Politycy PiS są wściekli po publicznej awanturze na szczytach NBP. Członek zarządu banku Paweł Mucha oficjalnie zarzucił Adamowi Glapińskiemu naruszenie prawa – a to otwiera dotychczasowej opozycji drogę do postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. – Ręce opadają – komentuje jeden z członków partii.
Reklama.
Reklama.
Trybunał Stanu dla Glapińskiego? Chce tego opozycja
Publiczna wojna w NBP pomiędzy Adamem Glapińskim a członkiem zarządu banku Pawłem Muchą może być dla dotychczasowej opozycji wystarczającym pretekstem do tego, aby postawić prezesa NBP przed Trybunałem Stanu – napisało w czwartek RMF FM.
Doprowadzenie prezesa NBP przed Trybunał Stanu jest bowiem znacznie prostsze niż w przypadku prezydenta, premiera czy członków rządu. W tym do złożenia wniosku potrzebne są podpisy 115 posłów, zaś do jego przegłosowania – większość bezwzględna, czyli ponad połowa wszystkich posłów głosująca na "tak". Zjednoczona opozycja jest w stanie to łatwo zrobić.
Tymczasem już sama uchwała Sejmu o pociągnięciu do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanuszefa NBP spowoduje jego zawieszenie w obowiązkach. Jeśli zostanie uznany za winnego – otwiera to drogę do jego odwołania. Tymczasem Glapiński miał być jednym z filarów dla wpływów PiS – jego kadencja upływa dopiero w 2028 roku.
Wściekłość w PiS po konflikcie w NBP
Politycy Prawa i Sprawiedliwości są wściekli na sprawcę całego zamieszania: czyli Pawła Muchę, byłego ministra w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy – pisze Interia.
– Mucha oficjalnie zarzucił Glapińskiemu naruszenie prawa. Przecież Donald Tusk na tacy dostaje pretekst do postawienia prezesa przed Trybunałem Stanu. I tak to się skończy. To jest tak niebezpieczne dla nas działanie i to jeszcze w takim momencie, że ręce opadają – mówi portalowi jeden z polityków partii Jarosława Kaczyńskiego.
Opozycja, która szykuje się do przejęcia władzy, nie ukrywa tymczasem, że cała sytuacja jest dla niej jak prezent. – Możemy spełnić jedną z obietnic wcześniej, niż się wydawało. No jak tu nie skorzystać – mówi Interii jeden z jej polityków.
O co chodzi w konflikcie w NBP?
W środę tuż przed decyzją RPP ws. stóp procentowych na stronie Narodowego Banku Polskiego pojawił się zaskakujący komunikat, uderzający w Pawła Muchę.
"Za nieakceptowalne uznaje się postępowanie pana Pawła Muchy, członka zarządu NBP, w szczególności polegające na wytwarzaniu atmosfery zagrożenia, rozliczeń, konfliktu, bezpodstawnych próbach narzucania wyłącznie własnego punktu widzenia, bezzasadnej krytyce współpracowników i prezesa NBP, a także wszystkie inne działania sprzeczne z Zasadami Etyki Pracowników Narodowego Banku Polskiego" – napisano.
Do komunikatu NBP odniósł się w mediach społecznościowych sam zainteresowany. Jak stwierdził Paweł Mucha, stanowisko banku centralnego podjęto wbrew przepisom prawa i narusza ono jego dobra osobiste.
W kolejnym wpisach Mucha załączył treść pisma "w sprawie niewykonywania obowiązków przez Prezesa NBP Adama Glapińskiego". Wskazał w nim, że prezes NBP ma m.in. "prawny obowiązek udostępnienia" członkom zarządu protokołów z posiedzenia RPP – czego miał nie robić w przypadku "co najmniej części członków zarządu".
Zarzucił ponadto, że zdarzały się sytuacje, kiedy nie mógł spotkać się z Adamem Glapińskim. "Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy nie byłem w stanie uzyskać żadnej oficjalnej odpowiedzi na zapytanie, czy prezes NBP w danym dniu w ogóle świadczy pracę oraz czy świadczy ją w siedzibie NBP" – czytamy.
Z pisma Muchy wynika również, że obniżono mu wynagrodzenie.