Jeśli nie wiecie jeszcze, co to "mięso oddzielane mechanicznie" albo "miazga celulozowa", z których składa się najpopularniejsza żywność, koniecznie powinniście sięgnąć po najnowsze wydanie "Newsweeka". Tygodnik odkrywa prawdę o tym, co jedzą Polacy. Na przykład to, że zamiast mięsa często jemy barwioną mielonkę z ścięgien, tłuszczu, a nawet... piór.
"Mięso oddzielane mechanicznie" to składnik bardzo wielu wędlin, które kupują Polacy. Szczególnie tych najtańszych. Tymczasem to hasło niewiele z prawdziwym mięsem ma wspólnego. Jak donosi najnowszy "Newsweek", tzw. MOM to bowiem głównie ścięgna, chrząstki, szpik, tłuszcz, błony, skrzydła, rozdrobnione kości. Czyli odpady po tym, co zostaje z oddzielenia prawdziwego mięsa. Z nich robi się miazgę, do której dorzucane są jeszcze przeciwutleniacze, oleje, emulgatory, polifosforany i oczywiście polepszacze smaku.
Choć produkty, które kupujemy stają się coraz gorszej jakości, wszystko to dzieje się zgodnie z prawem. Wystarczy, że producent przyzna się, do tego, co stosuje w składzie. Problem w tym, że zamiast o ścięgnach i tłuszczu piesze się właśnie o "mięsie oddzielanym mechanicznie". "Newsweek" wspomina jednak także o tym, że należy uważać na "miazgę celulozową". Ona może być bowiem w składzie parówek, czy pasztetów, do których dorzucono w zasadzie coś takiego, jak papier toaletowy. To nie żart.
Zdaniem rozmówców tygodnika, wpychanie Polakom mięsa, które nie jest mięsem, czy nabiału, który niewiele ma wspólnego z mlekiem i szynki, której nawet połowę wagi stanowi żel solankowy, to efekt wojny cenowej, która panuje na nadwiślańskim rynku. Produkty z najniższych półek dyskontów to dziś jedna trzecia rynku. I żadnego znaczenia nie ma, że polskie produkty są coraz bardziej chwalone na Zachodzie. Tam trafiają wędliny, sery, czy inna żywność o znacznie lepszej jakości. Droższa. Polacy tymczasem szukają jedzenia najtańszego i pozwalają faszerować się chemią.
Bo jak przypomina "Newsweek", realia rynku spożywczego są takie, że drób karmi się hormonami i wstrzykuje się mu antybiotyki. Tak, by dorastał znacznie szybciej niż w naturze i nie chorował. Popularną, najtańszą w każdym hipermarkecie rybę pangę produkuje się tymczasem prawie bez wykorzystania wody! Polacy wolą jednak zapłacić mniej i mieć więcej. Kupujemy więc nawet tanie piwo, w którym tradycyjny i zarazem dość drogi dla producenta słód zastąpiono przy warzeniu mieloną kukurydzą.
"Newsweek" zwraca również uwagę, że przemysł spożywczy staje się interesem w dużej mierze opartym na oszustwie. Dlatego wciąż słyszymy o nowych skandalach żywnościowych. Przed rokiem sól drogowa okazała się służyć do produkcji wędlin, a susz jajeczny udawały zanieczyszczone chemicznie wióry rybne. Dziś w całej Europie poszukuje się koniny w wołowinie. I co ciekawe, we wielu produktach "z wołowiny" wołowiny nie ma w ogóle. Często udaje ją wieprzowina barwiona na czerwono. W Polsce podobne oszustwa są w ogóle trudne do wykrycia. Tygodnik podkreśla, że w naszym kraju jakość żywności kontroluje aż pięć rożnych instytucji i w procedurach panuje chaos.