W środę w Sejmie ma odbyć się głosowanie nad odwołaniem członków komisji ds. rosyjskich wpływów. Głos zabrał najpierw ze strony wnioskodawców wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka. Padły bardzo mocne słowa pod adresem rządu PiS. Następnie na mównicy sejmowej pojawił się premier Mateusz Morawiecki i atakował partie demokratyczne. Na sali co chwila było słychać krzyki z różnych stron.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Trudno dzisiaj znaleźć informację, dlaczego rząd Beaty Szydło czy Mateusza Morawieckiego doprowadził do uzależnienia Polski od węgla ze wschodu. Gdyby uczestnicy tej komisji byli uczciwi, sprawdziliby, dlaczego oddano za bezcen część polskiego przemysłu naftowego – mówił już na samym początku sejmowego wystąpienia Borys Budka.
Awantura w Sejmie o komisję ds. rosyjskich wpływów
I dalej podkreślał, "gdyby komisja była odrobinę rzetelna, to zapytałaby, dlaczego rządy doprowadziły do tego, że wyrzucono w błoto blisko 1,5 mld zł na inwestycję w Ostrołęce". Miała być ona zasilana węglem ze wschodu.
– Skierowaliście do tej komisji ludzi, którzy mieli na Nowogrodzkiej napisany raport. Próbowaliście za jej pomocą wyeliminować ludzi, którzy latami budowali swoją pozycję na arenie międzynarodowej – przypomniał.
– Kiedy wprowadzaliście standardy krajów autorytarnych, na Kremlu strzelały korki od szampana – wskazał. I dodał: – Ale przegraliście wybory. Dlatego, że Polacy sprzeciwili się rosyjskim metodom w Polsce. Polacy sprzeciwili się temu, by stać się kolejną Białorusią czy Rosją.
– Kończą się rosyjskie wpływy w Polsce – stwierdził już niemal na sam koniec wystąpienia.
Morawiecki odpowiada Budce
Potem na mównicę wszedł premier Mateusz Morawiecki. – Gdyby się nie bali tej komisji, pozwoliliby jej dalej działać – stwierdził premier. Potem dodał, że Budka "odwracał kota ogonem".
– To nie tylko to, co widzieliśmy na filmie "Reset". To również szereg konkretnych działań, które pokazują, że w tamtych latach, znaczonych krwią Gruzinów, krwią tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, Donald Tusk szukał powiązań z Rosją – perorował w Sejmie nowy-stary premier.
Odniósł się też do oskarżeń o sojusze z nacjonalistami z Europy. – A te partie, z Vox na czele, potępiły atak na Ukrainę. To my ich do tego przekonaliśmy. Nie mamy się czego wstydzić – wskazał.
Potem Morawiecki wykrzykiwał, że Sikorski zapraszał Ławrowa. – Na spotkanie z ambasadorami polskimi. To w PRL-u tak robili. Czy to wszystko nie wymaga wyjaśnienia? – dopytywał premier.
Z kolei Sławomir Cenckiewicz przekazał w środę wyniki prac komisji ds. badania rosyjskich wpływów. Jest to cząstkowy raport z trzech miesięcy. Kontrowersyjny historyk jest jej szefem. Jak można było się spodziewać, uderzono tym dokumentem w przyszłego premiera Donalda Tuska. Więcej na ten temat piszemy tutaj.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.