
Reklama.
"Superwizjer" ustalił, że dziesięć lat temu Marcin P. - wtedy jeszcze Marcin S. - wstąpił do nowicjatu Zgromadzenia Chrystusowców w Poznaniu, ponieważ - jak twierdził - chciał zostać księdzem. Doszło do tego niedługo po wybuchu afery Multikasy, która zakończyła się m.in. skazaniem Marcina S. na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. W nowicjacie Marcin. S. spędził tylko kilka tygodni, ponieważ został wyrzucony za demoralizowanie kolegów. Jeszcze przed wstąpieniem do nowicjatu przyszły szef Amber Gold zgłosił się do organizacji Pomoc 2002, oferującej wsparcie homoseksualistom. Miał wówczas twierdzić, że gejowskie upodobania przeszkadzają mu w prowadzeniu interesów.
Zobacz też: Amber Gold oszukał kilka razy więcej osób, niż dotąd sądzono. Marcin P. zabrał im aż 660 mln zł
Zobacz też: Amber Gold oszukał kilka razy więcej osób, niż dotąd sądzono. Marcin P. zabrał im aż 660 mln zł
"Superwizjer" stwierdził, że po opuszczeniu nowicjatu Marcin S. założył spółdzielnię Sampi, która oferowała usługi finansowe. Zatrudnienie znalazło w niej dwóch homoseksualnych kolegów Marcina S. - były to jedyne osoby, z którymi otwarcie rozmawiał on o swoich preferencjach seksualnych. W 2006 r. działalnością Sampi zainteresowały się organy ścigania, a sam Marcin S. został wówczas zatrzymany. W jego samochodzie policjanci znaleźli m.in. komputery, z których udało się odczytać szereg danych, m.in. zapisy rozmów, jakie Marcin S prowadził przez komunikator Gadu-Gadu. Do materiałów tych - za zgodą sądu - dotarli reporterzy "Superwizjera", którym udało się również spotkać z dawnymi znajomymi biznesmena.
Z zebranych przez "Superwizjer" informacji wynika, że Marcin S. zabrał swoich homoseksualnych współpracowników na 3-tygodniową wycieczkę po Polsce oraz na koncert grupy Simply Red, którego wysłuchali w loży dla VIP-ów. Marcin S. miał także bywać w klubach dla gejów, korzystać z usług męskiej prostytutki oraz fundować kolegom rozmaite prezenty. Według "Superwizjera" w drugiej połowie 2005 r. przyszły szef Amber Gold był w stałym związku z innym mężczyzną.
Zobacz też: Amber Gold to tylko wierzchołek góry lodowej. W 2012 r. na parabankach Polacy stracili 2,1 mld zł
W 2009 r. powstał parabank Amber Gold, a Marcin S. został Marcinem P., przyjmując nazwisko dopiero co poślubionej żony Katarzyny, swojej koleżanki z czasów liceum. Rozmówca "Superwizjera", który znał Marcina S. we wcześniejszym okresie, jest przekonany, że małżeństwo było jedynie kamuflażem, dzięki któremu Marcin P. mógł poprawić swój wizerunek. W reportażu przypomniano, że Katarzyna P., przed zbliżeniem się do Marcina S., była niezamożną, bezrobotną studentką, której przysługiwało tylko niewielkie stypendium.
Reporterzy "Superwizjera" podkreślili, że zdobyte przez nich dokumenty pochodzą z akt procesowych i zostały udostępnione przez sędziego. Dodali też, że prokuratura nie bada wyłaniającego się z nich wątku homoseksualnego.
Źródło: "Superwizjer" (TVN)