Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", Najwyższa Izba Kontroli składa do prokuratury zawiadomienie w sprawie TVP. Dokumentacja ma dotyczyć niegospodarności i działania na szkodę spółki, w tym narażenia publicznej telewizji na straty finansowe.
Reklama.
Reklama.
Według źródeł "Rzeczpospolitej" NIK oskarża TVP o działania z art. 296 Kodeksu karnego – wyrządzenie znacznej szkody majątkowej związane z nadużyciem uprawnień lub niedopełnieniem obowiązku w zakresie zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą innego podmiotu.
Płacili za produkcje, których nie emitowali
W październiku Najwyższa Izba Kontroliwydała raport na temat wydatkowania pieniędzy publicznych przez Telewizję Polską. Jednym z kluczowych punktów w dokumentacji było wydanie przez TVP 1,31 mln zł na produkcje, które nigdy nie pojawiły się na antenie.
"W badanej działalności wystąpiły także przypadki niegospodarności polegające na zakupie lub wyprodukowaniu za łączną kwotę 1 310,6 tys. zł audycji, które nie zostały wyemitowane lub zaplanowane do emisji, co stanowiło również działanie nierzetelne" – czytamy w skróconej wersji raportu.
Raport "TVP – Bizancjum za publiczne pieniądze" przedstawił Marian Banaś, szef NIK. Wskazał w nim nieprawidłowości w produkcjach powstałych od początku 2021 roku zleconych przez trzy struktury organizacyjne: biuro programowe, TVP Polonia oraz centrum kultury i historii.
Wśród zarzutów wobec Telewizji Polskiej pojawiły się: "nabywanie licencji z naruszeniem przyjętych reguł, sztuczne dzielenie zakupów, przypadki niegospodarności i działania na szkodę spółki, nieprawidłowości w zawieraniu umów cywilnoprawnych, występowanie konfliktów interesów mogących prowadzić do zjawisk korupcjogennych, nieprawidłowości w zamówieniach publicznych, nieprawidłowości w realizacjach wybranych audycji, dublowanie i generowanie zbędnych kosztów".
Dziwne tłumaczenia TVP
Za "niegospodarne działanie" Telewizji Polskiej uznano stworzenie aż 24 audycje, które potem nie zostały wyemitowane. Dlaczego? Jak podał serwis wirtualnemedia.pl, szefowa biura programowego miała stwierdzić, że jeden z filmów nie trafił na antenę, bo charakteryzował się "drastycznym wydźwiękiem i idącym za tym brakiem zgodności z linią programową telewizji publicznej". Natomiast inna produkcja nie spełniała warunków technicznych.
Powodów było jednak zdecydowanie więcej. Wśród nich wymieniano m.in. problem z pozyskaniem praw i rozliczeniem się z reżyserem, realizację projektu przez inną, zlikwidowaną już jednostkę w TVP czy zdezaktualizowanie treści materiału się w związku z rozwojem sytuacji pandemicznej.
Przypomnijmy, że w październikowym odcinku programu "poliTYka" gościem Anny Dryjańskiej był Piotr Maślak - dziennikarz Radia TOK FM, który jako pierwszy został wyrzucony z TVP po tym, jak stery na Placu Powstańców objęli funkcjonariusze "dobrej zmiany". W trakcie rozmowy publicysta odniósł się do raportu Najwyższej Izby Kontroli.
– Raport NIK nie wykazał, że panuje tam Bizancjum, bo to Bizancjum jest dużo większe, niż opisuje to ten raport – ocenił Piotr Maślak, który również opowiedział w programie, jakie szykany spotkały jego i jego rodzinę ze strony jeszcze obecnej władzy.