Do centrów handlowych, do restauracji, do pracy. Swoje czworonogi lubimy zabierać w różne miejsca i o ile jest to w nich dozwolone, nie stanowi to najmniejszego problemu. Pojawia się on jednak, kiedy przyprowadzamy je w miejscach objętych zakazami. Tak też było w przypadku spaceru z kotem po parku narodowym w Nowej Zelandii.
Reklama.
Reklama.
Chociaż do incydentu doszło pod koniec października, to zrobiło się o nim głośno dopiero teraz, kiedy władze Parku Narodowego Egmont w Nowej Zelandii zdecydowały się na upublicznienie wizerunku spacerowicza z kotem, ponieważ do tej pory nie udało im się go zidentyfikować.
Mężczyzna został uwieczniony na zdjęciu wraz z kotem, którego karmi i z uwagi na znajdujące się obok niego pojemniki z karmą i miskę, można wyciągnąć wniosek, że zwierzę prawdopodobnie jest pod jego opieką. Ale o co tyle hałasu, skoro to "tylko" kot w parku narodowym?
Teren parku jest objęty szczególną ochroną, a zwierzęta takie jak koty są uznawane na jego terenie za zwierzęta inwazyjne. Departament Ochrony Środowiska w Nowej Zelandii jeszcze w sierpniu wystosował apel do społeczeństwa, by nie zabierać zwierząt domowych na wycieczki do parków narodowych.
Było to skutkiem licznych incydenty z kotami, tropikalnymi ptakami, czy też psami, które wkraczały na teren Parku Narodowego Egmont, niszcząc jego ekosystem. W miarę możliwości strażnicy na bieżąco wypraszali z Egmont osoby, które złamały zakaz, jednak w tym przypadku mężczyzna z kotem został zauważony dopiero na zdjęciu.
Zdjęcie zostało zrobione na szlaku Pouakai Track i widać na nim mężczyznę karmiącego kota siedzącego mu na kolanach. W tle można także zauważyć majestatyczną górę Taranaki.
Jak podał nowozelandzki portal Stuff.co.nz, zgodnie z ustawą o parkach narodowych właściciele przyłapani ze zwierzętami mogą zostać natychmiastowo ukarani grzywną w wysokości do 800 dolarów. W przypadku poważnych lub powtarzających się wykroczeń grozi im kara do nawet 100 tys. dolarów, lub pozbawienia wolności do roku.
Twarz tego mężczyzny jest widoczna na zdjęciu - ktoś musi wiedzieć, kim on jest. Nie wiemy, czy to jego kot, ale niezależnie od tego, zwierzę wydaje się pod jego opieką i nie powinien mieć go na terenie parku narodowego.