Sprawa nożownika z Poznania powinna nas nauczyć, że należy jak najszybciej reagować wobec ludzi zachowujących się podejrzanie. A właśnie taka podejrzana sytuacja miała miejsce w sali zabaw dla dzieci w Ząbkach. Do sali pełnej dzieci wszedł tam mężczyzna ubrany jak z horroru, miał na sobie gazową maskę i płaszcz do ziemi. Pokazał znak, by wszyscy pozostali cicho. Opiekunki nie zdążyły zareagować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do sieci trafił film, na którym do jednej z sal zabaw w Ząbkach pod Warszawą wchodzi dziwnie wyglądający mężczyzna. Ubrany jest w długi do kostek płaszcz, mocno związany w pasie, czarne skórzane rękawiczki i maskę gazową. Jest wysoki i chudy.
Wszystko wydarzyło się w poniedziałek 27 listopada, jak pokazuje nagranie, dokładnie o godzinie 16:51. Człowiek ten wchodzi do budynku przy ul. Powstańców, czyli do sali zabaw o nazwie "Emotka".
O sprawie jako pierwszy poinformował "Fakt". Mężczyzna przygląda się dzieciom, przystawia palec do ust na znak, by opiekunki były cicho, po czym wychodzi, zanim kobiety zdążą w ogóle zareagować. Powiedzieć, że jest to niepokojące, to nic nie powiedzieć, szczególnie w perspektywie wstrząsających wydarzeń ostatnich miesięcy.
Bagatelizowanie prowadzi do tragedii – nożownik z Poznania
Sprawy takie nie mogą być więc bagatelizowane dla bezpieczeństwa dzieci i dorosłych obywateli. Właścicielka "Emotki" w rozmowie z "Faktem" podkreślała, że gdyby mężczyzna tylko spróbował skrzywdzić dzieci, nie zawahałaby się stanąć w ich obronie.
– Kiedy zobaczyłam tego człowieka, to nogi się pode mną ugięły. Przez chwilę zastanawiałam się, co mam robić, bo nie wiedziałam, z jakim zamiarem do nas przyszedł. W czasie kiedy to wszystko się działo, wszystkie dzieci były pod moją opieką. Nie pozwoliłabym ich skrzywdzić. Gdyby mężczyzna próbował im coś zrobić, miałam pod ręką szczotkę i na pewno nie zawahałabym się jej użyć – podkreślała.
Od razu po wyjściu mężczyzny z sali zabaw jej właścicielka zawiadomiła policję. Jak informuje Fakt, służby poszukiwały mężczyzny przez kilka godzin, jednak nie udało się go odnaleźć.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z policją, by upewnić się, że do takiego zdarzenia doszło i zapytać, jak można działać w sytuacji, gdy nie doszło do tragedii, ale zachowanie obcego pośród dzieci jest dość niepokojące.
Czekamy na komentarz w tej sprawie od młodszej aspirant Moniki Kaczyńskiej oficer prasowej Komendanta Powiatowego Policji w Wołominie. Co ciekawe, wygląda na to, że zachowanie mężczyzny niekoniecznie jest jednorazowym wybrykiem. Jak donosi portal, mężczyzna, który wszedł do sali zabaw, w tym samym przebraniu chodził wcześniej po Ząbkach. Odwiedzał inne lokale i sklepy.