Shane MacGowan The Pogues nie żyje śmierć muzyk
Shane MacGowan nie żyje. Muzyka zespołu The Pogues pożegnała żona Fot. SplashNews.com/East News

Shane MacGowan nie żyje. Był wokalistą i współzałożycielem folkowo-rockowej grupy The Pogues. Muzyk zmarł w wieku 65 lat po walce z chorobą. "Zawsze będzie światłem, które mam przed sobą" – pożegnała go w mediach społecznościowych żona, Victoria Mary Clarke.

REKLAMA

The Pogues to angielsko-irlandzki zespół grający muzykę celtycką z elementami punk rocka. Został założony w 1982 roku. Wśród jego największych przebojów są takie single jak ballada "Fairytale of New York" (to jeden z największych świątecznych hitów na Wyspach) czy m.in. "Irish Rover" i "Jack's Heroes" nagrane z udziałem The Dubliners.

Shane MacGowan śpiewał w zespole do 1991 roku, kiedy opuścił jego szeregi z powodu uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Na wokalu zastąpił go wtedy Joe Strummer z The Clash. Grupa zawiesiła działalność w 1996 roku, ale powróciła w 2001 roku (wokalistą znów był MacGowan), by ponownie się rozpaść 13 lat później.

Shane MacGowan z The Pogues nie żyje. Wzruszające pożegnanie żony muzyka

Informację o śmierci muzyka przekazała jego żona Victoria Mary Clarke. Znana irlandzka dziennikarka i pisarka. Poznała go, gdy miała 16 lat, ale pobrali się dopiero w 2018 roku. Opisała ich relację w biografii "A Drink with Shane MacGowan".

"Shane zawsze będzie światłem, które mam przed sobą, miarą moich marzeń i miłością mojego życia, najpiękniejszą duszą i pięknym aniołem, słońcem i księżycem oraz początkiem i końcem wszystkiego, co jest mi drogie. Odszedł, aby być z Jezusem, Marią i jego piękną matką Therese" – napisała na Instagramie.

Zostałam pobłogosławiona, że go spotkałam i pokochałam, że byłam przez niego kochana bez końca i bezwarunkowo, że przeżyłam tyle lat życia i miłości oraz radości, zabawy, śmiechu i tak wielu przygód. Nie da się opisać straty, którą odczuwam i tęsknoty za jeszcze jednym jego uśmiechem, który rozświetlił mój świat.

Victoria Mary Clarke

"Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję za twoją obecność na tym świecie, sprawiłeś, że był tak jasny i dałeś tyle radości tak wielu ludziom swoim sercem, duszą i swoją muzyką. Będziesz żyć w moim sercu na zawsze. Baw się w ogrodzie cały mokry od deszczu, który tak bardzo kochałeś. Byłeś dla mnie całym światem" – podkreśliła na koniec wpisu.

Shane MacGowan pierwszy kontakt z alkoholem i narkotykami miał już jako 14-latek i latami zmagał się z uzależnieniem. Problem nasilił się, gdy został wyrzucony z własnej kapeli. Doprowadził się do takiego stanu, że stracił wszystkie zęby, a po złamaniu miednicy poruszał się na wózku.

W 2020 r. powstał o film dokumentalny "Crock of Gold: A Few Rounds with Shane MacGowan". Sam też wystąpił w kilku filmach: "Z piekła rodem", "Eat the Rich i "Rozpustnik".

W 2022 roku zachorował na wirusowe zapalenie mózgu. Przez kilka miesięcy leżał na oddziale intensywnej terapii, ale 22 listopada opuścił szpital i wrócił do domu, gdzie obchodził kolejną rocznicę ślubu i cieszyli się, że "wciąż żyje".

Przedstawiciel muzyka napisał w oświadczeniu, że "odszedł w spokoju o 3:30 dzisiejszego ranka (30 listopada) z żoną i siostrą u boku". W Boże Narodzenie Shane MacGowan skończyłby 66 lat.