logo
Wanda Traczyk-Stawska musiała opuścić swoje mieszkanie w Warszawie. Fot. Tomasz Jastrzębowski/ REPORTER
Reklama.

Wanda Traczyk-Stawska musiała się wyprowadzić z domu. Internet reaguje

Wanda Traczyk-Stawska udzieliła wywiadu magazynowi "Viva!". Wyjawiła w nim, dlaczego musiała opuścić mieszkanie w Warszawie, w którym mieszkała przez 70 lat i co wpłynęło na jej decyzję o przeprowadzce do Domu Pomocy Społecznej "Kombatant".

"Przeniosłam się, mając świadomość, że już nie mogę zostawać w domu sama na noc. A poza tym już sobie nie radziłam. Za trudno było mi utrzymać taką własną dyscyplinę, żebym pamiętała o lekach i o wszystkich moich powinnościach, bo dalej muszę stale gdzieś gonić i coś robić" – tłumaczyła.

Sentyment do mieszkania jednak pozostał. 96-latka przyznała, że często wraca w znajome okolice. "Staram się tam wracać choć raz w tygodniu, żeby sobie chwilę posiedzieć i popatrzeć na las, na znajome wiewiórki i ptaki" – wyznała. Jak powiedziała, w DPS mieszka od niecałego miesiąca.

Historia Pani Wandy poruszyła internautów, o czym świadczą ich komentarze w mediach społecznościowych pod postami o przeprowadzce Traczyk-Stawskiej.

"Nie powinno tak być. Pani Wanda powinna zostać w domu i mieć całodobową opiekę", "Pani Wanda jest pięknym, mądrym człowiekiem. Należy jej się szacunek. Powinien być sposób na to, aby mogła mieszkać we własnym domu" – czytamy w nich.

Czy uczestniczka Powstania Warszawskiego spędzi święta sama?

W wywiadzie pojawił się również wątek Bożego Narodzenia. Trawczyk-Stawska przyznała, że choć jej dzieci w tym roku nie odwiedzą Polski, to inni członkowie jej rodziny spędzą z nią święta.

"Przyjadą z Londynu moje dwie wnuczki Nina i Hania, i prawnuczek Tadeusz Marcus, syn Niny. Ma 17 lat i jeszcze się uczy. Nina skończyła prawo i filozofię, gra na skrzypcach i uczy w szkole, Hania robi doktorat z psychologii, zajmuje się muzykoterapią" – opowiadała.

Warto dodać, że 96-latka jest bardzo aktywna. Od 1947 roku wciąż angażuje się w sprawy związane z Cmentarzem Powstańców Warszawy na Woli.

"Muszę dokończyć kilka spraw" – stwierdziła, mówiąc m.in. o tym, że należy umieścić krzyż na kurhanie na Cmentarzu Powstańców Warszawy. "Tam leżą prochy ponad 50 tysięcy ludzi! Zimą dzieci zjeżdżają na sankach, ludzie robią sobie zdjęcia, nikt tej mogiły nie szanuje. Nie mogę tego tak zostawić" – zapowiedziała.

Uczestniczka Powstania Warszawskiego chciałaby również, żeby na murze cmentarza znalazł się fragment wiersza "Modlitwa Szarych Szeregów" autorstwa Janka Ramockiego (nastoletniego uczestnika Powstania) przetłumaczony na ukraiński. Na chwilę obecną napis na bramie jest w języku polskim, hebrajskim oraz niemieckim.