W Polsce powstał szósty rząd koabitacyjny: urzędujący prezydent wywodzi się z innego ugrupowania niż powołany wczoraj premier. Wielu wprost wieszczy: współpracy Andrzeja Dudy z rządem Tuska nie będzie. – Andrzejowi Dudzie zostały dwa lata ostatniej kadencji, a jest on stosunkowo młodym politykiem. Musi myśleć o swojej przyszłości: czy to w polityce międzynarodowej, czy lokalnej – uważa prof. SGH Małgorzata Molęda-Zdziech, socjolożka, politolożka, kierowniczką Katedry Studiów Politycznych SGH.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prof. Małgorzata Molęda-Zdziech: Wprawdzie mieliśmy doświadczenia w rządach koabitacyjnych, ale sztuka kompromisu nie jest najmocniejszą stroną naszego życia politycznego. I na pewno będziemy musieli się tego nauczyć.
Donald Tusk ma tę przewagę, że jako dojrzały polityk ukształtował się, pełniąc funkcję na forum Unii Europejskiej, gdzie kompromis jest wartością naczelną. A współdziałanie, współdecydowanie w ramach ponad 27 państw, jest praktykowaniem kompromisu na co dzień. Nawet polskie przysłowie mówi: "Tam, gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania". To też pokazuje naszą naturę: koncentrujemy się na różnicach, nie podkreślamy tego, co nas łączy.
Myślę, że Donald Tusk jest politykiem wielkiego formatu. Polityka zawsze jest zderzeniem różnic.
Ale nawet jeśli Donald Tusk bardzo będzie się starał, to do tańca trzeba dwojga.
Trzeba umiejętnie rozmawiać. Wszystko można powiedzieć, ale liczy się forma i ważne, by mieścić się w ramach kultury politycznej.
Kiedy premierem była Ewa Kopacz przez pół roku nie doszło do spotkania z prezydentem Dudą. Teraz było inaczej: dwóch najważniejszych polityków spotkało się tuż w dniu wyboru Tuska na stanowisko. To dobry zwiastun?
Niestety inaczej podchodzi się do kobiet w polityce. Ale wczorajsze spotkanie prezydenta i premiera jest dobrym zwiastunem. Choć warto też podkreślić, że pan Andrzej Duda nie ma innego wyjścia, chcąc zachować resztki twarzy i szacunku dla urzędu prezydenta.
W Polsce dyskurs polityczny jest zawsze bardzo spersonalizowany. Oddziela się szacunek do urzędu prezydenta od tego, kto ten urząd sprawuje. I osoba odejdzie ze stanowiska, ale skutki braku szacunku dla urzędu zostaną. Trudno jest to później odbudować.
Bardzo dobrze, że spotkanie się rozpoczęło, tym bardziej że procedura głosowania w Sejmie musi być przyspieszona ze względu na chęć uczestnictwa w szczycie Unia Europejska-Bałkany Zachodnie, a zaraz potem w dwudniowym szczycie Rady Europejskiej.
Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek mówił, że wprawdzie "prezydent Duda pragnie pokoju i współpracy", ale i stwierdził, że jeśli Donald Tusk zdecyduje się na "totalną wojnę z prezydentem", to Andrzej Duda będzie gotowy do konfrontacji. Dodał też: "Prezydent niedawno mówił o tym, że ma nadzieję, że Donald Tusk się zmienił. Pamiętajmy, że to właśnie on rozpoczął polityczną wojnę". Nie będzie współpracy?
Nie chcę wyrokować, że współpracy na linii premier-prezydent nie będzie. Przytoczyła pani słowa doradcy, który wypowiada się w imieniu prezydenta, ale nie jest to wypowiedź Andrzeja Dudy.
Pan prezydent przyzwyczaił nas do tego, że nie był samodzielny w wypełnianiu tego urzędu. Odpowiadał na zapotrzebowania rządzącej partii, był do jej dyspozycji. Nie wykonywał swoich zadań w sposób autonomiczny.
Kilka razy wybił się na niezależność.
To chyba nawet za dużo powiedziane. Często nie zabierał głosu w ważnych sprawach, a miał czas na narty. Kolejna sprawa to także brak aktywności ze strony Pierwszej Damy.
Tak, choć przysługiwała jej możliwość działania, wspierania pewnych kwestii społecznych.
W jakich kwestiach mogą pojawić się kłopoty na linii prezydent-premier?
Wystąpienie Donalda Tuska pokazało priorytety tego rządu. Najogólniej mówiąc, jest to wielkie napięcie pomiędzy nakierowaniem na przeszłość (polityka historyczna, kwestia zastanych sporów historycznych, oparcie swoich rządów na konfliktach, polaryzacji społecznej) a nakierowaniem na przyszłość (odbudowywanie wspólnoty, poszukiwanie rozwiązania).
