W 2015 roku Michał Figurski, rozpoznawalny dziennikarz, przeszedł groźny wylew, który na długie lata odebrał mu pełnię zdrowia. Droga do odzyskania sprawności była trudna i wymagała od niego nauczenia się wielu rzeczy od nowa. W swojej najnowszej książce opisuje, że to właśnie choroba stała się przyczyną zbliżenia się do wiary w Boga.
Reklama.
Reklama.
Michał Figurski podjął próbę nawrócenia. "Uśmiechnęliśmy się do siebie z Jezusem"
Ostatnie kilka lat przyniosło Michałowi Figurskiemuwiele prób. Dziennikarz w 2015 roku w wyniku zaniedbanej cukrzycy przeżył wylew. Problemy zdrowotne sprawiły, że nie może się on poruszać tak sprawnie jak dawniej.
Prezenter, który ma na koncie pracę w TVP1, na antenie Radia Zet, RMF FM czy też Antyradia, przeszedł także operację przeszczepienia nerki i trzustki.
Figurski wyznał, że droga do odzyskania zdrowia była dla niego wyjątkowo trudna. Musiał od podstaw nauczyć się na nowo wielu czynności. Przyznał, że opanowanie ponownie umiejętności czytania było dla niego wyzwaniem porównywalnym z nauczeniem się chodzenia.
"Składanie słów w logiczne zdanie było niemal takie samo jak stawianie pierwszych kroków - mozolne i chwiejne. Na szczęście przy odpowiedniej koncentracji czytanie z każdym dniem stawało się coraz bardziej płynne" – czytamy na łamach jego autobiografii "Najsłodszy".
W procesie rekonwalescencji Michał Figurski sięgnął po "On wrócił" Timura Vermesa, książkę o kontrowersyjnej fabule, która opowiada o Adolfie Hitlerze, budzącym się do życia w nowoczesnym świecie.
Lektura ta skłoniła go do głębszych refleksji i zainspirowała do wyszukiwania informacji o sobie w Internecie. Znalazł wtedy artykuły, w których pisano o jego śmierci. Wówczas Figurski doświadczył uczucia, jakby to on sam był postacią z powieści.
"Moment, w którym z dnia na dzień budzisz się, widząc szpitalny sufit, i starasz się sobie przypomnieć, co było wczoraj. Dochodzi do Ciebie, że stało się coś, co zmieni Twoje życie już nieodwracalnie" – stwierdził w rozmowie z "Vivą!".
Lektura tej książki zmusiła Michała Figurskiego do głębokich przemyśleń nad swoim istnieniem."Byłem pewien co do dwóch rzeczy: że chcę żyć oraz że nic nie będzie już tak łatwe, jak dotychczas" – pisał.
Wsparcia w tym czasie szukał u duchownego odwiedzającego pacjentów w szpitalu, gdzie dziennikarz przebywał. Jednakże otrzymana przez niego odpowiedź nie przyniosła ulgi ani pocieszenia - miała raczej charakter rutynowej, zapamiętanej formułki.
Figurski nie poddał się jednak i kontynuował poszukiwanie odpowiedzi na nurtujące go pytania. Mimo że rozmowa z księdzem nie przyniosła oczekiwanych efektów, dziennikarz obiecał sobie, że to nie koniec jego duchowych poszukiwań.
"Uśmiechnęliśmy się do siebie z Jezusem, obiecując sobie kolejne podejście" – stwierdził z optymizmem.
Przypomnijmy, że Figurski obecnie pracuje radiu. Ponadto w ostatnich miesiącach sprawdzał się jako gospodarz polsatowskiego formatu randkowego "Temptation Island".
W rozmowie z naTemat wyjawił, dlaczego zdecydował się przyjąć propozycję od Edwarda Miszczaka, biorąc pod uwagę tematykę formatu.
– Dobrze, że jest ten program, dlatego, że ma nadzieję, że zmieni ludzkie myślenie na temat zdrady. Bo zdrada to nie jest od razu pójście z kimś do łóżka, tzw. skok w bok. Zdradzać można inaczej, a ranić w związku można na bardzo wiele innych sposobów. I o tym jest ten program – zaznaczył.
– Po drugie nic w tym programie nie było wyreżyserowane, żadne sytuacje nie zostały sprowokowane. To nie jest program, w którym popycha się ludzi zgodnie z jakimś scenariuszem do niemoralnych zachowań. To mogę zagwarantować – zapewnił.
– Miłość to jest niekończąca się rozmowa. To jest odpowiedzialność i uważność, której bardzo często nam w relacji brakuje – dodał.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.