak donosi Wirtualna Polska, podczas obławy miał miejsce wypadek. Strażacy podali później, że ze skutkiem śmiertelnym.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środę około południa w rejonie Gdyni Fikakowo doszło do wypadku w trakcie trwającej już prawie dwa tygodnie obławy na Grzegorza Borysa. Według ustaleń Wirtualnej Polski członek grupy płetwonurków podczas prac podwodnych miał wypadek.
– Na wniosek policji strażacy-płetwonurkowie prowadzili akcję przy ul. Lipowej i ul. Źródło Marii. Doszło do wypadku. Nurek został wyciągnięty z wody, był nieprzytomny i został zawieziony do szpitala – poinformował portal oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku bryg. Jacek Jakóbczyk.
Onet dodaje, że mężczyzna był reanimowany. Do szpitala trafił śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Według nieoficjalnych ustaleń WP nurek nie wynurzył się po 5 minutach, dlatego jego koledzy zaczęli go szukać. Prawdopodobnie zasłabł. Potem były trudności z wyciągnięciem go na powierzchnię.
Przed godziną 17:00 Komendant Główny PSP Andrzej Bartkowiak poinformował, że strażak nie żyje.
"Z wielkim smutkiem przyjąłem inf. o śmierci strażaka PSP sekc. Bartosza Błyskala, płetwonurka Specjalistycznej Grupy Wodno-Nurkowej KM PSP Gdańsk. W imieniu całej braci strażackiej składam kondolencje i wyrazy współczucia rodzinie i najbliższym zmarłego" – napisał komendant Bartkowiak.
Motyw Grzegorza Borysa? B. policjant: zabójstwo miało być karą dla żony
Jak już podawaliśmy, służby od ponad tygodnia nie mogą odnaleźć Grzegorza Borysa. Niedawno w rozmowie z "Faktem" głos w sprawie zabrał emerytowany funkcjonariusz, czołowy negocjator policyjny w III RP, Dariusz Loranty. Ekspert ds. bezpieczeństwa ma szereg wątpliwości ws. komunikatów kierowanych przez policję.
Nieoficjalne doniesienia publikowane m.in. przez Wirtualną Polskę i serwis Trojmiasto.pl wskazują zaś, że mężczyzna porzucił plecak z gotówką, a także, że w minionych dniach żołnierza dopadł pies tropiący, ale temu udało się wyrwać.
Oba serwisy powołują się na anonimowych funkcjonariuszy biorących udział w poszukiwaniach. – Informacje w tej sprawie przekazywane przez policję brzmią, według mnie, bardzo niewiarygodnie – powiedział, po czym dodał: – Chociażby ta, że Grzegorza Borysa dopadł policyjny pies, ale ten zdołał go "odrzucić" i uciekł.
– Wiele razy widziałem policyjne psy w akcji i wygląda to tak, że pies od razu powala człowieka na ziemię. Są małe szanse na to, żeby wyrwać się policyjnemu psu, ale nawet jeśli Borysowi się to udało, to gdzie był w tym momencie przewodnik psa? Jakim cudem uciekł i przed psem i przed policjantami? Ta wersja wydaje mi się zupełnie nieprawdopodobna – zapytał.
Według Lorantego niewiarygodna jest również informacja o gotówce w porzuconym plecaku. Przypomnijmy, że przedmiot został odnaleziony w Źródle Marii, a według serwisu trojmiasto.pl były tam właśnie pieniądze.
– Niedawno policja podała oficjalną informację, że zbieg nie wziął z domu gotówki, a jedynie rzeczy, które pomogą mu przetrwać w lesie. Teraz okazuje się, że jednak wziął pieniądze, ale wyrzucił je razem z plecakiem. Ta informacja, podobnie jak inne o znalezionych w lesie rzeczach Grzegorza Borysa, nie brzmi dla mnie wiarygodnie – skrytykował.
Loranty podzielił się własną opinią. Wynika z niej, że Borys nie miał planu działania ani nie przygotowywał się na pobyt w lesie. Według eksperta 44-latek działał pod wpływem "szaleńczego impulsu".
– Moja opinia jest taka, że działał pod wpływem jakiegoś szaleńczego impulsu, a zabójstwo dziecka miało być najdotkliwszą karą dla jego żony5. Za co? Tego nie wiem, ale bez wątpienia chodziło mu o to, żeby sprawić jej ogromny ból – ocenił.
– Nie wykluczam, że Borys mógł już popełnić samobójstwo, a jeśli nie, to przyjmuję też wersję, że mógł udać się w kierunku rosyjskiej granicy – podsumował.
Poszukiwania Grzegorza Borysa. "Jego psychika zostanie złamana"
W rozmowie z naTemat poszukiwania Grzegorza Borysa skomentował były zastępca Komendanta Głównego Policji oraz były podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, gen. Adam Rapacki.
– Jestem przekonany, że policja robi wszystko, co może, żeby go znaleźć i na pewno go znajdzie. Pytanie, czy on jeszcze żyje? Być może targnął się na życie. Czasami jest tak, że w pierwszej próbie sprawcy uciekają, a potem po przemyśleniach decydują się na samobójstwo – powiedział.
– Scenariusze mogą być rózne. Jeżeli zdecydował się na ucieczkę i chowanie, to będzie starał się przewidywać działania policji. Będzie próbował je uprzedzać i szukać wszelkich możliwych sposobów, żeby się z tego pierścienia wydostać – dodał.