Sprawa szczeniaczka porzuconego na klatce schodowej w Tomaszowie Mazowieckim poruszyła polskich internautów. Jedni byli oburzeni, bo pies został zostawiony w Wigilię. Drudzy zwracają uwagę, że lepiej już tak, z wyprawką i w miejscu uczęszczanym przez ludzi, niż na ulicy czy w lesie, gdzie czworonogowi groziłaby śmierć. Co się dzieje ze słynnym pieskiem? Amicus Canis – Fundacja na Rzecz Zwierząt Skrzywdzonych opublikowała wpis, w którym przedstawiła jego dalsze losy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na należącym do organizacji fanpejdżu Kocie Mruki czytamy o tym, co się stało ze szczeniaczkiem porzuconym w święta. Sunia – bo takiej płci jest piesek, który 24 grudnia został przywiązany na klatce schodowej w Tomaszowie Mazowieckim przy ulicy Polnej – trafiła do lokalnego schroniska.
W związku z tym, że oryginalny wpis o porzuceniu pieska został udostępniony tysiące razy, znalazło się wielu ludzi, którzy deklarują, że chcą dać dom zwierzęciu.
"Ten pies będzie do adopcji przy pełnej procedurze"
Tak wielkie zainteresowanie z jednej strony jest pozytywne, z drugiej samo w sobie wiąże się z problemami.
"Pojawiło się mnóstwo ofert adopcji natychmiast, ale najlepiej bez procedur i dokumentów. 'Mogę dziś zabrać, u mnie będzie mieć dobrze'. No nie, to tak nie działa. Ten pies będzie do adopcji przy pełnej procedurze, obowiązku kastracji. Doceniamy chęć pomocy, ale nie popieramy działania pod wpływem impulsu. Trzeba wyjaśnić kilka spraw formalnych, małą zbadać i odrobaczyć, zaczipować, a my musimy mieć chwilę na sprawdzenie nowego domu. Najlepiej też, aby pojechała do domu poza Tomaszów Mazowiecki" – studzi nastroje Amicus – Canis.
Fundacja przyznaje, że w miejscu, w którym obecnie znajduje się piesek, nie ma dla niego optymalnych warunków, ale była to najlepsza z dostępnych opcji. "Schronisko to nie jest miejsce dla żadnego zwierzęcia tym bardziej dla szczeniaka, ale bardzo Was prosimy o przemyślane decyzje" – czytamy na stronie Kocie Mruki.
"W schronisku są też inne psy"
Jednocześnie autorzy wpisu przypominają chętnym do pomocy, że nie tylko ta sunia czeka na swojego człowieka. "Pamiętajcie, że w schronisku są też inne psy, w tym szczeniaki, które natychmiast potrzebują domu, bo tak samo wszystkim grożą wirusówki i różne niebezpieczeństwa. Psy do adopcji z tomaszowskiego schroniska można obejrzeć na stronie Tropimy Dom" – pisze Amicus – Canis.
Kocie Mruki apelują, by nie wydzwaniać do schroniska w Tomaszowie Mazowieckim w sprawie pieska i nie słać maili. Przytulisko ma być zalane wiadomościami od chętnych do adopcji tej konkretnej suni. Fundacja prosi, by osoby, które podjęły odpowiedzialną decyzję uzgodnioną z domownikami, odzywały się do niej, nie do schroniska.
"Każde porzucenie jest złe"
Jednocześnie Amicus – Canis protestuje przeciwko wpisom głoszącym pogląd, że choć porzucenie psa na klatce schodowej jest złe, to (niestety) popularne alternatywy są jeszcze gorsze.
"Pamiętajcie też, że każde porzucenie jest złe. Nie normalizujmy porzucenia na klatce, bo jak niektórzy piszą 'przynajmniej nie w lesie'. Równie dobrze na tej klatce mogła spotkać kogoś, kto zrobiłby jej krzywdę, albo zabił. Teraz jest w schronisku i również nigdy znaleźć się tu nie powinna. Każde porzucenie jest złe, każde należy piętnować, to nie jest 'danie szansy', co też piszecie w komentarzach" – przekonuje Fundacja.
Organizacja informuje, że w związku z porzuceniem szczeniaka złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.