Jeśli ktoś sądzi, że przegrana PiS w wyborach to koniec symetrystów w mediach, to grubo się myli. Przeciwnie – teraz dopiero ich usługi będą PiS znowu koniecznie potrzebne.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przed wyborami, gdy dyktatura się domykała, propaganda partyjna radziła sobie, idąc po bandzie i na grubo – szczując wprost i kłamiąc bez żenady, wstydu i opamiętania. Symetryści pełnili w tym układzie już tylko rolę chórku. Dziś, gdy za moment PiS przejdzie do opozycji (jeśli faktycznie odda władzę), będą potrzebni jak nigdy dotąd.
Dokładnie tak, jak napisałam wczoraj na X: to dla nich nie koniec roboty, tylko jej nowy początek. Teraz będą w pocie czoła zamazywać, rozwadniać, relatywizować, łagodzić, pisać historie na nowo, gumkować niewygodne fragmenty, wmawiać, że ten, kto pamięta, źle pamięta…
Symetryści ruszyli do roboty
Codziennie robię przegląd mediów i widzę, że pierwsze efekty pracy obdzwonionych, a może i opłaconych (doświadczenie uczy, że nikt nie pracuje za darmo), nie dają na siebie czekać. Po pierwszym tygodniu szoku i chaosu, w który popadli na skutek rozbicia, symetryści zebrali siły i ruszyli do roboty.
Efekty ich pracy wypunktować tym łatwiej, że mają szczęśliwy dla badacza zwyczaj zbijania się w stadka. Nie pracują indywidualnie, tylko grupowo. Symetrysta oddzielony od grupy nie bardzo wie, jak obronić swoje propagandowe treści, nie umie argumentować, często do końca nie rozumie, o co chodzi w tym, co sam napisał, krótko mówiąc – ze strachu głupieje – i łatwo daje się zdemaskować.
Dlatego symetryści, których jedynym zadaniem jest puszczanie w eter odpowiednio ustrojonych pisowskich narracji i przekazów dnia, sianie dezinformacji i wprowadzanie w błąd opinii publicznej, niebywale się powtarzają. Często w tym samym czasie, w różnych mediach i u różnych autorów powielane są te same tezy, zawstydzająco bliźniaczo sformułowane, z ledwo zakamuflowanym przekazem, którego autorami są spin doktorzy PiS.
Pracownicy mediów udający dziennikarzy, czyli symetryści robią w tym układzie za radiowęzły lub jak kto woli, pasy transmisyjne, których jedynym celem jest puszczać w obieg kłamliwe treści mające zmylić, oszukać opinię publiczną. Czyli, drodzy Czytelnicy i Wyborcy, wprowadzić Was w błąd.
Tak się kradnie
W symetrystycznych menu mieliśmy więc w tym tygodniu odpowiednio wypreparowane i wytłumaczone hasło, podane przez pisowskiego ministra, że oczywiście, nikt nie broni słusznych rozliczeń więc jeśli ktoś coś ukradł "niezgodnie z procedurami", to będzie musiał zwrócić.
Zwróćcie Państwo uwagę, że wszystko to bullshit, w dyktaturze kradnie się bowiem jak najbardziej zgodnie z prawem i procedurami – bo, uwaga – cały przekręt polega właśnie na tym, żeby najpierw zmienić prawo i procedury tak, aby móc bezkarnie kraść, a potem kraść!
Kolejny narracyjny szpagat symetrystów to wrzucanie gdzie się da, do tekstów i programów frazy (wyłapał to internauta Pablo Morales), że "Tusk ma obsesję na punkcie rozliczenia PiS". Zwróćcie uwagę na szatański geniusz tego sformułowania. Coś, co jest dobre i słuszne, czyli rozliczenie przestępców i złodziei, staje się nagle nie aktem sprawiedliwości, czymś moralnym i pożądanym, przywracającym praworządność, ale wstydliwym. Wszak "obsesja" kojarzy się raczej z ludźmi zachowującymi się jak Glenn Close w "Fatalnym Zauroczeniu", niż z odważnymi, uczciwymi szeryfami zaprowadzającymi porządek.
Na co liczy PiS
I kolejny przekaz symetrystów, podrzucony przez PiS: niektóre inwestycje PiS trzeba kontynuować, Polacy nie chcą opcji zero. Chodzi w nim oczywiście o to, żeby ci, którzy zaczęli kraść, ale nie skończyli, mogli robić to dalej bez przeszkód.
I nieważne, że oczywiście, że Polacy chcą opcji zero, bo dali temu wyraz w wyborach. I że opozycję wybrano oczywiście właśnie dlatego, że nie jest PiS-em dokładnie po to, żeby nie kontynuowała jego "inwestycji". I że inwestycje PiS najczęściej nie są inwestycjami, tylko sposobem na wyprowadzenie państwowej kasy do kieszeni partyjnych działaczy – symetryści mówią swoje, licząc, że często powtarzany przekaz, choć kłamliwy, się utrwali.
Etap, na którym jest teraz Polska, świetnie ujął tygodnik "Polityka", pisząc, piórem Mariusza Janickiego, że "PiS próbuje zdusić satysfakcję opozycji z sukcesu, liczy na jej skłócenie, czeka na zmęczenie i wypalenie jeszcze przed jej rządowym startem. Wzbudza wątpliwości, czy rzeczywiście odda bezproblemowo władzę…". I szczerze mówiąc – dopóki nie odda, pewności mieć nie można.