Alfa Romeo Tonale porywa włoskim designem, choć jak pisałem już rok temu w przypadku wersji benzynowej, nie brakowało w niej niedoróbek. I te… dalej są. Ale wersja z silnikiem wysokoprężnym przypadła mi do gustu dużo bardziej. Jeśli serio chcesz kupić Tonale, to w moim odczuciu powinieneś lub powinnaś zdecydować się właśnie na diesla.
Reklama.
Reklama.
Generalnie – o Tonale jako takim pisaliśmy w naTemat już właściwie wszystko, bo brałem udział zarówno w pierwszych autach tym modelem w Polsce, jak i przed rokiem testowałem benzynową wersję. O wszystkim przeczytacie tutaj:
W samym teście benzyniaka znajduje się natomiast takie zdanie:
A jeśli nie chcesz w ogóle benzyny? Jest jeszcze… 130-konny diesel. Podejrzewam, że nie powala osiągami, ale pewnie pali tyle co nic.
Minął rok, a mi do testu trafiła się właśnie wersja z dieslem. Wygląda zupełnie jak tamto auto, bo zgadza się lakier, ale jednak serducho bije inne. Co więc sądzę o Tonale w takiej wersji?
Nie pali tyle co nic, ale mało
Pierwsze odpalenie silnika jeszcze na parkingu importera i od razu uśmiech. Komputer pokładowy wskazał bowiem zasięg rzędu… 900 kilometrów. I od razu spojler: da się tyle wykręcić, chociaż raczej po drogach lokalnych.
Po autostradach i drogach szybkiego ruchu taki zasięg nie jest możliwy, bo spalanie tam – przy prędkości circa 130 km/h – sięga siedmiu litrów. I to jest wynik na tle podobnych SUV-ów z silnikami benzynowymi rewelacyjny. Bo te mają spalanie o nawet dwa-trzy litry większe. Choćby właśnie w benzynowym Tonale.
Ale z drugiej strony te siedem litrów w tak małym dieslu – bo to silnik o pojemności 1.6 litra – to oczywiście żaden porywający wynik. Bo nie-SUV-y z dieslem zjadają taki wynik na śniadanie. I bo podobny wynik można wykręcić choćby w gigantycznej na tle Tonale Maździe CX-60. Z sześciocylindrowym dieslem o pojemności… dwukrotnie większej. Bo 3.3 litra. Ale małe SUV-y z małymi silnikami tak po prostu mają i Tonale na tle benzyniaków spalaniem po prostu się wyróżnia. Chociaż człowiek oczekiwałby więcej.
Więc finalnie spalanie oceniam na plus, chociaż człowiek jakby podskórnie chciałby więcej. Aha – super zaskoczyło mnie spalanie w mieście. Bo wyniosło raptem… siedem i pół litra. To jest serio doskonały wynik. A to dla wielu rodzin będzie auto nie tylko w trasę, ale i miejskie.
Ogółem w trakcie testu pokonałem Tonale 744 kilometry – w większości drogami szybkiego ruchu – i wykręciłem wynik 6,8 litra. Nie ma na co narzekać. Trzeba się wręcz cieszyć.
Dynamika i kultura jazdy są okej
O benzynowych Tonale pisałem, że świetnie się prowadzą, ale trochę im brakuje dynamiki. Od tamtej pory w ofercie pojawiła się też 280-konna hybryda, której zapewne mocy w ogóle nie brakuje, ale nie o niej rozmawiamy.
Jak na tym tle wypada diesel? Cóż, 130 koni mechanicznych żadnych emocji nie zapowiada. Ale to silnik wysokoprężny, więc moment obrotowy (320 Nm) robi swoje. Tonale, choć z miejsca do 100 km/h jest wolniejsza od benzyn, jednocześnie jest bardziej zrywna, bardziej elastyczna, a wyprzedzanie nią w trasie jest po prostu przyjemniejsze.
Trudno też przyczepić się do kultury pracy silnika. Nawet odpalony na totalnym podlaskim mrozie – po nocy pod chmurką – nie zachowywał się jak wystudzona galareta. Sześciobiegowa skrzynia dwusprzęgłowa jest wystarczająca do charakteru auta. Dźwięk też jest okej – czytaj nie powala, ale nie drażni.
Drażni za to start-stop. Na mój gust w ogóle nie da się z nim jeździć. System wyłącza silnik w dość dziwnych momentach i dość długo go włącza. Jeśli wam zgaśnie silnik na środku skrzyżowania, to naprawdę – można się spocić.
A co z elektryką?
Cóż, tym razem nie wysypało mi się doświetlanie zakrętów. Nie było też problemu z klapą bagażnika. Radary za to dalej szaleją, więc zapewne żadnej aktualizacji czy akcji serwisowej w tej kwestii przez miniony rok nie było. I to jest duża porażka Włochów w moim odczuciu. Bo przed rokiem pisałem:
Zakładam, że po kilku uciążliwych wizytach w serwisie błędy elektroniki będzie można w końcu wyeliminować.
A jak ceny?
Tożsame. Otóż cennik dieslowego Tonale startuje od 161 400 zł. I… to dokładnie ta sama kwota, od której startuje 130-konna benzyna. Dla mnie wybór jest prosty.
Ale też nie oznacza to, że zachęcam do zakupu tego auta. Po prostu diesel jest lepszy od benzyny – i to też dużo. Bo zacytuję jeszcze raz sam siebie sprzed roku:
Czy to wszystko oznacza, że Tonale jest złym samochodem? W zasadzie to… nie. Nie spełniło moich oczekiwań, ale dla wielu klientów jego design będzie wystarczający.