Monolog Joanny Scheuring-Wielgus skierowany do Andrzeja Zybertowicza ma szansę stać się viralem. Posłanka w programie "Kawa na ławę" zwróciła się do profesora ze swoimi wnioskami po odsłuchaniu jego raportu na temat rosyjskich wpływów. Zarzuciła, mu, że jego komisja zajmowała się biciem piany i krok po kroku wypunktowała nieścisłości raportu. Zybertowicz zupełnie stracił rezon.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przypomnijmy, że komisja ds. badania rosyjskich wpływów, która za sprawą większości sejmowej nie będzie już procedowała w obecnym składzie, przedstawiła w środę 29 listopada raport z kilkumiesięcznych prac.
Rekomenduje w nim, aby Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi ani Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa.
Profesor Andrzej Zybertowicz uznał m.in. że z analiz prowadzonych na podstawie wielu dokumentów (jawnych i niejawnych) wynikało, że wskazane przez komisję osoby nie były dostatecznie zaangażowane w nadzór nad służbami (w tym nadzór nad służbą kontrwywiadu wojskowego). Tak wyjaśniał w Programie 3 Polskiego Radia, ale kontry do swoich słów doczekał się dopiero w programie "Kawa na ławę".
Tam przerwała mu posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która zarzuciła mu, że jedyne co robił, to "bił pianę".
Odwołała się do tego, że w raporcie padło stwierdzenie "my jako komisja mamy wrażenie". – Wie pan co, jak ja usłyszałam takie stwierdzenie, że "macie wrażenie", że pewne osoby nie powinny pełnić funkcji publicznych, to ja mam takie wrażenie, że ta praca, którą wykonywaliście przez 3 miesiące, to było tylko i wyłącznie bicie piany – powiedziała polityczka.
– Jeżeli pan mówi o osobach, które nie powinny pełnić funkcji publicznych, a mają jakiekolwiek wpływy rosyjskie, to dlaczego nie zbadaliście Antoniego Macierewicza, który ma wpływy rosyjskie z przedsiębiorcą, oligarchą rosyjskim panem Jackiem Kotasem? – spytała posłanka Nowej Lewicy.
– Dlaczego nie sprawdzaliście wpływów rosyjskich osób związanych ze środowiskami takimi, jak Ordo luris. Pytanie jest też takie, kogo przesłuchaliście? – zapytała.
Zybertowicz odpowiedział, że nikogo nie przesłuchano, a po tych słowach Scheuring-Wielgus powiedziała wprost: "zarobiliście kasę i wydajecie oskarżenia".
– Na jakiej podstawie kilku gości wybranych przez większość tamtego Sejmu ma wrażenie, że ktoś nie powinien pełnić funkcji publicznych. To ja mam wrażenie, że nie powinien pan pełnić funkcji publicznej, jaką jest doradztwo prezydentowi Andrzejowi Dudzie – stwierdziła.
Trzeba przyznać, że profesor Andrzej Zybertowicz nawet nie próbował przerywać posłance, wyglądał, jakby nie wiedział, jak zareagować, stracił pewność siebie. Scheuring-Wielgus kontynuowała niewzruszona.
– Jak można coś takiego powiedzieć publicznie i potem snuć taką historię, tak jak pan to robi teraz, że gdyby była taka możliwość prawna, to pan by doradzał Andrzejowi Dudzie, żeby premiera Donalda Tuska nie powoływać, bo ma pan takie wrażenie. Wie pan co? Na wrażeniach nie buduje się silnego państwa prawa, tylko na faktach – uznała.
Na koniec zaapelowała do całej komisji ds. badania rosyjskich wpływów. – Sprawdźcie Morawieckiego, Macierewicza, Ordo luris, swoje środowisko, a może pan ma jakieś wpływy rosyjskie? Dużo rzeczy można tak powiedzieć, żeby zmanipulować opinię publiczną – podsumowała.