Głośne i nachalne protesty albo mało oryginalne plakaty i ulotki - tak wiele osób widzi kampanie promujące postawy ekologiczne. Wkrótce ten wizerunek może być jednak nieaktualny, bo ekolodzy coraz częściej zaskakują angażującymi i profesjonalnymi akcjami, obok których nie sposób przejść obojętnie.
"Rząd pracuje nad zmianą ustawy, która pozwoli na rozbijanie akumulatorów w niekontrolowanych przez nikogo zakładach. Każdy 'sprytny' przedsiębiorca będzie mógł rozebrać akumulator na części, sprzedać wartościowe elementy, a resztę(np. kwas!) wylać do rzeki albo zostawić w lesie" - piszą na swoim facebookowym profilu organizatorzy kampanii "Nie róbcie kwasu", która trwa od listopada 2012 roku.
Problem jest poważny - obecnie akumulatory można rozbierać tylko w zakładach wyposażonych w nowoczesne linie technologiczne do utylizacji kwasu i huty do przetwarzania ołowiu, dzięki czemu surowce te przestają być niebezpieczne dla ludzi i środowiska. Nowe przepisy sprawią zaś, że nikt nie będzie w stanie sprawdzić, czy szkodliwe substancje zostały zneutralizowane lub bezpiecznie przetworzone, czy też ktoś zakopał je wysypał w lesie albo wylał do rzeki.
Tylko jak sprawić, by problem został dostrzeżony nie tylko przez aktywistów organizacji ekologicznych? Wydawać by się mogło, że to zadanie niemal niemożliwe. A jednak, czego dowodem jest format i popularnoćć akcji "Nie róbcie kwasu", do wykonania.
Kwas w sieci
Polska 2015. Przedsiębiorca (w tej roli Władysław Grzywna - bardzo dobrze znany aktor z dużym dorobkiem) oprowadza po swoim zakładzie, gdzie pracownicy rozbijają akumulatory i bez zastanowienia wylewają kwas na ziemie, dusząc się i kaszląc przy tym. W końcu słychać głos Krystyny Czubówny: "Dzięki Ministerstwu Środowiska już wkrótce każdy będzie mógł utylizować akumulatory. Ministerstwo to przetrzyma, środoiwsko nie . Stop nowej ustawie o bateriach i akumulatorach".
Tak wygląda spot promujący akcję. Problem poważny, ale potraktowany lekko i ze specyficznym czarnym humorem, szybko zapada w pamięć. Film zdążył trafić już m.in. na stronę główną serwisu Wykop.pl i portal Joe Monster. Kluczem jest tu także działalność w mediach społecznościowych, gdzie kwas z akumulatorów staje się bohaterem memów.
Rzecz jasna nie brak także elementów w "starym" stylu. W końcówce ubieglego roku w Warszawie zbierano na przykład podpisy pod petycją do ministra środowiska Marcina Korolca i rozdawano jabłka z nalepkami "Nie róbcie kwasu".
Śmieci i sumienie
Kampania z kwasem w roli głównej to jeden z wielu przykładów ekologicznych akcji, które uderzają rozmachem i profesjonalizmem, a niewiele mają wspólnego z nudą. W 2010 roku o taką inicjatywę pokusiło się Ministerstwo Środowiska, które pod hasłem "Nie zaśmiecaj swojego sumienia" zachęcało do wyrabiania ekologicznych nawyków postępowania ze śmieciami.
W spotach emitowanych na antenach największych telewizji zobaczyliśmy sytuację, gdzie ksiądz uświadamia parafian, że niesegregowanie śmieci, palenie ich w domach czy wyrzucanie do lasu, to nic innego jak "grzech ekologiczny". Poza tym organizatorzy organizowali również konkursy dla dzieci i młodzieży, a przedstawicielom lokalnych mediów dali okazję do walki o tytuł "Eko redakcji".
Efekt? Według informacji ministerstwa, akcja "Nie zaśmiecaj swojego sumienia" była największą tego typu w Polsce. Z jej przekazem zetknęło się 38 milionów Polaków, czyli... prawie wszsycy.
Zgasić Pałac Kultury
W skali globalnej na wyróżnienie zasługuje z kolei "Godzina dla ziemi" organizowana przez World Wide Fund for Nature co roku od 2007 roku. Polega ona na tym, by nakłonić ludzi, by w każdą ostatnią sobotę marca na godzinę wyłączyli światła i urządzenia elektryczne. Pomysł ten był owocem współpracy WWF z międzynarodową agencją reklamową Leo Burnett.
Jak tłumaczyli organizatorzy, co prawda bardzo trudno przekonać przeciętnego Kowalskiego, by inwestował w ekologiczne technologie, ale lepiej robić to za pomocą innowacyjnych akcji niż pustego gadanria w ramach tradycyjnych ekologicznych kampanii.
Skutek jest taki, że z roku na rok akcja "Godzina dla ziemi" zatacza coraz szersze kręgi, a gasną nawet takie obiekty jak Golden Gate w San Francisco, więzowiec Willis Tower w Chicago czy Empire State Building w Nowym Jorku. W Polsce zaś np. Pałac Kultury w Warszawie, galeria Złote Tarasy, Palac Namiestnikowski i wszystkie warszawskie mosty na Wiśle.
Plakaty do lamusa
Paweł Chrzanowski, prezes fundacji Eco Choice, nie ma wątpliwości - kampanie takie jak "Godzina dla ziemi", "Nie zaśmiecaj swojego sumienia" i "Nie róbcie kwasu" to przyszłość ekologicznej 'branży". - Dzisiaj nie ma już miejsca na akcje według starych schematów. Z naszych obserwacji wynika, że plakaty rozwieszane w różnych miejscach przestały przyciągać uwagę. Teraz miejsce na kampanie jest w internecie - mówi w rozmowie z naTemat.
Zdaniem Chrzanowskiego, szczególnie do organizacji pozarządowych stopniowo zaczyna docierać, że media społecznościowe są świetnym narzędziem. - Nawet reklamy w zwykłych mediach nie mają już takiej skuteczności - dodaje.
Poza tym, jak podkreśla, wzorem stają się spoty ze znanymi osobami, najlepiej w przystępnej formie, która nie odstraszy od ekologii. - Powoli zaczynamy dążyć do tego, by angażować w działania osoby medialne, które są w stanie lepiej naświetlić nasz przekaz. Dzięki temu coraz mniej ludzi ma poczucie, że kampanie ekologiczne to coś niepotrzebnego i odstręczającego - stwierdza prezes Eco Choice.
Dzisiaj nie ma już miejsca na akcje według starych schematów. Z naszych obserwacji wynika, że plakaty rozwieszane w różnych miejscach przestały przyciągać uwagę.