Spięcie w TVP Info z Lichocką i Liberadzkim. "Brakowało tylko środkowego palca"
redakcja naTemat
05 grudnia 2023, 20:34·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 grudnia 2023, 20:34
W telewizji publicznej, a dokładnie w TVP Info doszło do spięcia pomiędzy europosłem Bogusławem Liberadzkim z Lewicy i Joanną Lichocką z PiS. – Brakowało tylko, żeby pani środkowy palec pokazała – usłyszała w pewnym momencie polityczka z partii Jarosława Kaczyńskiego.
Reklama.
Reklama.
W studiu TVP Info toczyła się rozmowa ws. ustawy wiatrakowej. W pewnym momencie doszło do sprzeczki pomiędzy europosłem Bogusławem Liberadzkim z Lewicy i Joanną Lichocką z PiS. Prowadzący starał się, żeby nie było gorzej. – Śmiejemy się. Nic złego się nie dzieje – powiedział.
Spięcie między Lichocką a Liberackim. Padły mocne słowa
To jednak nic nie dało. – Tu nie ma nic do śmiechu – odparł wtedy Liberadzki. – Po pierwsze: nie życzę sobie takich wypowiedzi, jakie właśnie słyszałem od pani poseł Lichockiej – dodał polityk Lewicy.
Wówczas głos zabrała Lichocka. – Może sobie pan nie życzyć, będę mówiła, jak jest – wtrąciła się polityczka PiS.
A europoseł Lewicy skontrował: – Ale ja pani nie przerywałem. Może się pani wody napić. Lichocka nie wyglądała na szczęśliwą i rzuciła: – Sam pan może się napić.
Liberacki: Brakowało, tylko żeby pani środkowy palec pokazała
Liberadzki wtedy nie wytrzymał. – Brakowało, tylko żeby pani środkowy palec pokazała – powiedział.
Prowadzący nadal starał się nieco złagodzić atmosferę, ale Lichocka mu nie pozwoliła. –No właśnie takie chamstwo. Taki argument pan potrafi, a merytorycznie jest pan w stanie coś powiedzieć oprócz chamstwa? – dopytywała posłanka PiS.
Jak informowaliśmy, według nieoficjalnych ustaleń Onetu ustawa wiatrakowa ma zostać wstrzymana. Projekt dotyczący stawiania turbin wiatrowych ma zostać wyłączony z ustawy zamrażającej ceny prądu i złożony jako osobny projekt rządowy po przejęciu władzy przez nową większość.
Burza wokół ustawy wiatrakowej wybuchła 28 listopada i wciąż jest jednym z głównych tematów na językach polityków. Obiekcje wobec projektu ma m.in. fundacja Basta Barta Staszewskiego, znanego działacza społecznego i aktywisty LGBT.
O co chodzi z ustawą wiatrakową?
"Projekt zakłada zmiany w ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych na rzecz inwestorów planujących budowę elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli" – twierdzi fundacja.
Projekt to też woda na młyn dla PiS i Telewizji Polskiej, które ostrzegają, że wiatraki będzie można stawiać blisko domów, co spowoduje wywłaszczenia, a sama ustawa ma być efektem lobbingu i stanowić zagrożenie dla Polski.
Projekt zakłada, że odległość wiatraków od budynków mieszkalnych ma zależeć od hałasu emitowanego przez wiatraki. Te stawiane najbliżej domów mają być najcichsze.
– Chodzi o to, żeby nie można było wykorzystywać starych wiatraków, które są głośniejsze i pochodzą z tzw. szrotu. Gdy inne kraje z Zachodu wycofują stare wiatraki, często są one potem składane w Polsce. A my chcemy, żeby do nas trafiały te najnowocześniejsze i najcichsze – powiedziała Katarzyna Lubnauer, posłanka KO w niedawnej rozmowie z naTemat.pl.