Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z mediami przedstawiał swoje kompetencje do kierowania resortem obrony narodowej. Podkreślił, że mylił się w kwestii WOT. – Wycofuję się po tym, co się wydarzyło w ostatnich latach. Widziałem zaangażowanie Wojsk Obrony Terytorialnej, one się sprawdziły – mówi lider PSL.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Lider PSL rozmawiał z dziennikarzem RMF FM. Kosiniak-Kamysz, który w nowym rządzie ma zostać ministrem obrony narodowej, opowiadał o swoich kompetencjach do kierowania resortem obrony. Podkreślał, że "chyba" jest najdłużej funkcjonującym członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
– Bezpieczeństwem państwa jako polityk, lider partii interesuje się od zawsze i o tym też mówiliśmy – podkreślił. Został zapytany m.in. o kontrakty na zakup broni podpisane przed przedstawicieli PiS. Jak podkreślił, w dwóch obszarach trzeba kontrakty podtrzymać – te energetyczne i modernizujące armię.
Zapowiedział jednak, że możliwa jest: "weryfikacja, sprawdzenie, postępowania, czy wszystko było zgodne ze standardami". Nie wykluczył renegocjacji, które mogą przynieść Polsce większe korzyści.
W pewnym momencie Robert Mazurek przypomniał Kosiniakowi-Kamyszowi, że był przeciwnikiem powstania Wojsk Obrony Terytorialnej i mówił o tym, że to prywatne wojsko Antoniego Macierewicza.
Kosiniak-Kamysz: Wycofuję się
Władysław Kosiniak–Kamysz przyznał się w tym miejscu do swojej pomyłki, podkreślając jednak, że gdy wypowiadał te słowa, Wojsko Obrony Terytorialnej "faktycznie się tak wtedy formowało".
– My zgłaszaliśmy wtedy poprawkę, że te wojska nigdy nie mogą być użyte przeciwko obywatelom polskim. Ta poprawka została odrzucona. Wycofuję się po tym, co się wydarzyło w ostatnich latach – podkreślał.
Dodał również, że docenia zaangażowanie Wojsk Obrony Terytorialnej, bo widział je na własne oczy i uważa, że rodzaj tych sił zbrojnych sprawdzi się. Podkreślił jednak, że wojska te nie powinny podlegać ministrowi obrony narodowej, tylko wyjść w struktury zarządzane i nadzorowane przez dowódców.
Trzeba podkreślić, że lider ludowców przyznał się do swojej pomyłki. – To, że polityk, i to też jest rzadkie moim zdaniem, potrafi powiedzieć: "myliłem się, myślałem, że to potoczy się inaczej" – stwierdził.
Podkreślił, że poprawki zgłaszane wówczas przez jego partie nie były przyjmowane, stanowisko nie było realizowane, więc mieli prawo być sceptyczni wobec WOT. – Chcę powiedzieć wyraźnie, że podczas naszych rządów będą wojska obrony terytorialnej również doceniane – zapowiedział.
Kosiniak-Kamysz: Nie zostałem premierem, bo dotrzymuję umów
Podczas tej samej rozmowy Władysław Kosiniak-Kamysz został zapytany o to czy nie żałuje, że nie przyjął propozycji prezydenta Dudy i nie został premierem. Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek stwierdził, że "jest tylko jeden człowiek, który nie podjął rękawicy. Jest nim Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak skomentował to lider ludowców? "Ujmująca jest troska pana ministra Mastalerka. Nie zostałem premierem, bo coś innego mówiłem wyborcom i na co innego wyborcy głosowali" – stwierdził Kosiniak-Kamysz. Jak podkreślił, jest coś zdecydowanie ważniejszego niż interes własny i polityka.
– Dwa miliony ludzi nie zagłosowały tylko na Trzecią Drogę. Najwięcej zagłosowało na Koalicję Obywatelską, a my szanujemy decyzję wyborców. Decyzja wyborców była jednoznaczna – odsunąć PiS od władzy – kontynuował Władysław Kosiniak-Kamysz.