O Urszuli Hołowni trudno nie pisać w samych superlatywach. To jednak nie kwestia tego, że to postać doskonała, bo – jakby to kogoś miało zaskoczyć – tacy zwyczajnie się nie rodzą. To dzieło rozsądnego dysponowania dostępem do informacji o sobie i swojej prywatności oraz arcymistrzowskiego kreowania wizerunku.
Reklama.
Reklama.
Urszuli Brzezińskiej-Hołowni próżno szukać w mediach społecznościowych. Jeśli je ma, dostęp do nich nie jest publiczny. Na prywatnym profilu męża jest w zasadzie tylko na jednym nagraniu, na którym składają wspólne życzenia świąteczne.
To jednak nie tak, że prywatność w jej przypadku jest jednoznaczna z anonimowością. Bynajmniej. Urszula Brzezińska-Hołownia udzieliła całkiem sporo wywiadów, w których się uzewnętrzniła.
Pozornie.
Matka, żona i pilotka
O tym, że żona nowego marszałka Sejmu jest pilotką myśliwca (konkretnie oficerem zawodowym Sił Powietrznych Wojska Polskiego) trudno nie wiedzieć. To jedna z pierwszych informacji, które wypadają przy okazji wpisania w Google hasła typu "kim jest żona Szymona Hołowni".
Informacji na ten temat nie krył też on sam, bo historią swojego związku podzielił się kiedyś na antenie programu "Dzień Dobry TVN". Była ona o tyle ciekawa, że (wówczas) dziennikarz pracował już przy programie "Mam Talent", a swoją miłość życia (sam tak o niej mówi) spotkał podczas kręcenia jednego z materiałów, właśnie dla tego formatu.
To był 2014 rok, "Mam Talent" było na topie, Hołownia był zdecydowanie TVN-owską gwiazdą, a więc nic dziwnego, że poproszono go o zdradzenie kulis spotkania rodzimej śniadaniówce, na co dziennikarz przystał.
– Kręciliśmy materiał, udawaliśmy pilotów z "Top Gun", którzy chodzą w zachodzącym słońcu pasem startowym. I tak to się wszystko potoczyło, że spotkaliśmy się z moją żoną – wyznał polityk na antenie.
Pod adresem Urszuli padła wówczas garść peanów, które zresztą także później wygłaszał m.in. w mediach społecznościowych. I choć nigdy nie były to wyznania oryginalne (jak to miłosne), ale całkiem urocze.
Tajemnicą nie jest też to, że małżeństwo doczekało się dwóch córek – Mani i Elżbiety. Swoimi matczyno-kobiecymi przemyśleniami Urszula Hołownia publicznie się dzieliła, podobnie zresztą jak innymi. Licznymi wywiadami i przekazywanymi w nich refleksjami wyrzeźbiła ciekawy i zgrabny, ale zarazem ściśle określony wizerunek.
Jaka jest żona Szymona Hołowni?
Chyba najobszerniejszy i najbardziej szczegółowy wywiad z Urszulą Brzezińską-Hołownią, jaki znajdziemy w sieci, należy do "Wysokich Obcasów". Żona nowego marszałka, (a wówczas jeszcze kandydata na prezydenta RP) opowiedziała dokładnie o swoim życiu, pracy i relacjach z mężem i dzieckiem (wtedy tylko jednym), ale też ze sobą samą.
Nie będę tu streszczać konkretnych zagadnień (zainteresowanych odsyłam do źródła), natomiast patrząc na tę rozmowę całościowo, można wysnuć kilka wniosków na temat tego, jaka jest żona marszałka Hołowni.
1. Ambitna
Po pierwsze prezentuje się jako niezwykle ambitna. I realnie nie można jej tego odebrać, skoro jest jedną z czterech pilotek myśliwców w kraju.
W rozmowie czytamy o tym, co przyszła oficerka usłyszała w szkole, kiedy powiedziała, że chce iść do wojska. Pewnie nikogo nie zaskoczy historia o nauczycielu, który ją wyśmiał.
– A jak jeszcze dodałam, że pójdę do szkoły lotniczej, wybuchnął śmiechem. To jeszcze bardziej naładowało mnie chęcią pokazania, że ja to zrobię mimo wszystko. Że on może we mnie nie wierzyć, ale ja to zrobię i im udowodnię – powiedziała w rozmowie.
Do tego dochodzą historie o ciężkich studiach, trudach łączenia poruszanych na nich kierunków, a później także ról: matki, żony i pilotki.
2. Indywidualistka
Inną kwestią, na której ewidentnie zależy Urszuli Hołowni, jest podkreślenie swojej autonomii i jednocześnie zaradności.
Hołownia jednocześnie "ma odwagę" powiedzieć, że nie dawała rady przy niemowlaku mieć posprzątanego mieszkania, użyć określenia, że "kobieta też ma prawo się wku***ć, a nie tylko obrazić", czy powiedzieć, że nie chodzi z mężem do kościoła.
Jak zbierzemy to wszystko do kupy, pojawia się obraz tak idealnie "niedoskonałej" kobiety, jaką każda z nas (i piszę to jako pracująca matka i żona) chciałaby być.
3. Idealnie nieidealna
I taki obraz przede wszystkim zostawia po sobie Urszula Brzezińska-Hołownia w mediach, wywiadach, na zdjęciach i wszystkich innych sferach, do których postanawia nas wpuścić.
Niby pyskata, ale taka, której żaden mężczyzna pewnie nie wstydziłby się przedstawić rodzicom. Niby "zawalająca" matka, która nie upiecze ciasta co drugi dzień (sama tak przedstawiła swoje "zawalanie"), ale w gruncie rzeczy rodzinna, troskliwa i czuła.
W "Wysokich Obcasach" sama też powiedziała: "Nie trzeba być idealnym, żeby być idealnym".
Jak jest naprawdę – tego nie wiemy i patrząc na wojskową precyzję w sterowaniu prywatnym PR-em Hołowniów, pewnie zostanie to tajemnicą.