Lech Wałęsa zasugerował, żeby skrócić kadencję Andrzeja Dudy z wykorzystaniem referendum. Podchwycili to między innymi konstytucjonaliści, którzy stwierdzili, że nie jest to niemożliwe. W obronie prezydenta stanął, zaskakująco, profesor Marcin Matczak, który zaapelował, żeby nie brać pod uwagę takiego rozwiązania.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W związku z wieloletnią, szkodliwą działalnością Andrzeja Dudy jako Prezydenta wnoszę o referendum w sprawie skrócenia kadencji Prezydenta oraz rozliczenia z wszelkich nieprawości" – napisał w piątek rano na Facebooku Lech Wałęsa.
Pomysł byłego prezydenta podchwycił konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. W podcaście "Dudek o polityce" stwierdził, że w zasadzie nie jest on niemożliwy do zrealizowania.
– Osobiście uważam, że istnieje procedura odwołania prezydenta przed upływem kadencji. W zasadzie zarządzenia nowych wyborów, jeżeli na to wyrazi zgodę naród na drodze referendum. Taka hipotetyczna możliwość też istnieje – stwierdził prof. Chmaj i podkreślił, że takie działanie mieści się w konstytucyjnych ramach.
Matczak broni Dudy
Na taki pomysł zareagował inny konstytucjonalista, profesor Marcin Matczak. Stwierdził on w poście na Facebooku, że, jak wszyscy wiedzą, "nie jest wielkim fanem PAD", bo "był on współsprawcą w próbie konstytucyjnego zamachu stanu, bo nie można inaczej nazwać działań, które wraz z PiS podjął, by usunąć ze stanowisk urzędujących sędziów TK i SN".
Profesor uważa jednak, że pomysły, żeby usunąć Andrzeja Dudę ze stanowiska w drodze ogólnokrajowego referendum, są "groźne i błędne prawniczo".
"Procedury w prawie mają swoją ustaloną funkcję – każda procedura służy jakiemuś celowi i badacze populizmu twierdzą (np. Nicola Lacey), że nagła zmiana funkcji jest symptomem władzy populistycznej. Funkcją referendum jest poznanie opinii Narodu w sprawach ważnych dla Polski. W tym sensie jest to procedura ogólna, którą prawnicy nazywają 'lex generalis'. Jeśli są inne procedury przeznaczone dla danego celu ('lex specialis'), one powinny być stosowane w danej sprawie" – wskazał prof. Matczak.
Dodał, że w wielu kwestiach nie ma procedur specjalnych. "Na przykład nie ma w Konstytucji procedury, żeby zdecydować, czy Polacy chcą przestawienia naszej energetyki z węglowej na atomową. Można więc w tym zakresie zorganizować referendum (starałem się znaleźć mało kontrowersyjny przykład, ale nie wiem, czy się udało)" – zaznaczył konstytucjonalista.
Podkreślił, że zmiana na fotelu prezydenta może zaistnieć jedynie na dwa sposoby przewidziane w Konstytucji: pierwsza z nich to wybory prezydenckie, które są zaplanowane na 2025 rok, a druga to postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu i złożenie go z urzędu.
"Próba użycia procedury ogólnej, ponieważ nie chce się czekać na wybory albo nie ma się wystarczającej legitymacji demokratycznej, by postawić PAD przed TS, to jawne obejście prawa konstytucyjnego, motywowane populistycznie. Stara, prawnicza paremia 'lex specialis derogat legi generali', która głosi, że przepis szczególny ma pierwszeństwo przed przepisem ogólnym, stosuje się także do tej sytuacji. Nie idźmy tą drogą – zaapelował prof. Matczak.