Były menadżer Mandaryny udzielił niedawno wywiadu, w którym odniósł się do słynnego występu wokalistki sprzed lat. Stwierdził, że gwiazda padała ofiarą spisku w Sopocie. Doczekał się kontry. Teraz były menadżer Dody odpowiada na oskarżenia o sabotaż. – Obawiam się, że kroki prawne będą nieuniknione w sytuacji rozpowszechniania tego rodzaju pomówień – powiedział Maciej Durczak w rozmowie z mediami.
Reklama.
Reklama.
Sabotował Mandarynę w Sopocie? Były menadżer Dody zapowiada kroki prawne
W 2002 roku Michał Wiśniewski poślubił Martę Mandrykiewicz (Mandarynę), pochodzącą z Łodzi tancerkę z zespołu. Drugie małżeństwo wokalisty zawarte przed kamerami TVN-u w lodowej scenerii w Kirunie na północy Szwecji przetrwało cztery lata i było bardzo publiczne.
Rozkwit popularności Mandaryny przypadł właśnie na czas, kiedy była żoną lidera Ich Troje. Jej najbardziej popularne kawałki to "Here I Go Again" i "Ev'ry Night".
Po 2005 roku artystka mierzyła się z niemałym kryzysem wizerunkowym po słynnym wykonaniu "Ev'ry Night" w Sopocie. Minęło ponad 15 lat, a ludzie wciąż pamiętają owy występ.
– Byłam młoda, miałam głowę pełną marzeń, pracowałam ciężko i byłam przekonana, że osiągnę, czego chcę. Myślałam, że ludzie, którzy stoją obok mnie, też są szczęśliwi, fajni i biegną ze mną w tym samym kierunku. Chyba najbardziej zaskoczyło mnie, że tak nie jest. Za wszelką cenę chciano podłożyć mi świnię, wepchnąć na samą górę, a potem z niej zepchnąć i patrzeć, czy spadnę na cztery łapy – wspominała Mandaryna, goszcząc w podcaście "Ofeminin" w 2022 roku.
Udział Mandaryny w rywalizacji o tytuł Bursztynowego Słowika okazał się niemal katastrofalny dla jej kariery muzycznej i przez wiele lat był przedmiotem żartów. Kris Świętoń, dawny menadżer artystki, podzielił się wspomnieniami z 2005 roku w wywiadzie dla serwisu pomponik.pl.
Drag queen występujący pod pseudonimem Filo wyraził on opinie, że sytuacja, w której znalazła się była żona Michała Wiśniewskiego, była rezultatem zorganizowanej intrygi.
Stwierdził, że za niefortunny incydent podczas sopockiego koncertu gwiazdy odpowiada ówczesny agent konkurencyjnej piosenkarki, wskazując, że ów agent opłacił osoby, aby umożliwić mu dostęp do pomieszczeń technicznych.
"Ona się nie słyszała. Miała trzy chórzystki - jedna była specjalnie wynaleziona pod nią, która miała bardzo podobny głos do niej. Ona miała praktycznie za nią śpiewać, ale oni tę chórzystkę wyłączyli. Tylko Marta śpiewała, muzycy nie mieli odsłuchów, Marta nie miała odsłuchów. Chórzystka śpiewała, a nie wiedziała, że jej nie słychać. Marta mi powiedziała, że ona dopiero tak w połowie drugiej piosenki się skapnęła, że coś nie gra. Ona była przekonana, że jest okej" – powiedział.
Co więcej, Kris Świętoń zauważył, że Mandaryna do teraz nie poradziła sobie z negatywnymi skutkami swojego występu w Sopocie.
"Marta ma - moim zdaniem - nieprzepracowany ten Sopot. (...) Tak było, to jest potwierdzona informacja. To nigdy nie zostało opublikowane. Też namawiam Martę, żeby nagrała wywiad-spowiedź po latach i powiedziała to wszystko" – oznajmił.
W wywiadzie udzielonym portalowi Pudelek, Maciej Durczak wyraził zdumienie, mówiąc, że do ostatniej chwili nie był nawet świadom, kim jest mężczyzna, i wyznał, że nie jest w stanie pojąć, na podstawie jakich przesłanek Świętoń zbudował taką narrację.
– Nieprawdziwe zarzuty, jakie mi stawia są bardzo poważne. Nie mogę tego zostawić bez reakcji. Uważam, że ze strony autora tych oszczerstw, to jest całkowity brak odpowiedzialności – stwierdził były menadżer Dody.
Durczak sugeruje, że to jeszcze nie koniec całej afery i wyraża gotowość do obrony swojego reputacji w sądzie.
Dodatkowo, w dalszej części wywiadu menadżer sław wyjawił, że ma dobre relacje z Martą Wiśniewską i jej rodziną, co czyni go jeszcze bardziej zaskoczonym całą sytuacją.
– Ja do dziś jestem z Martą Wiśniewską i z Michałem Wiśniewskim, z którym wtedy pracowałem, w poprawnych relacjach. Mogę dodać, że Marta Wiśniewska nigdy nie postawiła w stosunku do mnie takiego zarzutu, bo jest on po prostu nieprawdziwy. Jestem oburzony tą sprawą. Jednocześnie proszę o zaprzestanie publikacji, w których są stawiane mi nieprawdziwe, bardzo poważne oskarżenia – podsumował.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Prowadzę management artystów od 28 lat, aktualnie zajmuję się dziewięcioma topowymi artystami i nie ma mojej zgody na to, żeby moje nazwisko pojawiało się w kontekście jakiegoś wyimaginowanego skandalu. (…) To jest zbyt poważna sprawa. (…) Obawiam się, że kroki prawne będą nieuniknione w sytuacji rozpowszechniania tego rodzaju pomówień przede wszystkim, aby zatrzymać nieodpowiedzialne działania tego Pana. Obawiam się, że ten człowiek w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, co powiedział. To jest przerażające. Dodajmy, że mówi on o zdarzeniach sprzed 18 lat, z 2005 roku.