"Projekt dotyczący stawiania turbin wiatrowych ma zostać wyłączony z ustawy zamrażającej ceny prądu i zostanie złożony w Sejmie jako projekt rządowy po przejęciu rządu przez nową większość" – czytamy w artykule Onetu. "To osobista decyzja Donalda Tuska" – podkreśla serwis.
Z ustaleń Onetu wynika również, że projekty poselskie nowej większości nie będą składane bez konsultacji z rządem.
Burza wokół ustawy wiatrakowej wybuchła 28 listopada i wciąż jest jednym z głównych tematów na językach polityków. Obiekcje wobec projektu ma m.in. fundacja Basta Barta Staszewskiego, znanego działacza społecznego i aktywisty LGBT.
"Projekt zakłada zmiany w ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych na rzecz inwestorów planujących budowę elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli" – twierdzi fundacja.
Projekt to też woda na młyn dla PiS i Telewizji Polskiej, które ostrzegają, że wiatraki będzie można stawiać blisko domów, co spowoduje wywłaszczenia, a sama ustawa ma być efektem lobbingu i stanowić zagrożenie dla Polski.
Projekt zakłada, że odległość wiatraków od budynków mieszkalnych ma zależeć od hałasu emitowanego przez wiatraki. Te stawiane najbliżej domów mają być najcichsze.
– Chodzi o to, żeby nie można było wykorzystywać starych wiatraków, które są głośniejsze i pochodzą z tzw. szrotu. Gdy inne kraje z Zachodu wycofują stare wiatraki, często są one potem składane w Polsce. A my chcemy, żeby do nas trafiały te najnowocześniejsze i najcichsze – powiedziała Katarzyna Lubnauer, posłanka KO w niedawnej rozmowie z NaTemat.
Projekt złożony przez posłów KO i Polski 2050 zakładał pierwotnie, że dopuszczalna odległość farm wiatrowych od domów zostałaby zmniejszona – do 300 metrów w przypadku zabudowy wielorodzinnej i 400 metrów w przypadku zabudowy jednorodzinnej.
W tej kwestii szykują się jednak poprawki. – Wprowadzimy jednak autopoprawką zmianę, że minimum to 500 metrów – dodała posłanka KO.
Przypomnijmy, że dotychczasowe przepisy narzucają następujący limit: turbiny wiatrowe mają być oddalone 700 metrów od zabudowań. Taki przepis zamroził inwestycje w to odnawialne źródło energii w Polsce. Popularna ustawa wiatrakowa zakłada natomiast uzależnienie limitu od miary emitowanego hałasu, co ma poskutkować zwiększeniem udziału odnawialnych źródeł energii w polskim przemyśle energetycznym.
Czytaj także: https://natemat.pl/529228,tarcia-w-koalicji-po-ustawie-wiatrakowej-to-naprawde-wkurzajace