Mateusz Damięcki przemówił po śmierci taty. Nagranie z ważnym przesłaniem
Mateusz Damięcki przemówił po śmierci taty. Nagranie z ważnym przesłaniem Fot. VIPHOTO/East News

Maciej Damięcki zmarł niespodziewanie 17 listopada 2023 roku. Informację o odejściu aktora potwierdziły jego dzieci, lecz nie zdradziły, co się stało. Artysta kilka dni wcześniej występował na scenie. W niedzielę (19 listopada) na InstaStory syna aktora pojawiło się nagranie z ważnym przesłaniem. To pierwszy raz, kiedy Mateusz Damięcki przemówił po śmierci taty.

REKLAMA

Mateusz Damięcki przemówił po śmierci taty. Nagranie z ważnym przesłaniem

Mateusz Damięcki w piątek (17 listopada) wraz ze swoją siostrą Matyldą przekazali smutne wieści. Zmarł ich tata Maciej Damięcki. W niedzielę aktor, który jest znany z zabierania głosu w politycznych i społecznych sprawach, postanowił zaapelować do mężczyzn.

Na InstaStories Mateusz zaprezentował się z krótkim, ciemnym wąsem. Jest to część większej inicjatywy. Jak sam wyjaśnił, nagrał filmik, by zachęcić do przeprowadzania badań, angażując się w kampanię "movember". Noszenie wąsów w listopadzie symbolizuje podnoszenie świadomości na temat problemów zdrowotnych mężczyzn, zwłaszcza raka prostaty.

Movember to listopad przez M. Dlaczego M? Ponieważ jest to pierwsza litera angielskiego słowa "moustache", czyli "wąsy". Wąsy w tym przypadku są atrybutem męskości, a nie ma większego i lepszego dowodu na męskość niż odpowiedzialność. W tym wypadku odpowiedzialność to zdrowe życie nie tylko dla siebie, ale również dla swojego otoczenia – podkreślił.

– Żeby być zdrowym, musimy się badać. Panowie, apeluję: "Badajcie się". Movember to taki miesiąc, w którym możemy poświęcić ten czas na zadbanie o siebie. Bo pamiętajcie, nie ma stawki większej niż życie – skwitował Mateusz, nawiązując do tytułu kultowego serialu, w którym wystąpił jego ojciec.

logo
Mateusz Damięcki przemówił po śmierci taty. Nagranie z ważnym przesłaniem

Nie podano oficjalnie przyczyny zgonu znanego aktora, a Mateusz Damięcki w swoim ostatnim materiale również nie wspomniał bezpośrednio o swoim ojcu. Wiadomo jednak, że Maciej Damięcki w przeszłości zmagał się z chorobą nowotworową.

Jak pisaliśmy w naTemat, Maciej Damięcki zadebiutował, mając zaledwie 12 lat. Jego kariera bardzo szybko nabrała tempa i równie szybko zwolniła przez szokującą diagnozę. U początkującego wówczas aktora zdiagnozowano raka tarczycy.

– Miałem grać Felka. Umowa była już podpisana i ktoś z produkcji zauważył, że zamiast dołka mam górkę na szyi. Skierowano mnie do lekarza i okazało się, że to nowotwór, do tego złośliwy. Natychmiast wysłano mnie do Szwecji na operację. Gdyby nie to, że produkcja filmu pomogła w wyjeździe, pewnie już bym nie żył. W Polsce medycyna nie była jeszcze na takim poziomie, a moich rodziców nie byłoby stać na wysłanie mnie na leczenie za granicę. Dlatego często powtarzam, że aktorstwo uratowało mi życie – podkreślił w wywiadzie dla Plejady.

Kiedy mogłoby się wydawać, że kryzys został zażegnany. Po wielu latach zdiagnozowano u niego raka prostaty.

– Stwierdziłem, że jak już jednego raka pokonałem, to i z drugim sobie poradzę. A wszystko to dzięki mojej żonie. Czułem się dobrze, miałem pewne problemy, ale myślałem, że to po prostu takie niezręczności dojrzałego wieku. Ale żona kazała mi pójść do lekarza. Więc poszedłem. Okazało się, że mam raka, ale na szczęście w takim stadium, że bez większych problemów lekarze sobie z nim poradzili – zdradził w rozmowie.

Kilka dni przed śmiercią wystąpił w swoim ostatnim spektaklu

Ostatnio do kin wszedł film z udziałem Macieja Damięckiego zatytułowany "Uwierz w Mikołaja". Jednak największą pasją aktora był teatr. Przez trzydzieści lat był związany z Teatrem Dramatycznym w Warszawie, a ledwie kilka dni przed swoją śmiercią zagrał w swoim ostatnim przedstawieniu w Teatrze Capitol.

"Żegnaj Maćku drogi... Parę dni temu jeszcze graliśmy razem spektakl, jak zwykle byłeś fantastyczny. Tyle pięknych, wspólnych wspomnień. Ogromnie mi żal..." – napisał Piotr Zelt.

Te informacje potwierdziła ekipa wspomnianego teatru. Nikt nie spodziewał się, że artysta odejdzie tak niespodziewanie. Opublikowano także nagranie z ostatniego spektaklu, w którym wystąpił.

"Drodzy Widzowie, nadeszła do nas dziś kolejna bardzo smutna i łamiąca serca wiadomość – zmarł Maciej Damięcki, wybitny aktor i przyjaciel naszego teatru. Widzowie Teatru Capitol mogli podziwiać kunszt aktorski pana Macieja w takich spektaklach, jak: 'O co biega?' oraz 'Dama bije króla'. W minioną sobotę, 11 listopada zagrał, jak się okazuje, po raz ostatni w komedii 'O co biega?', a jego występ został nagrodzony długimi owacjami widzów. Żartował z nami za kulisami, cieszył się i uśmiechał, tak jak tylko pan Maciej to potrafił. Dlatego dzielimy się tym ostatnim wspólnym wspomnieniem ze sceny. Panie Maćku to był ogromny zaszczyt współpracować z panem. Jesteśmy głęboko poruszeni i przepełnieni żalem" – podkreślono na stronie warszawskiego teatru.