W czwartek 14 grudnia przed siedzibą TVP odbył się protest w obronie stacji. Telewizja Polska relacjonując to wydarzenie, przekonywała, że tłumy obywateli zebrały się, by wesprzeć swoją stację. Na manifestacji znalazły się jednak również osoby, które są raczej przeciwne jej działaniom. Dzięki nim po sieci zaczęły krążyć zdjęcia, na których tłumów raczej nie widać. Jaka jest prawda o frekwencji?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od tygodni w Telewizji Polskiej pojawiały się apele, w których pracownicy stacji zwracali się do obywateli, by ci wsparli medium, które ich zdaniem za chwilę zostanie zlikwidowane przez Donalda Tuska.
Jak informowaliśmy w naTemat, uruchomiono nawet telefon wsparcia, by wierni widzowie stacji mogli wyrazić swoje oburzenie i ubolewanie w związku z możliwym (według narracji stacji) "zamachem" na TVP.
Ostatecznym aktem obrony stacji miał być natomiast protest, który faktycznie odbył się 14 grudnia, zorganizował go szef klubu "Gazety Polskiej" Adama Borowski. O manifestacji w mediach społecznościowych informowały m.in. takie gwiazdy TVP jak Miłosz Kłeczek czy Samuel Pereira.
Stacja relacjonowała, że na czwartkowym proteście pojawiły się dosłownie tłumy. Taka narracja panowała również w TVP Info, a na stronie internetowej TVP3 Warszawa opublikowano tekst, który również przekonywał o "tłumach protestujących przed wejściem do budynku stacji".
Na platformie X TVP pojawiło się zdjęcie, na którym można było zobaczyć grupę uczestników protestu opatrzone następującym podpisem: "#WolnośćSłowa Tłumy na Placu Powstańców w obronie TVP".
Internauci drwią i pokazują dowody
Jednak praktycznie równolegle z przekazem ze strony stacji, który przekonywał, że frekwencja jest bardzo wysoka, pojawiły się relacje osób, które również były na miejscu i nie zauważyły tam wielkich tłumów.
W internecie, szczególnie na platformie X, pojawiły się zdjęcia i nagrania z okolic Placu Powstańców, opatrzone komentarzami, które drwią z frekwencji. Na zdjęciach pojawiających się poza oficjalnym profilem TVP, tłumów już nie ma, widać protestujących, ale wygląda to o wiele mniej imponująco niż w przekazie TVP.
Na miejscu obecny był również admin mediów społecznościowych "Tygodnika Nie", Michał Marszał. Na swoim profilu pokazał kilka nagrań, na których widać uczestników manifestacji i opatrzył to komentarzem: "około 300 osób, średnia wieku 96 lat".
Politycy i gwiazdy TVP publikowali na swoich mediach dowody na wysoką frekwencję. Samuel Pereira zamieścił na przykład na platformie X ujęcie ukazujące grupę uczestników wydarzenia z podpisem: "Moc jest w narodzie".
Internauci w odpowiedzi drwili z przebiegu protestu i liczby zaangażowanych. Nawet prosili stację o zdjęcia protestu z dronów, by realnie ocenić liczbę osób. Ostatecznie TVP uznała protest za swój wielki sukces i dowód poparcia ze strony Polaków.