Elżbieta Witek nie została w poniedziałek ponownie marszałkinią Sejmu. Polityczka PiS pojawiła się dwa dni później w "Wiadomościach" TVP, które na ostatniej prostej przed zmianą rządów, nadal są tubą propagandową partii Jarosława Kaczyńskiego. Witek wygłosiła prawdziwą laudację pod swoim adresem i dziwną teorię na temat poniedziałkowego głosowania.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Z demokracją to nie ma nic wspólnego – stwierdziła już na początku rozmowy Elżbieta Witek z PiS w odniesieniu do zachowania opozycji w Sejmie. – To są tylko papierowe serduszka przyczepione do koszul – przyznała.
Witek skomentowała swoją porażkę ws. głosowania na wicemarszałka Sejmu
Potem została zapytana przez Danutę Holecką, czy chodzi o to, że nie została wybrana wicemarszałkinią. – Pan marszałek Hołownia powiedział, że wyprowadził z mojego gabinetu rzekomo zamrażarkę. To ja mówię, że demokracja wyszła wtedy głównym wejściem – stwierdziła.
Poinformowała też, że nie było dla niej zaskoczeniem, że odrzucono jej kandydaturę. – Ten hejt, który się na mnie wylał, zapowiadał to, że tak będzie. Ja nie jestem słaba, nie poddaj się, będę walczyć do końca – zadeklarowała.
Podkreślała również, że w III RP była najdłużej marszałkiem. Jej zdaniem przestraszano się jej relacji z ludźmi. – Z wszystkimi miałam bardzo dobre relacje – oznajmiła. Wymieniała nawet...dziennikarzy.
I dalej opowiadała: – Niektórzy unikają mojego wzroku. To są Ci, którzy przychodzili do mnie z kwiatami na imieniny, czy dzień kobiet. Mieli to być m.in. politycy PSL i Lewicy. Witek podzieliła się następnie z widzami TVP dziwną teorią ws. poniedziałkowego głosowania.
Przypomnijmy: w czasie poniedziałkowego posiedzenia posłanki i posłowie wybrali nowego marszałka. Zdecydowaną większością głosów na urząd ten został wybrany Szymon Hołownia.
Witek nie została wybrana ponowie marszałkinią Sejmu
Za kandydaturą lidera Polski 2050 zagłosowało 265 parlamentarzystek i parlamentarzystów, w tym przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, Nowej Lewicy, ale także 17 z 18 posłanek i posłów Konfederacji.
Za Elżbietą Witek opowiedziały się natomiast 193 osoby (wszyscy posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości, oprócz Dariusza Mateckiego).
Po głosowaniu o komentarz w tej sprawie zapytała ją dziennikarka TVN. Polityczka odpowiedziała tak, jakby była zapytana o to, czy cieszy się z bycia posłanką.
– Najważniejsi dla mnie są wyborcy i zawsze byli, oni ocenili moją pracę. To dla mnie największa gratyfikacja. Startowałam w wyborach, ubiegając się o mandat posła i wyborcy mi to zapewnili – stwierdziła. Na pytanie, jak się czuje po wyniku głosowania, Elżbieta Witek odpowiedziała: – (Czuję się – red.) normalnie, dobrze. A jak mam się czuć? Wybrali mnie na posła – stwierdziła.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
– Coś innego może wchodzić w rachubę. W prezydium czasami dochodzi do głosowań. (...) Wyobraźmy sobie sytuację, że Hołownia jest marszałkiem, a Tusk premierem, a od marszałka bardzo dużo zależy. On układa harmonogram pracy izby w czasie obrad Sejmu. I jak dojedzie do głosowania, to PO nie ma większości. Więc na moje miejsce przyjedzie kandydat z PO, więc wtedy jest cztery do dwóch (...) To nie chodziło o Elżbietę Witek – taka sugestia padła z jej ust. Prezydium ma bowiem sześciu członków.