Trudno zliczyć końce wojny polsko-polskiej, ogłaszane przez PiS. Najsłynniejsze armistycjum zostało uroczyście zainaugurowane przez samego Jarosława Kaczyńskiego podczas wizyty w Zakopanem, w trakcie kampanii prezydenckiej. Był rok 2010, dwa miesiące wcześniej doszło do katastrofy smoleńskiej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prezes PiS, za radą współpracowników, zmienił swój polityczny image na bardziej koncyliacyjny. Wymuszona potrzebą wyborczej chwili metamorfoza nie była autentyczna ani szczera. Kaczyński ściągnął tę maskę z łagodnym wyrazem twarzy tuż po tym, jak przegrał z Bronisławem Komorowskim. I niemal natychmiast dał sygnał do nagonki na PO.
Dziś Kaczyński już nawet nie udaje. Propozycja politycznego pokoju, położona na stole przez Mateusza Morawieckiego, wylądowała w koszu kilkadziesiąt minut później, kiedy prezes PiS dał upust swej frustracji i naurągał Donaldowi Tuskowi od niemieckich agentów. Agent, czyli zdrajca polskiej racji stanu, a zdrajcy są i muszą być wyrzuceni poza narodową wspólnotę, więc o jakim wygaszeniu emocji prawił ustępujący szef rządu?
Pokój nie mieści się w partyjnym DNA PiS. Pokój nie jest stanem pożądanym przez PiS. Bo PiS było, jest i będzie frakcją wojny.
Szczuć, obrażać, nękać...
Dekadę temu Grzegorz Schetyna ubolewał: "Żyjemy na granicy niemożliwości, bo wojna polsko-polska rozlewa się już na wszystkie poziomy życia – od liderów politycznych, przez parlament, po rodziny". Nic się nie zmieniło, a raczej było już tylko gorzej, mocniej, straszniej.
Wzniecanie wojny i wskazywanie wroga to sposób działania Jarosława Kaczyńskiego w trakcie kampanii i pomiędzy nimi. To po prostu podstawowy sposób na funkcjonowanie w polityce. Nie ma PiS innego na siebie pomysłu, inaczej nie potrafi. Szczuć, obrażać, wykluczać, nękać – to są narzędzia uprawiania polityki przez ten obóz.
Kiedy w 2014 roku Ewa Kopacz, obejmując po Tusku urząd premiera, zaproponowała zamknięcie drzwi starej, jazgotliwej polityce, opartej na wzajemnym zwalczaniu się, natychmiast odpowiedziała jej m.in Krystyna Pawłowicz: "Żadnego zamknięcia drzwi nie będzie, pani premier". Tegoż samego należy się spodziewać teraz, jeśli Tusk – zgodnie z kampanijnymi obietnicami – po okresie rozliczeń przejdzie do etapu odbudowywania wspólnoty.
PiS będzie z determinacją robił wszystko, by do zasypania rowów, zburzenia murów i obniżenia temperatury sporu nie dopuścić. Koronnym dowodem na tę tezę jest zachowanie polityków PiS po incydencie sprokurowanym przez Grzegorza Brauna. Kaczyński nie miał wówczas żadnych oporów, by próbować robić politykę na antysemityzmie. Wykorzystał tę sytuację, którą należało dobitnie potępić, do przypuszczenia ataku na… Szymona Hołownię.
PiS chce rewanżu
To pokazuje, że PiS w opozycji nie cofnie się przed niczym, co uzna za potencjalnie skuteczne, czyli osłabiające drugą stronę. Nie będzie, bo być nie może w przypadku tego ugrupowania, żadnych moralnych wzdragań. PiS nigdy nie uzna, że skoro żyjemy pod tym samym niebem, to nie możemy wciąż prowadzić wojny na wyniszczenie. Stale będzie nam proponował logikę "kto kogo" załatwi, zniszczy, codzienną zimną wojnę domową.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na dodatek podstawową emocją, jaka będzie potężnieć w szeregach PiS, będzie rewanżyzm – chęć wzięcia odwetu za utratę władzy i wpływów. To – oraz strach przed byciem rozliczonymi – będzie polityków PiS napędzać. Furia, agresja, kłamstwo i manipulacja – taki będzie PiS w opozycji, na inny PiS nie ma co liczyć. Mejza i Matecki staną się czołowymi figurami tegoż ugrupowania, a antydemokratyczny kurs PiS zostanie utrzymany i wzmocniony.
Oczekując w kolejnych latach na najlepsze, spodziewajmy się jednak najgorszego. Kaczyński nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a jego obserwowany w ostatnich tygodniach stan nie pozostawia złudzeń – tak będzie walczył o "pokój", że może nie pozostać kamień na kamieniu. Jednocześnie o agresję będzie oskarżał, już oskarża, tę drugą stronę.
"Oparcie się o nienawiść, hejt i rewanżyzm jest czymś, co daje paliwo na krótki czas" – mówił w TVP Info o działaniach obecnej władzy Morawiecki. Znana to taktyka, gdy złodziej krzyczy "łapać złodzieja!". Przypisywać innym, samemu robić. I nieustannie zatruwać toksynami swój elektorat, a sferę polityczną wprawiać w nerwowy dygot – to jest plan PiS.
Kaczyński nie cofnie się przed niczym, co pozwoli mu utrzymać mobilizację swoich wyborców lub obniżyć notowania gabinetu Tuska. Nadal będzie przekraczał wszelkie granice. Bo to jest PiS. Partia, której nie udało się obalić demokracji, choć bardzo próbowała i będzie to robić nadal.