To może poróżnić tych dwóch liderów: jeden będzie patrzył w przyszłość, drugi oglądał się za siebie?
Jak najbardziej tak. Donald Tusk jest twarzą rządu, który chce, by Polska znów była liczącym się aktorem na scenie międzynarodowej.
Andrzej Duda współtworzył "reformę wymiaru sprawiedliwości". Sądzi pani, że nie będzie blokował zmian legislacyjnych w tej sprawie?
Obawy są zawsze. Ale należy zastanowić się nad pragmatyką sprawowania urzędu. Andrzejowi Dudzie zostały dwa lata ostatniej kadencji, a jest on stosunkowo młodym politykiem. Musi myśleć o swojej przyszłości: czy to w polityce międzynarodowej, czy lokalnej.
Andrzej Duda nie jest postacią wewnątrzsterowną – nie ma swojego kompasu wartości, tylko był raczej dotąd człowiekiem zewnątrzsterownym, reagującym na bodźce i dyrektywy z zewnątrz. Jeśli chodzi o jego przygotowanie prawnicze, to wielokrotnie na ten temat wypowiadał się jego promotor. Andrzej Duda nie jest tym absolwentem UJ, którym uczelnia chciałaby się pochwalić ze względu na prawniczą wiedzę.
Czyli sądzi pani, że Andrzej Duda nie będzie korzystał z prawa weta bezdyskusyjnych ustaw?
Prezydent będzie też pod silną kontrolą społeczną. Prawie 75 proc. frekwencja i ogromne zainteresowanie polityką, które nie słabnie. Andrzej Duda musi brać pod uwagę reakcje opinii publicznej. Jedyny moment, kiedy prezydent wycofał się ze swojej decyzji, był właśnie pod wpływem protestów opinii publicznej.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czyli Andrzej Duda nie będzie pod tak dużym – jak dotychczas – wpływem Jarosława Kaczyńskiego?
Pozycja Jarosława Kaczyńskiego jako lidera słabnie. Zgodnie z socjologiczną teorią charyzmy – ona też się dewaluuje. Wyczerpują się jej zasoby. Jarosław Kaczyński jest człowiekiem, który jest trochę niekompatybilny ze współczesnymi czasami. Widać, że nie nadąża, żyje w swoim świecie. Nie ma wspólnoty doświadczeń. Jest on człowiekiem zamkniętym, z traumą. Do tej pory otoczony był grupą pochlebców, którzy przedstawiali mu trochę alternatywną rzeczywistość, zgodną z jego oczekiwaniami.
Myślę też, że wewnątrz partii jest duży konflikt, przegrupowywanie przedwyborami lokalnymi.
Andrzej Duda ma przed sobą dłuższy cykl aktywnego życia. Musi się gdzieś odnaleźć w polityce. A Jarosław Kaczyński kończy okres aktywnej działalności.
Co może zrobić prezydent w przypadku ustawy o związkach partnerskich czy ws. aborcji?
Na razie jesteśmy dopiero po exposé Donalda Tuska i na tym etapie za wcześnie, by o tym mówić.
Na pewno będzie dużo szarości. Prezydent musi pamiętać, że ma przed sobą długie, aktywne życie zawodowe.
W przypadku sporu rząd-prezydent – kto ma silniejszy głos? Prezydent ma prawo weta, ale żeby odrzucić weto prezydenta trzeba mieć większość kwalifikowaną, której rząd Tuska nie ma. Co w sytuacji, kiedy będzie głosowana np. ustawa liberalizująca aborcję?
Kwestie światopoglądowe na pewno będą dzieliły rząd i prezydenta. W Polsce za mało mamy przećwiczone mechanizmy negocjacyjne, dochodzenie – w drodze dyskusji i dialogu do porozumienia.
Nawet w rządach koabitacyjnych we Francji, gdzie są wieloletnie doświadczenia w tym zakresie, praktykuje się metody dialogu, wielokrotnych spotkań, przekazywania argumentów, budowania kompromisu, który pokazany jest jako wspólny sukces.
W Polsce nie ma kultury budowania kompromisu. A sam kompromis uważa się raczej za porażkę w negocjacjach.
Pamiętajmy też, że funkcje pełnią ludzie, którzy mają swoje systemy wartości, ale i lepsze czy gorsze strony. Ścieranie się jest istotą demokracji. Nie chodzi o to, żeby ten świat ujednolicić. O tym też dziś dużo mówił Donald Tusk: możemy się różnić, ale ważne, byśmy podchodzili do siebie z szacunkiem.