Według Beaty Szydło jest to "zideologizowana nowomowa", dla innych jest to po prostu głupie, a jeszcze inni twierdzą, że język ewoluuje. W ostatnich dniach nasiliła się dyskusja o żeńskich formach nazw zawodów i funkcji. Chodzi szczególnie o słowo "minister". W kwestii ministry i ministerki wypowiedział się między innymi prof. Jerzy Bralczyk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W jakim języku jest ten wpis? Lewica zaczyna używać urzędów państwowych, żeby promować swoją zideologizowaną nowomowę" – oburzyła się niedawno Beata Szydło, była premier Prawa i Sprawiedliwości.
Jej komentarz był reakcją na wpis, jaki pojawił się na stronie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – kierującą tym resortem Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy przedstawiono jako ministrę. Dodano też, że polityczka będzie "gościnią" programu telewizyjnego.
Ministra czy ministerka? Jak nazywać kobiece funkcje w rządzie?
Wpis Beaty Szydło nie jest oczywiście odosobnionym przypadkiem, ponieważ dyskusja o feminatywach trwa już od jakiegoś czasu. Największe emocje budzą żeńskie formy słowa "minister" – w rządzie Tuska na to stanowisko powołano dziewięć kobiet. Okazuje się także, iż kluczowe dla rozstrzygnięcia, czy używać "ministry", czy "ministerki", może być pochodzenie obu zwrotów.
W tej sprawie wypowiedział się prof. Jerzy Bralczyk. Ceniony językoznawca w rozmowie z Gazeta.pl zwrócił uwagę na genezę obu form. "Ministra" wywodzi się od słowa minister, które pochodzi z języka łacińskiego i oznacza sługę lub pomocnika.
– Tradycja polska, czyli pewien wzorzec słowotwórczy, daje nam pierwszeństwo w przypadku ministerki – stwierdził prof. Bralczyk i jako przykład słów utworzonych w podobny sposób podał m.in. dyrektora i dyrektorkę.
Głos na Instagramie zabrał też polonista i redaktor Maciej Makselon. Jego zdaniem "tradycyjnie feminatyw od słowa 'minister' powinniśmy utworzyć poprzez dodanie przyrostka '-ka'". Zauważył ponadto, że za wprowadzenie do języka formy "ministra" odpowiedzialne są Izabela Jaruga-Nowacka i Joanna Mucha, które używały ich w stosunku do siebie.
Martyna F. Zachorska, językoznawczyni znana w sieci jako Pani od Feminatywów, popiera stanowisko Makselona. "Przyjęła się 'ministra', choć jest niepoprawnie utworzona. 'Ministerka', forma zgodna z zasadami języka polskiego, nie zyskała aprobaty użytkowniczek i użytkowników. Możliwa jest jeszcze forma męska 'minister' lub 'pani minister'" – napisała na Instagramie. Przyznała też, że ona sama preferuje formę 'ministra', co wynika z jej miłości do łaciny.
Elżbietę Witek oburzyła "wicemarszałkini"
Jednak nie tylko "ministra" czy "ministerka" budzi kontrowersje. 13 listopada, czyli w dniu wyboru Szymona Hołownię na marszałka Sejmu, jedna z dziennikarek zapytała Elżbietę Witek o jej szanse na objęcie "funkcji wicemarszałkini".
Witek nie chodziło więc o sens pytania, a o sam fakt użycia feminatywu zamiast męskiej formy. Dalej bowiem dziennikarka zapytała, czy PiS wyobraża sobie nie mieć "wicemarszałka". Elżbieta Witek już nie odpowiedziała na to pytanie.