Jedzenie po godzinie 18 jest zabronione. Wcześniej za to można jeść owoce i warzywa do oporu. Najlepiej też żywić się produktami light i wyrzucić z diety makaron, a do tego ćwiczyć do utraty sił? Dietetycy i trenerzy obalają dla naTemat dziesięć największych mitów o odchudzaniu.
"Mam dość odchudzania przez bieganie. To wszystko ściema" – napisał na swoim blogu w naTemat trener lekkiej atletyki Mateusz Jasiński. Wpis wzbudził ogromne zainteresowanie. W treści Jasiński wyjaśniał, że bieganie nie pomaga wtedy, gdy równocześnie zaczynamy jeść więcej kalorii, niż spalamy. Rozwiązał w ten sposób zagadkę, która trapi dużą część osób, dla których spalenie zbędnych kilogramów jest podstawową motywacją rozpoczęcia treningu.
Mitów dotyczących odchudzania jest zdecydowanie więcej. Zanim nadejdzie wiosna, przeglądamy dla Was dziesięć najpopularniejszych.
1. Nie można jeść po 18:00
To jeden z najczęściej powtarzanych mitów. W wielu poradników wspomagających odchudzanie osiemnasta była godziną graniczną. Wszystko zjedzone później miało zamieniać się w tłuszcz. Jak jest naprawdę? Odpowiada Magdalena Czyrynda-Koleda z poradni Dietosfera:
– Prawdziwe zalecenia są takie, by posiłek zjeść trzy godziny przed snem, ale nie później niż o 21. Jeśli ktoś kładzie się po północy, a ostatnią rzecz do ust wkłada o godzinie 18, później próbuje zabić głód szybkimi przekąskami (niekoniecznie zdrowymi). A przecież nie o to chodzi – wyjaśnia dietetyk. Radzi też, by nie przejmować się tym, że duży, główny posiłek jemy dopiero po pracy, bo o ile spożywamy też coś w trakcie dnia, nie zaburza to naszego rytmu. Dodaje też, że później można sięgnąć po jeszcze jeden lekki posiłek.
– Doskonałą opcją wieczornej przegryzki jest na przykład szklanka kefiru lub maślanki naturalnej, jeden kabanos z dodatkiem kawałków papryki bądź ogórka lub dwie-trzy małe marchewki pokrojone w słupki – mówi.
2. Głodówka odchudza
To chyba król wszystkich mitów o odchudzaniu. Wystarczy kilka dni bez jedzenia i waga będzie puszczać, jak lód po zimie. Jak jednak twierdzi Mariola Bojarska - Ferenc, jedna z najsłynniejszych polskich trenerek, kilogramy owszem stracimy, ale z nimi możemy też stracić znacznie więcej – własne zdrowie.
– Głodówki można stosować przez jeden dzień, ale trzeba wiedzieć, jak się w ich trakcie zachować. Wszystko zależy tu od organizmu i nie wyobrażam sobie, żeby robić to bez kontroli lekarza. Przedłużające się głodówki, choć często zwane oczyszczającymi, powodują tak naprawd wyniszczenie organizmu. Spala się budulec czyli białko niedostarczanie węglowodanów powoduje wyniszczenie organizmu i spadek koncentracji – przypomina.
3. Produkty light nie tuczą
Jeśli coś jest light, to można zjeść tego dowolnie dużo – uważa wiele osób, które za cel stawiają sobie zrzucenie paru kilogramów. To oczywiście nielogiczne. Ale Magdalena Czyrynda-Koleda zwraca uwagę także na inne zagrożenia.
– Jeśli producent zabiera z produktu trochę tłuszczu, coś musi dodać w zamian. Często, więc może okazać się, że jogurt light ma więcej cukru niż jego pełnotłuszczowy odpowiednik. Żeby nie dać się nabrać, trzeba porównywać etykiety produktu light i bazowego – radzi.
Ostrzega też, że producenci często korzystają z naiwności klientów. Płatki fitness mogą polegać na tym, że producent obniża po prostu… porcję zalecaną do dziennego spożycia. Czasem produkt nie ma w ogóle nic wspólnego z dietetycznym, a na opakowaniach znajdują się budzące takie skojarzenia napisy: lekki, dietetyczny.
– Produkt, który na etykiecie ma napis "light" musi mieć przynajmniej 30 proc. niższą wartość kaloryczną niż jego oryginalny odpowiednik – mówi.
4. Dieta 1000 kalorii jest najlepsza na wszystko
– Na świecie są nawet specjalne ośrodki spa, które stosują dietę 600 kalorii i mniej. Wiem, że jeden z nich jest we Włoszech. Bardzo trudno się tam dostać, Przyjeżdżają tam gwiazdy Hollywood i ważniejsi politycy, bywał tam np. Luciano Pavarotti – mówi Bojarska-Ferenc. – Dieta tam proponowana jest jednak bardzo trudna i poprzedzają ją dokładne badania lekarskie. Zalecana jest przede wszystkim osobom z otyłością. Podczas pobytu w tym spa nie ma intensywnych ćwiczeń, raczej joga, czy medytacje, które powodują odstresowanie organizmu.
Zdaniem trenerki to właśnie pozbycie się stresu jest najważniejszym zdaniem przed rozpoczęciem diety, bo to on powoduje odkładanie się tkanki tłuszczowej.
