Prawo i Sprawiedliwość w tych wyborach nie uzyskało aż tylu mandatów, aby rządzić. W partii Jarosława Kaczyńskiego trwają teraz rozliczenia po 15 października. Nie wyklucza się nawet zmiany nazwy tej formacji politycznej, jeśli to miałoby pomóc w kolejnych wyborach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak ustaliła Gazeta.pl, Prawo i Sprawiedliwość może zmienić nazwę. Mają się już toczyć rozmowy w tej kwestii. Według informacji portalu prezes Jarosław Kaczyński na zamkniętym spotkaniu wierchuszki PiS powiedział, że jeśli to ma pomóc partii w kolejnych elekcjach, to zdecyduje się na zmianę.
PiS może ze względu na porażkę wyborczą zmienić nazwę
– Jest to już dyskutowane, ale bez pośpiechu. Decyzja zapadnie, ale może być na początku przyszłego roku – usłyszał Jacek Gądek od ważnego polityka PiS. Partia pod taką nazwą funkcjonuje od 2001 roku.
PiS powstał bowiem 29 maja 2001 roku. Został założony przez braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Partię zarejestrowana sądownie 13 czerwca 2001 roku.
Dodajmy, że po 15 października pojawiły się w partii Jarosława Kaczyńskiego krytyczne głosy ws. tego, co się wydarzyło.
– Myślę, że zrobiliśmy świetny wynik, ale przegraliśmy wybory. To też trzeba jasno powiedzieć – powiedział ostatnio w rozmowie w Polsat News gdański poseł partii Kacper Płażyński.
W PiS trwa rozliczeniowa kampania
Polityk PiS mówił też o błędach jego partii ws. wyborów. – Ja uważam, że w dużej mierze to, że przegraliśmy, to było właśnie takie zużycie władzy. Za dużo arogancji, za mało skromności – stwierdził.
I dodał: – Najprościej mówiąc: po ośmiu latach myślę, że każdy naród – również Polacy –oczekuje tego, że politycy zachowają więcej skromności, a po prostu nie zaczną odfruwać, a niektórzy zaczęli odfruwać. Myślę, że nie jakieś wielkie geopolityki, nie jakieś kluczowe, strategiczne posunięcia, tylko takie małe rzeczy spowodowały, że zabrakło nam tych 2-3 proc.
Co ważne, to niejedyny taki głos w ostatnim czasie. – Ten nowy program rządu na najbliższą kadencję ma być pewną kompilacją najważniejszych propozycji programowych tych partii, które mają pewne zbieżne punkty. Tam są nie tylko propozycje z programu PSL-u, ale również i z partii Szymona Hołowni, i z Lewicy – stwierdził kilka dni temu w RMF FM Michał Dworczyk.
Dworczyk: Tłuste koty to jeden z tych błędów, których nie udało się uniknąć
– Na początku trzeba pokazać program, a potem szukać tych posłów, którzy są gotowi ten program realizować – podkreślił były szef KPRM i zaufany człowiek premiera Mateusza Morawieckiego.
W trakcie rozmowy Dworczyk pokazał jednak, że bardziej twardo stąpa po ziemi w odróżnieniu od niektórych kolegów z partii i zdaje sobie sprawę, że wynik uzyskany przez PiS 15 października to nie jest wygrana. Pozwolił sobie nawet na ocenę tego rezultatu i przyczyn.
– Tłuste koty to jeden z tych błędów, których nie udało się uniknąć. Pewien brak pokory, który czasami był widoczny, czy nadmierna pewność siebie, na pewno w ciągu tych ostatnich lat też przyniosła konsekwencje – stwierdził szczerze polityk PiS.
– Powinniśmy lepiej wsłuchiwać się w głos Polaków, zwłaszcza ludzi młodych, kobiet – tych grup, w których poparcie dla PiS-u gwałtownie spadło – dodał Dworczyk.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.