Januszowi Kowalskiemu przeszkadzają już nie tylko Michał Kołodziejczak i Ralph Kamiński – ale też żeńskie końcówki wyrazów. Wiceminister rolnictwa zapowiedział, co zamierza z nimi zrobić w przyszłej kadencji Sejmu.
Reklama.
Reklama.
Janusz Kowalski atakuje feminatywy
W czwartek wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski podzielił się w mediach społecznościowych swoim oburzeniem na zjawisko feminatywów, czyli żeńskich końcówek wyrazów oznaczających nazwy zawodów i funkcji. W jego opinii naturalne zjawisko językowe jest jednak "atak lewaków i liberałów na piękny język".
Kowalski ma jednak plan dotyczący tego, co z feminatywami zrobić. "W przyszłym Sejmie konieczne jest przyjęcie zmian prawnych chroniących polski język przed ideologicznymi lewackimi ingerencjami. Koniec ze słownymi potworkami w stylu 'ministra' czy 'prezydentka'" – zadeklarował.
Szarżę wiceministra skierowaną przeciwko żeńskim końcówkom spowodował artykuł, w którym przywołane zostały stanowiska Rady Języka Polskiego, Krajowej Rady Radców Prawnych oraz Naczelnej Rady Adwokackiej, które uznały stosowanie żeńskich form wyrazów za poprawne. Janusz Kowalski nie może się jednak z tym pogodzić.
Omawiany tekst dotyczył coraz częstszego stosowania feminatywów w polskim prawie. W opinii przygotowanej dla Krajowej Rady Radców Prawnych dr hab. Sławomir Patyra ocenił, że choć "radca prawny" to jedyny oficjalny tytuł tego zawodu, dopuszczalne jest jedna posługiwanie się przez kobiety określeniem "radczyni prawna". Z kolei w opinii Naczelnej Rady Adwokackiej słowo "adwokatka" nie narusza godności zawodu adwokata.
Tymczasem żeńskie końcówki zawodów czy stanowisk są jak najbardziej naturalnym zjawiskiem językowym. Mówił o tym m.in. prof. Mirosław Bańko, który przypominał, że feminatywy mają w języku polskim długą tradycję, były powszechne w dwudziestoleciu międzywojennym: – Kobiety z tytułem doktorskim powszechnie tytułowano "doktorkami". To dopiero nowomowa PRL przejechała po nich walcem.
Zarówno prof. Bańko, jak i inni językoznawcy wielokrotnie podkreślali też, że żeńskie końcówki są poprawne i wzbogacają język, który jako żywy twór ulega ciągłej ewolucji. Przed kilkoma laty językoznawczynie z Uniwersytetu Wrocławskiego opublikowały nawet "Słownik nazw żeńskich polszczyzny", stworzony pod redakcją dr Agnieszki Małochy-Krupy.