Tusk i Duda zapowiadają współpracę. "Kurtuazja. Nic innego nie wypada powiedzieć"
Gościem Anny Dryjańskiej w "Rozmowie dnia" był Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej", z którym rozmawialiśmy m.in. o dzisiejszym zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska w Pałacu Prezydenckim.
– Zaskoczony byłem tym, jak Andrzej Duda pozytywnie – czasami wręcz radośnie – przyjął rząd Donalda Tuska. Było tam dużo uśmiechu. Nie sądzę, żeby to spodobało się Jarosławowi Kaczyńskiemu – stwierdził Nizinkiewicz.
I dodał: – Z drugiej strony widać było, że sam prezydent Duda próbuje przejąć inicjatywę, zapraszając na Radę Bezpieczeństwa Narodowego. A pamiętamy, że kiedy Prawo i Sprawiedliwość rządziło, a Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga były opozycją, to nie mogli doprosić się prezydenta o zwołanie RBN, która niejednokrotnie ona powinna być zwołana.
Czy – zgodnie z zapowiedziami – premier i prezydent będą razem współpracować dla dobra Polski?
– Kurtuazja. Nic innego nie wypada powiedzieć w tak ważnym momencie, kiedy oczy wszystkich są zwrócone na Pałac Prezydencki. I nie byłoby dobrze, gdyby te komunikaty z Pałacu Prezydenckiego dzisiaj wybrzmiały jako zapowiedź nowej wojny, sporu, tudzież kolejnego odcinka "wojny o krzesło" – ocenił dziennikarz.
Poruszyliśmy również temat wczorajszego skandalu z udziałem Grzegorza Brauna, który gaśnicą zgasił w sejmie świece chanukowe, i tego, jak powinna zachować się sama Konfederacja w stosunku do swojego posła.
– Konfederacja to jest zbiór trzech formacji: Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka, Nowej Nadziei Sławomira Mentzena i Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, który jest bardzo popularny wśród wyborców Konfederacji. Umowa między tymi trzema podmiotami jest taka, że jedna trzecia środków z subwencji, a to jest ponad 8 milionów złotych, przechodzi na Konfederację Korony Polskiej Grzegorza Brauna. I to jest jeden problem, dlaczego oni nie mogą się go pozbyć – powiedział Jacek Nizinkiewicz.
– Drugi problem jest taki, ze jeżeliby wyrzucili Brauna, to wtedy on prawdopodobnie pociągnąłby za sobą trzech innych posłów. Konfederacja przestałaby być klubem. Stałaby się kołem, a co za tym idzie Krzysztof Bosak przestałby być wicemarszałkiem Sejmu. Konfederacja zostałaby zmarginalizowana, również medialnie – dodał.
Więcej w "Rozmowie dnia".