5. Trzeba porzucić chleb i makaron
Makaron kojarzy się z włoską pastą z sosem carbonara. Z dużą ilością tłuszczu i mięsa. Podobnie chleb, który na przeciętnym polskim stole służy jako zapychacz używany do śniadania, obiadu i kolacji. Osoby, które przechodzą na dietę uważają, że rezygnacja z nich spowoduje, że kilogramy same będą uciekać z wagi. Przed takim myśleniem przestrzega jednak dietetyk.
– Całkowita rezygnacja z chleba i makaronów podczas stosowania diety odchudzającej niestety często kończy się efektem jo-jo po jej zakończeniu. Organizm "wyposzczony" przez dłuższy okres z powyższych produktów nie radzi sobie z przyswojeniem tak dużej ich ilości w pierwszych dniach po powrocie do starych nawyków żywieniowych i kończy się to odskokiem masy ciała na wadze. A przecież produkty zbożowe mają wiele zalet. Po pierwsze są głównym nośnikiem energii w codziennym pożywieniu, witamin z grupy B oraz dostarczają dużo błonnika, który jest naszym sprzymierzeńcem w walce z nadprogramowymi kilogramami. Chodzi jedynie o to, by dokonywać odpowiednich wyborów, a mianowicie zamienić "białe" kajzerki na pieczywo pełnoziarniste, makaron "zwykły" na razowy, a wszechobecne obiadowo ziemniaki na przykład na kaszę gryczaną – radzi.
6. Drób to podstawa odchudzania
– Drób rzeczywiście jest chudym mięsem, jednak nie oznacza to, że można go jeść bezkarnie. Jak we wszystkim trzeba zachować umiar. Jeśli mówimy o diecie zbilansowanej, to musi być ona urozmaicona, czyli zawierać produkty z różnych grup. Jednym słowem w tygodniowym menu powinien znaleźć się zarówno drób jak i inne mięsa oraz ryby, ale również nabiał, jajka, owoce, warzywa, produkty zbożowe. Warto również pamiętać o sposobie przygotowania danej potrawy, Nawet najchudsze mięso zjedzone w panierce w towarzystwie tłustych i zawiesistych sosów w żaden sposób nie pomoże w odchudzaniu – mówi dietetyk.
7. Warzyw i owoców można jeść do woli
Warzywa i owoce są zdrowe, więc można ich jeść nieograniczoną ilość – myśli wiele osób sięgających po diety. To kolejny mit, z którym rozprawia się ekspert ds. żywienia.
– Niczego nie możemy jeść bez ograniczeń. Owoce również zawierają cukry proste w postaci fruktozy. Nie oznacza to jednak, że całkowicie powinnyśmy z nich zrezygnować. Wręcz przeciwnie, codzienna porcja owoców jest niezbędna. Są one doskonałym rozwiązaniem na drugie śniadanie czy podwieczorek. "Czerwona lampka" powinna się nam zapalić w momencie, gdy sięgamy bezkarnie po kolejnego banana pomiędzy zaplanowanymi posiłkami – mówi Magdalena Czyrynda-Koleda i dodaje, że między kolejnymi porcjami powinniśmy robić przerwy, bo inaczej nie pozwalamy odpocząć układowi pokarmowemu. Jeśli co chwila coś przegryzamy, zwyczajnie nie ma on czasu na regenerację.
8. Cukier można zastąpić fruktozą
Prosty i coraz bardziej popularny zamiennik cukru jawi się osobom stosującym diety jako cudowny środek. Dietetyk przekonuje jednak, że taki pogląd ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
– Do słodzenia herbaty czy kawy to tak jak wspomniałam lepsze będą słodziki na bazie stewii, tagatozy czy ksylitolu – mówi.
9. Tabletki zrobią wszystko za mnie
Im bardziej na okładkach promowane są szczupłe ciała, tym więcej w telewizji i prasie pojawia się reklam środków na odchudzanie.
– Przez cały czas się z tym spotykam. Gdyby ktoś wynalazł taką tabletkę to byłby milionerem – śmieje się Mariola Bojarska-Ferenc, a później dodaje już poważnie, że żadne tabletki nie rozwiążą problemów z wagą. – To tylko dodatek bez zmiany nawyków żywieniowych i ruchu nie liczmy na powodzenie.
10. Zrzucić 10 kilogramów w dwa tygodnie
To plan, który staje się popularny szczególnie przed wakacjami. Wiele osób myśli: mam miesiąc do urlopu, więc muszę się zmieścić w letnie ubrania, kostium kąpielowy.
– Oczywiście, że da się tyle stracić, zwłaszcza jeśli ktoś waży naprawdę dużo ,cierpi na otyłość ale nie jest to zdrowe. Amerykańscy lekarze, którzy prowadzą badania nad odchudzaniem wyliczyli już dawno, że w przypadku osób z problemem nadwagi i otyłości spadek wagi nie powinien wynosić więcej niż dwa-cztery kilogramy miesięcznie. Dla tych, którzy mieszczą się w normie, a kilogramów pozbywają dla estetyki, wystarczy kilogram miesięcznie – mówi Mariola Bojarska-Ferenc. Jej zdaniem sukcesem nie jest to, że ktoś kilogramy gubi, ale że po czterech latach wciąż jest w stanie pochwalić się tą samą wagą bez efektu jojo.
– Po czterech latach ci ludzie, którzy tracili kilogramy drakońską dietą, a nie ruchem, spotykali się z efektem jojo. Z kolei, jeśli dieta była wzbogacana planem treningowym, to waga trzymała się przez długie lata – mówi.