Beata Szydło zaatakowała członkinie rządu Donalda Tuska za stosowanie feminatywu "ministra". "To bardzo niebezpieczne zjawisko, bo lewica poprzez zapanowanie nad językiem chce zapanować nad społeczeństwem" – grzmi europosłanka PiS i była premier.
Reklama.
Reklama.
To już kolejny raz w ostatnich dniach, kiedy Beata Szydło oburza się w mediach społecznościowych na feminatywy stosowane przez dwie członkinie rządu Donalda Tuska: ministrę ds. równości Katarzynę Kotulę oraz ministrę rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk.
"Pani Kotula nazywa siebie 'ministerką', pani Dziemanowicz-Bąk (sic!) 'ministrą'. Jeśli już psujecie język polski swoją lewacką nowomową, to bądźcie chociaż w tym konsekwentne, szanowne Panie" – pisze była premier.
Dalej natomiast zaczyna przedstawiać wizję... przejęcia kontroli nad społeczeństwem przez środowiska lewicowe.
"Możemy sobie żartować, ale to co obserwujemy, czyli wprowadzanie nowomowy do urzędów państwowych jest niczym innym, niż realizacją neomarksistowskich teorii zakładających przejmowanie języka. Obserwujemy to już od dawna w wielu krajach Zachodu. To bardzo niebezpieczne zjawisko, bo lewica poprzez zapanowanie nad językiem chce zapanować nad społeczeństwem. Nie możemy na to pozwolić" – grzmi Beata Szydło.
Ministra czy ministerka – która forma jest poprawna?
Jak pisaliśmy w naTemat, dyskusja o feminatywach trwa już od jakiegoś czasu. Największe emocje budzą żeńskie formy słowa "minister" – w rządzie Tuska na to stanowisko powołano dziewięć kobiet. Okazuje się także, iż kluczowe dla rozstrzygnięcia, czy używać "ministry", czy "ministerki", może być pochodzenie obu zwrotów.
W tej sprawie wypowiedział się prof. Jerzy Bralczyk. Ceniony językoznawca w rozmowie z Gazeta.pl zwrócił uwagę na genezę obu form. "Ministra" wywodzi się od słowa minister, które pochodzi z języka łacińskiego i oznacza sługę lub pomocnika.
– Tradycja polska, czyli pewien wzorzec słowotwórczy, daje nam pierwszeństwo w przypadku ministerki – stwierdził prof. Bralczyk i jako przykład słów utworzonych w podobny sposób podał m.in. dyrektora i dyrektorkę.
Głos na Instagramie zabrał też polonista i redaktor Maciej Makselon. Jego zdaniem "tradycyjnie feminatyw od słowa 'minister' powinniśmy utworzyć poprzez dodanie przyrostka '-ka'". Zauważył ponadto, że za wprowadzenie do języka formy "ministra" odpowiedzialne są Izabela Jaruga-Nowacka i Joanna Mucha, które używały ich w stosunku do siebie.