PiS przed utratą władzy chce rozliczyć ginekolożkę ze Szczecina? Padły zarzuty, chodzi o aborcję
Nina Nowakowska
25 listopada 2023, 15:19·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 listopada 2023, 15:19
W sobotę (25.11) ginekolożka dr Maria Kubisa (zgodziła się na podawanie danych - red.) usłyszała zarzuty popełnienia pięciu przestępstw dot. udzielenia pomocy przy przerywaniu ciąży. Lekarka nie przyznaje się do zarzucanych jej przez prokuraturę zarzutów i odmawia składania wyjaśnień. Grozi jej do trzech lat więzienia. To do jej gabinetu w Szczecinie na początku roku wtargnęli funkcjonariusze CBA, którzy wynieśli stamtąd dokumentację kilku tysięcy pacjentek, sięgającą 1996 roku.
Reklama.
Reklama.
O sprawie szczecińskiej ginekolożki Marii Kubisyzrobiło się głośno w styczniu tego roku, kiedy do prywatnego gabinetu lekarki weszli agenci CBA. Na oczach przerażonych pacjentek, funkcjonariusze zabrali z kliniki dokumentację medyczną tysięcy kobiet sięgającą 1996 r. i telefon z poufnymi informacjami. Po tych wydarzeniach prokuratura uznała, że są powody do wszczęcia postępowania w sprawie.
Kubisa jest podejrzana o podawanie pięciu pacjentkom środków wczesnoporonnychbez sprawdzenia, czy są przesłanki do usunięcia ciąży. Lekarka nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów, odmówiła też składania wyjaśnień. Grozi jej do trzech lat więzienia.
Prokuratura ujawnia szczegóły
"Ustalono, że Maria K. w swoim gabinecie lekarskim sprzedawała pacjentkom lek o działaniu wczesnoporonnym oraz instruowała, co do sposobu przyjęcia tabletki tak, aby doszło do przerwania ciąży u pacjentki. W toku śledztwa ustalono, że dochodziło w toku wizyt lekarskich do sytuacji, w których Maria K. nie przeprowadzała wywiadu ani badania lekarskiego i nie sporządzała dokumentacji medycznej z wizyty" – czytamy w komunikacie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
Jak dowiadujemy się z dalszej części oświadczenia, pacjentki dr Kubisy nie mają się czego obawiać, ponieważ usuwanie własnej ciąży nie jest karalne. Zabronione jest za to pomocnictwo w jej usunięciu i właśnie takie zarzuty usłyszała szczecińska ginekolożka.
Jak informuje TVN24dr Maria Kubisa zgodziła się na publikację swojego imienia, nazwiska oraz wizerunku i nie przyznaje się do zarzutów prokuratury.
Ginekolożka czuła się zastraszana
Dr Maria Kubisa prowadzi praktykę w Polsce oraz w Niemczech. Umożliwia też kobietom z Polski legalne aborcje i sterylizacje w Prenzlau w Brandenburgii. Jak opisywała, średnio co tydzień, do szpitala powiatowego w Prenzlau w Brandenburgii, w którym pracuje, przyjeżdża od pięciu do ośmiu Polek w różnym wieku. W klinice w Prenzlau zabieg aborcji kosztuje 500 euro, czyli ok. 2 200 złotych.
Jak informowaliśmy pod koniec sierpnia, w wywiadzie dla niemieckiego "Die Welt" przyznała, że przez swoją działalność w Niemczech polskieCentralne Biuro Antykorupcyjne "chce ją zastraszyć" i "wyrzucić z Polski". Według ginekolożki wynika to z tego, że polskim władzom nie podoba się to, że lekarka w Niemczech może legalnie pomagać polskim kobietom.
W rozmowie z niemieckim dziennikiem Kubisa przybliżyła też polskie prawo, które w ciągu ostatnich ośmiu lat Prawo i Sprawiedliwość zaostrzyło. – Aborcja do 12. tygodnia ciąży nie podlega w Niemczech karze, jeżeli kobieta na co najmniej trzy dni przed zabiegiem skonsultuje swoją decyzję w poradni – stwierdziła w "Die Welt".
Anonimowe groźby i krzyże pod gabinetem
Doktor Maria Kubisa wyjawiła też, że otrzymuje anonimowe groźby, a przed gabinetem w Szczecinie zdarzyło jej się znaleźć krzyże i różańce. Zdradziła, że po zmroku stara się zawsze wychodzić razem z ostatnią pacjentką.
– Boję się, że któregoś dnia będzie na mnie czekał ktoś z nożem – wyznała.
Mimo przykrych sytuacji lekarka utrzymywała, że nie ulegnie presji i nie zrezygnuje ze swojej pracy. – Nie dam się złamać. Moje kobiety mnie potrzebują – podkreśliła.