logo
Rada Europejska zdecydowała się na rozpoczęciu rozmów akcesyjnych z Mołdawią oraz Ukrainą. Fot. Virginia Mayo/ Associated Press/ East News
Reklama.

Rada Europejska za rozmowami akcesyjnymi z Ukrainą i Mołdawią

O decyzji podjętej przez Radę Europejską za pośrednictwem X poinformował jej przewodniczący Charles Michel.

Michel dodał w swoim wpisie również o sytuacji innych państw, starających się o dołączenie do Unii Europejskiej.

"Rada Europejska nadała status państwa kandydującego Gruzji. UE rozpocznie negocjacje z Bośnią i Hercegowiną po osiągnięciu niezbędnego stopnia zgodności z kryteriami członkostwa i zwróciła się do Komisji o przedstawienie do marca sprawozdania umożliwiającego podjęcie takiej decyzji. To wyraźny sygnał nadziei dla narodów tych krajów i dla naszego kontynentu" – przekazał Michel.

Decyzję Rady Europejskiej w swoich mediach społecznościowych skomentował już prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

"To zwycięstwo Ukrainy. Zwycięstwo całej Europy. Zwycięstwo, które motywuje, inspiruje i wzmacnia" – napisał Zełenski. "Dziękuję wszystkim, którzy pracowali nad tym, aby tak się stało i wszystkim, którzy pomogli. Gratuluję tego dnia każdemu Ukraińcowi. Gratuluję również Mołdawii i osobiście Mai Sandu. Historię tworzą ci, którym nie nudzi się walka o wolność" – dodał we wpisie na X.

Rada Europejska domaga się również zatwierdzenia pomocy na rzecz pomocy Ukrainie. Mowa o kwocie w wysokości 50 miliardów euro. Na obradach poruszano również takie tematy, jak: dalsze sankcje wobec Rosji, budżet EU, obronność oraz sytuacja na Bliskim Wschodzie.

Viktor Orbán wyszedł z sali obrad

Premier Węgier Viktor Orbán szybko opuścił salę obrad Rady Europejskiej, umożliwiając tym samym przywódcom innych państw na podjęcie jednoznacznej decyzji.

Przypomnijmy, że w czerwcu podczas swojego wystąpienia na antenie radia Kossuth Orbán stwierdził, że Ukraina nie powinna atakować Rosji.

– Kontrofensywa to sprawa Ukraińców, nie chcę się wymądrzać. Ale nawet taka osoba jak ja, bez akademickiej wiedzy wojskowej wie, że jeśli zaatakują, będą mieli trzy razy większe straty niż broniący Rosjanie – przyznał premier Węgier.

– Dla kraju, którego armia jest tylko ułamkiem w stosunku do armii przeciwnika, przeprowadzanie dużych ataków wojskowych w takich okolicznościach jest krwawą łaźnią. Musimy zrobić wszystko, jeszcze przed przystąpieniem do kontrataku, aby przekonać strony o konieczności zawieszenia broni i negocjacji pokojowych – dodał Orbán.