
"Jeden z dziesięciu" cieszy się wciąż dużą popularnością. Ostatnio o tym programie znów zrobiło się głośno, a to za sprawą udziału Artura Baranowskiego, któremu udało się ustanowić historyczny rekord z liczbą 803 punktów. Oglądalność finałowego odcinka programu "Jeden z dziesięciu" – na który co prawda Baranowski nie dojechał – przekroczyła 1,5 mln widzów w grupie wiekowej 4+, co stanowiło udział na poziomie 12 proc.
Eliminacje do programu "Jeden z dziesięciu"
Tymczasem na oficjalnym facebookowym profilu "Jeden z dziesięciu" zamieszczono zdjęcia z eliminacji do programu. "W ten piękny, zimowy weekend... eliminacje w Warszawie" – czytamy w opisie.
Dla niektórych było to szokujące, że potencjalni uczestnicy rozwiązują test w klasie. "A ja myślałem, że eliminacje są normalnie w studiu" – skomentował jeden z internautów. Pojawiły się też historie osób, które brały udział w eliminacjach. "Byłam na eliminacjach w 1995 roku. Były w Warszawie w jakiejś szkole, blisko Dworca Centralnego. Wpuszczono nas do klasy po 20 osób. Dostawaliśmy zestaw 20 pytań i dziesięć minut na odpowiedź. Dopuszczalne były dwa błędy. Komisja po tym czasie zbierała nasze odpowiedzi i od razu sprawdzała. No i od razu było wiadomo, kto przeszedł pozytywnie eliminacje. Pamiętam, że było bardzo dużo osób z całej Polski" – wspomina internautka.
Przypomnijmy, że "Jeden z dziesięciu" jest oparty na brytyjskim formacie "Fifteen to one", który był uznawany za jeden z najtrudniejszych quizów w telewizji. Pierwszy polski odcinek miał premierę 3 czerwca 1994 roku i obecnie jest najdłużej emitowanym teleturniejem w polskiej telewizji.
Zobacz także
Formuła jest prosta: jeden prowadzący, dziesięciu uczestników. Pytanie – kilka sekund na odpowiedź. Pierwsza runda – dziesięć osób. Finał – tylko trzy. Liczy się rozległa wiedza z wielu dziedzin. I tylko to, nikt nie pyta uczestników o poruszające historie rodzinne. Przepisem na sukces okazała się prosta forma, erudycja oraz... prowadzący.
Więcej o zachowaniu Tadeusza Sznuka pisaliśmy w naTemat tutaj.