We wtorek wieczorem rozpoczął się protest polityków PiS w siedzibie TVP. Niektórzy na Woronicza spędzili całą noc, o czym zadecydował Jarosław Kaczyński. Wśród dyżurujących nie było jednak posła Arkadiusza Mularczyka. Miał jednak pecha, bo... nie zmieścił się do ubera, który odjeżdżał spod siedziby TVP. Tym samym został złapany przez dziennikarzy
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W nocy z wtorku 19 grudnia na środę w siedzibie TVP trwał protest "w obronie wolnych mediów". Pracownicy TVP ramię w ramię z politykami PiS-u deklarowali obronę demokracji oraz wolności słowa. Relację z tego wydarzenia można oglądać na X (Twitterze).
Wiadomo również, że niektórzy z polityków na Woronicza zostali na całą noc, co było decyzją Jarosława Kaczyńskiego. Brak jednak jeszcze dokładnych informacji, kto poza prezesem na pewno został i kto w najbliższe noce będzie tam dyżurował, wiemy natomiast, kto wtorkowej nocy z siedziby TVP odjechał.
Był to m.in. Arkadiusz Mularczyk, który jednak miał spore problemy z powrotem do domu, bo uciekł mu uber. Na nagraniu udostępnionym w mediach społecznościowych widać moment, kiedy poseł dociera do ulicy i zaczyna się rozglądać za taksówką.
W tym samym czasie do ubera, który właśnie podjechał na Woronicza, wsiada grupa osób. Poseł Mularczyk podchodzi do pojazdu, jakby chciał się z nimi zabrać. Auto szybko odjeżdża i zostawia posła przy ulicy. Chaos w TVP panuje od kilku tygodni, pracownicy wiedzą, że to może być koniec ich kariery.
Nocne dyżury w siedzibie TVP
Przypomnijmy, że protesty polityków i reporterów TVP rozpoczęły się w odpowiedzi na przyjęcie przez Sejm uchwaływs. "przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności" m.in. Telewizji Polskiej. Zamiast wziąć udział w głosowaniu, większość posłów PiS zjechała się w tym czasie do siedziby TVP przy ul. Woronicza w Warszawie, gdzie oglądała je na telewizorach.
W mediach społecznościowych ogłosili protest w obronie demokracji i wolnych mediów. – W każdej demokracji muszą być silne media antyrządowe. Tak się składa, że w Polsce to są media publiczne i to się w najbliższej perspektywie nie zmieni. W związku z tym musimy tych mediów bronić, właśnie dlatego, że bronimy demokracji, bronimy prawa obywateli do dostępu do informacji – apelował do partyjnych kolegów i widzów Telewizji Polskiej Kaczyński.
Po swoim wystąpieniu Kaczyński przedstawił projekt obrony, który polega na dyżurowaniu całe noce w siedzibie Telewizji. Kaczyński zapowiedział, że politycy Prawa i Sprawiedliwości będą robili dyżury po 10 osób w TVP.
Brak jeszcze informacji na temat tego, komu przypadnie ta funkcja. Mówi się jednak, że już dziś niektórzy politycy noc spędzili na Woronicza. Po wystąpieniu byłego wicepremiera przed kamerami TVP, obecni w siedzibie politycy zaczęli skandować "wolne media".
W nocy w mediach społecznościowych można było zobaczyć zdjęcie, które mogło przedstawiać pierwszą dyżurującą zmianę, a więc siedzącego w holu Jarosława Kaczyńskiego i otaczających go działaczy PiS. W pewnym momencie do polityków dołączył także prezes TVP Mateusz Matyszkowicz.