Reklama.
Reklama.
W programie "Rozmowa dnia" gościem Pawła Orlikowskiego był poseł Nowej Lewicy Tomasz Trela. Zapytaliśmy polityka m.in. o to, jak idą prace nad umową koalicyjną pomiędzy partiami demokratycznej opozycji i ile prawdy jest w zapisach, które przedostają się do mediów. – Gdybym miał to przez sito przerzucić to pewnie prawdziwe jest 15-20 procent – mówi polityk i dodaje. – Nie zdradzę tajemnicy, że dla wszystkich ugrupowań koalicyjnych przywrócenie w Polsce praworządności jest sprawą oczywistą, nie zdradzę tajemnicy, jak powiem, że sięgnięcie po pieniądze z Unii Europejskiej w ramach Krajowego Programu Odbudowy to jest sprawa priorytetowa. W poniedziałek rano prezydencki minister Marcin Mastalerek ogłosił, że prezydent podjął już decyzję, komu powierzy misję tworzenia rządu w tzw. pierwszym kroku. Andrzej Duda nazwisko ma ogłosić w wieczornym orędziu. O decyzji prezydenta rozmawialiśmy też z naszym gościem. – Uważam, że Andrzej Duda nie odetnie swojej politycznej pępowiny od Jarosława Kaczyńskiego. Tam jest jakaś dziwna więź i dziwne korelacje nie wiem czym podszyte. Uważam, że prezydent zachowa się jak dotychczas, czyli będzie wspierał obóz popękanej prawicy – mówi poseł Trela. Zapytaliśmy również polityka Nowej Lewicy o to, w jaki sposób koalicja demokratyczna zamierza uwolnić TVP od politycznych wpływów. – Jak czasami oglądam te programy, które powinny być publicystyczne, to mam wrażenie, ze ci prowadzący są bardziej nadgorliwi i żarliwi w dyskusjach niż politycy Prawa i Sprawiedliwości. Nie daję przyzwolenia, żeby jakaś grupa polityczna, czy ona jest z mojej bajki, czy ona nie jest z mojej bajki, kontrolowała media. Jak idę na wywiad do redakcji, to mam prawo być pytany o wszystko i nie chce, żeby dziennikarz, który mnie przepytuje, wcześniej wysyłał mi pytania i liczył na moją akceptację. A tak dzieje się dzisiaj w przypadku telewizji rządowej – mówi Tomasz Trela.