
Prokop był gościem ostatniego odcinka programu internetowego w "Trójkącie". Prowadzące Agnieszka Woźniak-Starak i Gabi Drzewiecka poruszyły z dziennikarzem wiele tematów. Jeden z nich dotyczył Szymona Hołowni. Wówczas prezenter TVN ujawnił, że to były dyrektor programowy Edward Miszczak miał taki pomysł, aby obsadzić ich w rolach prowadzących "Mam talent". – Dość ryzykowne połączenie dwóch ludzi z zupełnie różnych parafii – dosłownie – czyli mnie i Szymona Hołowni, na którym wszyscy - znowu nomen omen – postawili krzyżyk, stwierdzili, że to się na pewno nie uda, że to głupi pomysł… Edward Miszczak miał swoje przebłyski geniuszu i to był jeden z nich. Żeby zestawić ze sobą dwa bieguny i zobaczył, jak między nimi płynie prąd. (...) Szymon był sobą, ja byłem sobą i graliśmy w otwarte karty. Nie hamowaliśmy się, nie daliśmy sobie pisać żartów. Wchodziliśmy na antenę i jechaliśmy z głowy – zdradził.
Prokop o karierze Hołowni
Dziennikarz nadmienił, że przed paroma laty rozmyślał nad odejściem z telewizji. Czy miało to związek ze ścieżką Hołowni?
– Nagle troszkę jedno dziecko zostało na placu zabaw, a drugie poszło się bawić z innymi dziećmi w zupełnie innym departamencie – stwierdził wymownie.
Jednocześnie wspomniał, że nie był zaskoczony decyzjami Szymona.
Marcin Prokop
A jak poznali się Prokop i Hołownia? Prezenter opisał zaskakujące kulisy ich pierwszej rozmowy.
– Dość długo znaliśmy się jeszcze z rynku prasowego. Pamiętam, że jeszcze w "Machinie" podbił do mnie chłopak z Białegostoku mówiący jeszcze ze specyficznym akcentem, który przedstawił mi się jako były zakonnik, gorliwy chrześcijanin i człowiek z zupełnie innej bajki niż moja, który zaproponował mi tekst wcieleniowy o pracy w sekstelefonie. Pomyślałem sobie – ciekawe, jak taki typ włączony w krwiobieg czegoś, co zupełnie nie jest jego światem, z tego wybrnie. Napisał super błyskotliwą rzecz, bardzo fajny materiał, który odbił się szerokim echem – mówił.
Prokop, Woźniak-Starak i Drzewiecka poruszyli także wątek polityczny, bowiem wszystko wskazuje na to, że Hołownia będzie współtworzyć przyszły rząd, a może nawet zostanie Marszałkiem Sejmu.
– Spodziewałem się, że wejdą do parlamentu i osiągną próg. Ja bardzo ufam ocenie Szymona. Wiem, że to, co on robi, że po pierwsze wynika z dobrych intencji. Wierzę w to, że jest w polityce dla dobrych intencji. A po drugie, że on wie, co robi. Że nie robi ruchów przypadkowych. Oczywiście zdarzają się błędy, potknięcia, wynikającego z tego, że on jeszcze nie do końca potrafi obsługiwać tę nową rzeczywistość, natomiast strategicznie, ja mu ufam. Wierzę, że to, co robi, ma sens – podsumował.
Zobacz także