Na PGE Narodowym w Warszawie reprezentacja Polski rozgrywała ostatnie grupowe spotkanie w eliminacjach do Euro 2024. Rywalami Biało-Czerwonych byli Czesi. Podopieczni Michała Probierza zremisowali z naszymi południowymi sąsiadami 1:1. To oznacza dla nas walkę w barażach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Polska gra z Czechami w dość eksperymentalnym składzie. Nowy selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz postawił na Wojciecha Szczęsnego w bramce, Jakuba Kiwiora, Jana Bednarka oraz Pawła Bochniewicza w defensywie, Bartosza Slisza, Jakuba Piotrowskiego i Damianoa Szymańskiego w pomocy, Przemysława Frankowskiego i Nicolę Zalewskiego na wahadłach oraz na duet Robert Lewandowski i Karol Świderski w ataku.
Kapitan reprezentacji Polski wrócił do drużyny po kontuzji. To jego pierwszy mecz pod wodzą Michała Probierza.
Pierwsza połowa
Spotkanie rozpoczęło się planowo o 20:45. Prowadzi je włoski sędzia Daniele Orsato. Trzeba przyznać, że od pierwszych chwil to Czesi przejęli inicjatywę i rozgrywali piłkę pod polskim polem karnym.
Poważne ostrzeżenie dla Biało-Czerownych wysłał Doudera, który na szczęście niecelnie posłał piłkę z czternastego metra obok lewego słupka bramki Szczęsnego. To była pobudka dla Polaków, którzy przystąpili do ataku i całkiem dobrze rozgrywali piłkę na połowie rywala. W 6. minucie akcję skończył strzałem z dystansu Nicola Zalewski, ale futbolówka trafiła wprost w ręce bramkarza Czech.
Przez kolejne 10 minut spotkania widać było, że Biało-Czerwoni starają się wypracować sobie jakąś sytuację grając odważnie skrzydłami. W akcji z prawej strony Frankowski próbował minąć rywala, ale zbyt daleko wypuścił sobie piłkę. Z kolei akcję na lewym skrzydle prowadzoną przez Roberta Lewandowskiego przerwał sędzia, bo polski napastnik był na spalonym.
Ale to Świderski najbardziej podniósł ciśnienie czeskim obrońcom, bo w 16. minucie opanował trudną piłkę po centrze Zalewskiego z lewej strony boiska i zszedł do linii końcowej, wycofał na dziesiąty metr, ale nie było tam żadnego z Polaków, żeby zakończyć akcję strzałem.
W 18. minucie Polacy dobrze rozegrali rzut rożny. Po centrze Świderskiego piłka trafiła do Lewandowskiego, ale jego strzał głową został zablokowany przez jednego z Czechów. Chwilę później dobitki próbował Kiwior, ale on też został zablokowany.
W 27. minucie polską bramkę pewnie uratował Szczęsny. Po długim podaniu ze środka pola piłka dotarła do Doudery, który wpadł w pole karne, ale nieczysto uderzył w futbolówkę, która po ziemi poleciała na lewy słupek. Szczęsny rzucił się do niej i pewnie złapał ją nie dając rywalowi szansy na dobitkę.
W 32. minucie na boisko upadł Nicola Zalewski. Polski skrzydłowy został uderzony przez czeskiego obrońcę w twarz, ale wcześniej był na spalonym, więc sędzia oddał piłkę naszym południowym sąsiadom.
Fatalny faul wydarzył się w 35. minucie. Spóźniony Bochniewicz nieczysto interweniował wślizgiem faulując Provoda przed polskim polem karnym, co skutkowało rzutem wolnym dla Czechów. Na szczęście wykonujący rzut wolny Sadilek posłał piłkę ponad bramką Szczęsnego.
1:0 dla Polski!
Ale tuż po tej akcji w 38. minucie świetne wyjście lewą stroną zanotował Nicola Zalewski, który dośrodkował piłkę do nabiegającego Świderskiego. Posłaną przez niego piłkę odbił Holec, ale nabił ją na swojego bramkarza. Ta odbiła się pod nogi Kuby Piotrowskiego, a ten wykorzystał sytuację i zdobył gola dla Polski!
To 80-ty gol Polaków na PGE Narodowym. Pod koniec pierwszej połowy dobrą akcją i dośrodkowaniem popisał się Frankowski, ale niestety nikt z Biało-Czerwonych nie wykorzystał tego dobrego zagrania.
Druga połowa
Druga połowa spotkania rozpoczęła się od dość kiepskiej informacji dla Polski. W przerwie źle się poczuł Karol Świderski i został przewieziony do szpitala. Jego miejsce zajął Adam Buksa.
I niestety, Polacy niedobrze weszli w drugą część spotkania. W 49. minucie Coufal dośrodkował piłkę z prawej strony w pole karne. Ta spadła pod nogi niepilnowanego Soucka, który zdobył swoją 11. bramkę w reprezentacji Czech.
W 55. minucie bardzo bliski wyrównania był Lewandowski. Polski napastnik zawalczył o piłkę po błędzie Holesa, wygrał ten pojedynek, ale nieczysto uderzył w futbolówkę próbując przelobować bramkarza naszych południowych sąsiadów. Nie skończyło się nawet rzutem rożnym.
Szczęście mieliśmy za to chwilę później, w 61. minucie po kornerze Czechów. Do piłki doskoczył Soucek i główką strącił ją na dalszy słupek. Kuriozalną interwencją popisał się Jakub Kiwior, którego musiał wspierać Szczęsny. Na szczęście odbitą piłkę nieczysto uderzył Zima posyłając ją w boczną siatkę.
W 65. minucie powstało fatalne zamieszanie przed polskim polem karnym. Jan Bednarek niechcący uderzył korkiem w głowę Soucka, który leżał na murawie i walczył o piłkę. Sędzia przerwał grę. Na murawie pojawił się sztab medyczny. Czech wrócił do gry z opatrunkiem na głowie.
Dziesięć minut później grę rozruszał Kamil Grosicki, który zmienił Szymańskiego. Po jego akcji na prawej stronie piłka przedostała się przed pole karne Czechów. Tam na 17. metrze faulowany został Adam Buksa.
Do futbolówki podszedł Lewandowski. Polski napastnik wykorzystał trochę wolnej przestrzeni, ale czeski bramkarz wyczuł jego zamiary i wyłapał piłkę lecącą na dalszy słupek.
Kolejne 10 minut to akcja za akcją polskiej drużyny, niestety za każdym razem brakowało szczęścia lub precyzji. Michał Probierz w 85. minucie zdecydował się na kolejną zmianę ustawienia i zdjął z boiska Patryka Pedę, który wszedł na murawę w 58. minucie. Za niego pojawił się Sebastian Szymański.
Niestety nie zmieniło to położenia Polaków i mimo faktu, że ostatnie minuty wręcz "oblegaliśmy" bramkę Czechów nie zdobyliśmy zwycięskiego gola.
To sprawia, że Biało-Czerwoni powalczą o awans w barażach.